Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Chorzów - Sobota, 3 maja 2008, godz. 20:00
Ekstraklasa - 28. kolejka
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
      0 (0)

      Sędzia: Jacek Walczyński
      Widzów: 9500
      Pełen raport
      Bartłomiej Grzelak nie potrafił strzelić gola w Chorzowie - fot. Mishka

      Jak to na majówce

      Po niezbyt emocjonującym spotkaniu Legia zremisowała w Chorzowie z Ruchem 0-0. Legioniści zaprezentowali się słabo w pierwszej połowie, ale miejscowi nie potrafili wykorzystać słabości "wojskowych". Po przerwie gra piłkarzy Jana Urbana uległa poprawie, ale goli i tak nie strzelili. A że Ruch dostroił się do poziomu gry Legii, wielkich emocji nie było. Ale tak to już bywa na majówce, gdzie nie zawsze wynik jest najważniejszy.

      Po środowym remisie z Zagłębiem Lubin i zapewnieniu sobie występów w Pucharze UEFA, trener Jan Urban potraktował mecz z Ruchem Chorzów jako rywalizację o małym ciężarze gatunkowym. W meczowej osiemnastce zabrakło wielu zawodników z pierwszej jedenastki. Między słupki powędrował Wojciech Skaba, a i reszta składu nie była wyjściowym garniturem Legii. To jednak nie zwalniało piłkarzy z walki. A ci przez długie fragmenty meczu grali, jakby spotkanie w Chorzowie było dla nich tylko niemiłym obowiązkiem, odrywającym ich od majowego weekendu, a nie walką o wicemistrzostwo Polski.

      Widać to było na boisku, gdzie to gospodarze byli stroną dominującą. Pierwsza połowa spotkania była słabym i nudnym widowiskiem. Miejscowi usiłowali atakować, ale nie wychodziło im to za dobrze. Groźnie pod bramką Skaby było, gdy piłkę uderzoną po stałym fragmencie gry, z linii bramkowej wybił Edson.

      W ataku trener Legii ponownie postawił na Bartłomieja Grzelaka, ale w pierwszej połowie napastnik "wojskowych" nie potrafił stworzyć zagrożenia dla bramki strzeżonej przez Krzysztofa Pilarza. Dużo wiatru z przodu starał się robić Kamil Majkowski. Przebojowy zawodnik równał do poziomu swoich kolegów i oprócz dynamicznych prób dojścia do piłki – często nieskutecznych – nic wielkiego nie pokazał. Podobnie sprawa miała się z Arielem Borysiukiem, który też nie błyszczał. Próby strzałów w wykonaniu Grzelaka i Jakuba Rzeźniczaka lepiej przemilczeć.

      Na szczęście po przerwie styl gry Legii uległ poprawie. Na murawie nie pojawił się już Edson, a jego miejsce zajął Marcin Smoliński. To właśnie "Smoła" był blisko wyprowadzenia "wojskowych" na prowadzenie. Jego mocny strzał zza linii pola karnego z dużymi problemami odbił Pilarz. Do piłki dopadł jeszcze Grzelak, ale jego uderzenie niemalże z zerowego kąta bramkarz gospodarzy obronił już bardzo pewnie. Groźnie było też pod bramką Skaby. W dobrej sytuacji znalazł się Michał Pulkowski. Bramkarz Legii odważnie rzucił się mu pod nogi i zażegnał niebezpieczeństwo.

      Wraz z upływającym czasem legioniści zaczęli coraz bardziej dominować. Z przodu pojawił się Maciej Korzym, ale po występie w Chorzowie Jan Urban raczej nie zacznie nagle stawiać na młodego napastnika. Z każdą minutą słabł jego partner z ataku - Grzelak. Na ostatnie minuty miał go zastąpić Wojciech Trochim. Legionista stał już nawet przy linii bocznej i czekał na wejście na murawę. Urazu doznał jednak Rzeźniczak i zamiast Trochima do gry musiał wejść Piotr Bronowicki. "Rzeźnik" na kontuzję narzekał już w środę w Lubinie. Choć w sobotni wieczór znów nie dotrwał do ostatniego gwizdka, to i tak może mówić o szczęściu. W polu karnym wyraźnie faulował jednego z rywali, ale sędzia Jacek Walczyński nie dopatrzył się przewinienia.

      Końcówka meczu to lekka przewaga chorzowian. Jednak i Ruch, i Legia niezbyt starali się przeprowadzić akcję, która przesądziłaby losy rywalizacji. Mecz zakończył się więc bezbramkowym remisem.

      Autor: Tomek Janus