Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Wodzisław Śląski - Sobota, 19 kwietnia 2008, godz. 18:00
Ekstraklasa - 26. kolejka
Herb Odra Wodzisław Odra Wodzisław
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 38' Borysiuk
    • 84' Vuković
    2 (1)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 3300
    Pełen raport
    Inaki Astiz w ataku podczas dośrodkowania w pole karne Odry - fot. Mishka

    Młodość i doświadczenie

    Mieszanka młodości i doświadczenia dała Legii wygraną w Wodzisławiu Śląskim. W 38. minucie wynik spotkania otworzył Ariel Borysiuk. Pod koniec spotkania wygraną przypieczętował Aleksandar Vuković. W sobotni wieczór Legia była drużyną zdecydowanie lepszą i wygrała zasłużenie.

    Po dobrym meczu młodych zawodników we wtorkowym meczu z Wisłą Kraków, Jan Urban do gry od pierwszej minuty wystawił Macieja Rybusa i Ariela Borysiuka. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Młody duet, podobnie jak pod Wawelem, zagrał bez kompleksów i sprawiał wiele problemów rywalom. „Ryba” szybkimi rajdami nękał obrońców Odry, a Borysiuk udanie zastępował kontuzjowanego Piotra Gizę. Dodatkowo to właśnie trafienie „Borysa” dało Legii prowadzenie. W 38. minucie podanie z lewej strony otrzymał świeżo upieczony Polak – Roger. Zamiast strzelać podał jednak do lepiej ustawionego Borysiuka. Ten niewiele myśląc, pewnym strzałem z 16. metra nie dał szans Adamowi Stachowiakowi.

    Debiutanckie trafienie w lidze Borysiuka podsumowało pierwsze trzy kwadranse, w których stroną przeważającą byli legioniści. Co prawda z dużym impetem mecz rozpoczęli gospodarze. W pierwszych minutach spotkania z prawej strony przedarł się Ilian Milcański. Minął Wojciecha Szalę i Jakuba Wawrzyniaka i wpadł w pole karne. Mocne uderzenie trafiło jednak wprost w Jana Muchę i gola nie było. Chwilę później znów zagotowało się pod bramką Legii. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głowa uderzał jeden z zawodników Odry. Piłka odbiła się od ziemi, ale „Muszkin” czubkami palców zdołał przenieść futbolówkę ponad poprzeczką. I na tym skończyły się groźne akcje w wykonaniu gospodarzy.

    Po początkowej szarży, zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami Jana Urbana, Odra cofnęła się pod własną bramkę, czyhając na kontry. Legia została więc zmuszona do gra atakiem pozycyjnym. Ale w sobotni wieczór legioniści całkiem przyzwoicie spisywali się w tym elemencie gry. Jak zwykle szarpał Takesure Chinyama, dla którego przeszkodą nie było nawet trzech rywali na raz. „Tejkszur” brakiem wyobraźni „popisał się” niestety brakiem wyobraźni. Usiłował wymusić rzut karny, za co został ukarany żółtą kartką. W konsekwencji nie zagra w meczu z Wisła Kraków.

    W pierwszej połowie bolączką podopiecznych Urbana była skuteczność. Legioniści dość łatwo przedzierali się pod bramkę Stachowiaka, ale nie potrafili zmusić go do wysiłku. Ich strzały były niecelne i niweczyły wysiłek całej drużyny. Ale w końcu w światło bramki trafił Borysiuk i było 1-0 dla Legii.

    Przegrywając Odra musiała się odsłonić i ruszyć do ataku. I faktycznie po przerwie gospodarze częściej pojawiali się pod bramką Muchy. Ale ten udowodnił, że nie stoi w bramce Legii przypadkiem. Potwierdził to w 54. minucie, gdy jego umiejętności sprawdził... Aleksandar Vuković. Serb dość przypadkowo z z niewielkiej odległości uderzył w kierunku własnej bramki. „Muszkin” popisał się jednak ponadprzeciętnym refleksem i sparował piłkę na korner.

    A tymczasem Legia konsekwentnie odmładzała skład. Po przerwie na murawie nie pojawił się już Miroslav Radović. Zastąpił go kolejny młody-gniewny – Kamil Majkowski. „Maja” miał nawet swoją szansę na wpisanie się na listę strzelców, ale Chinyama podał mu minimalnie za mocno. Była to jedna z nielicznych groźnych akcji Legii w drugiej połowie. Gra przez większość czasu koncentrowała się w środkowej strefie boiska. Gospodarze atakowali, ale popełniali ten sam błąd co legioniści w pierwszych trzech kwadransach, czyli kończyli swoje mecze niecelnymi strzałami.

    W drugiej połowie mniej było gry przyjemnej dla oka. Mnożyły się za to faule, do których uciekały się obie strony. Wraz z uciekającymi minutami gra stawała się coraz bardziej nerwowa. Na szczęście dobrze spisywała się defensywa Legii dowodzona przez Wojciecha Szalę i Inakiego Astiza. A gdy do końca meczu pozostawało nieco ponad 5 minut, jak strzelać gole przypomniał sobie kapitan Legii. Najpierw Vuković był faulowany przed linią pola karnego. Sprawiedliwość wymierzył sam poszkodowany, który pewnym strzałem nie dał najmniejszych szans Stachowiakowi.

    Tak pogrążona Odra nie mogła już się podnieść. Legia wygrała więc zasłużenie. Po meczu w Wodzisławiu Jan Urban znów ma jednak ból głowy. Przeciwko Wiśle nie będzie mógł zagrać Chinyama i Rzeźniczak. A ławka rezerwowych jest coraz krótsza. No chyba, że znów przypomną o sobie młodzi piłkarze Legii.

    Autor: Tomek Janus