Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Białystok - Środa, 7 maja 2008, godz. 19:00
Ekstraklasa - 29. kolejka
Herb Jagiellonia Białystok Jagiellonia Białystok
  • 27' Sobociński
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 11' Grzelak
  • 90+1' Roger (k)
2 (1)

Sędzia: Mariusz Żak
Widzów: 10000
Pełen raport
Prawie 600 kibiców Legii dopingowało stołeczną drużynę w Białymstoku - fot. Mishka

Białostocka Błazenada

Ostatni ligowy wyjazd wypadł nam w tym roku do Białegostoku. Nasi działacze zachowali się tak jak zwykle - nie zamówili dla nas biletów, bo przecież piłkarze Jana Urbana dopingu nie potrzebują. Co innego co prawda mówi sam trener, ale w klubie nikt tym się przejmować nie zamierza. Finał Pucharu Polski to kolejny mecz, na którym oficjalnie nie będziemy mogli się pojawić. Na stadionie Jagiellonii stawiła się spora grupa legionistów, która od 30 minuty prowadziła niezły doping. Warszawiacy mieli przygotowaną odpowiedź na oprawę białostoczan, a po przerwie sami zaprezentowali efektowną choreografię. Sporo kontrowersji wzbudził transparent wywieszony przez "Jagę", skierowany do jednego z piłkarzy Legii, który niedawno otrzymał polskie obywatelstwo.

Wyjazd do Białegostoku był możliwy tylko dzięki kibicom Jagiellonii, którzy przekazali nam 550 biletów. Organizacja przebiegała tak samo sprawnie jak przy okazji poprzednich naszych spotkań w innych miastach - ekipa zajmująca się tym tematem doszła już niemal do perfekcji. Warszawiacy zostawili swoje samochody w ustalonym wcześniej miejscu, skąd pod stadion dowiozły ich zamówione wcześniej autokary. Choć wchodzenie na sektor przebiegało bardzo sprawnie, nie wszyscy przyjezdni dotarli na czas. Jedna z grup legionistów przed meczem "pomyliła" kasy, ale gospodarze nie podjęli rękawicy i woleli udać się w bezpieczne miejsce. Ostatnie autokary z legionistami zajechały pod stadion w 30 minucie meczu. Właściwie dopiero wtedy rozpoczęliśmy prawdziwy doping. Dopóki na sektorze nie było "Starucha", pod tym względem wypadaliśmy blado.

Całkiem nieźle dopingowali natomiast gospodarze, dla których był to mecz o życie. Przypomnieli o tym swoim zawodnikom jeszcze przed spotkaniem okrzykiem "Jaga grać, k... mać". Na wyjście piłkarzy zaprezentowali również oprawę - na płocie już długo przed meczem wisiał żółto-czerwony transparent z hasłem "Władcy są śmiertelni - naród ten zaś wieczny". Ponad nim rozwinięto szarfy, które utworzyły dwa kolejne hasła - "Za błędy królów" i "Płacą narody". Na środku rozwinięto sektorówkę z postacią Stańczyka, a na górze odpalono race. Wolna przestrzeń została wypełniona czarnymi kartonikami, spod których odpalono kilka czarnych świec dymnych. Oprawa trzeba przyznać efektowna, złożona z kilku elementów, a do tego "młyn" Jagiellonii bardzo głośno śpiewał. Plany białostockich ultrasów były znane kibicom Legii, którzy po dotarciu na stadion od razu wywiesili odpowiedź na oprawę "Jagi". W naszym sektorze pojawił się transparent "Białostocka Błazenada".

Wywieszenie tego transa, jak i kolejnego, w drugiej połowie, nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Dziwnym trafem białostoczanie tego dnia postanowili przeprowadzić konserwację płotu w sektorze gości i wysmarowali go smarem. Dziwny objaw gościnności, której doświadczyliśmy w przeszłości na przykład w... Gorzycach. To kolejny aspekt, do którego może odnosić się hasło z naszego transparentu. Wróćmy jednak do samego meczu i tego co działo się na trybunach. Szybko zdobyta bramka przez Legię wprowadziła nas w bardzo dobry nastrój. Jako że doping w pierwszej części spotkania był ograniczony do kilkunastu minut, pośpiewaliśmy również przez część przerwy. W tym czasie trwała w naszych szeregach zbiórka pieniędzy dla dwóch kibiców. W drugiej połowie było już znacznie lepiej, ale i tak do naszej formy z Chorzowa czy Wodzisławia trochę brakowało.

Po przerwie na płocie w młynie Jagi pojawił się transparent "Roger - nigdy nie będziesz Polakiem" z wpisanym w literę O krzyżem celtyckim. Jesienne spotkanie Legia - Jagiellonia zostało przerwane przez symbol na jednej z flag gości, ale delegat PZPN tym razem nie miał nic do zarzucenia gospodarzom spotkania. A przynajmniej meczu nie przerwał i płótno wisiało na swoim miejscu do końca. W naszym sektorze na płocie zawisł wysoki transparent z dobrze znanym hasłem wykorzystanym przez NS choćby do produkcji szalików "Liberta Per Gli Ultras". Tak jak i w przypadku gospodarzy, sam transparent nie był jedynym elementem choreografii. Nad głowami kibiców rozciągnięta została malowana sektorówka ze Statuą Wolności, która w wyciągniętej dłoni zamiast pochodni trzymała race.

Przez całe spotkanie obie grupy kibiców obrzucały się inwektywami. Legioniści śpiewali piosenkę, której słowa nawiązywały do flagi Jagi - "Niezależnie co się zdarzy". Chuliganom Jagiellonii przypominano natomiast ich ostatnie ucieczki przez legijną grupą mocnych wrażeń. "Trzecia liga chuliganów" - w sektorze gości podsumowano ekipę z Podlasia. Nie dało się uniknąć również przyśpiewki zaczynającej się od słów "Na ulicy Jurowieckiej ma siedzibę swą...", którą śpiewaliśmy już po zakończeniu spotkania. Wcześniej jednak padła druga bramka dla naszej drużyny. Jagiellończycy zostali ukarani przez zawodnika, któremu poświęcili transparent. Roger wykorzystał rzut karny, tym samym znacznie przybliżając "Jagę" do gry w barażach o utrzymanie w lidze, a w naszym sektorze zapanowała radość. Odpalono parę rac i o parę decybeli wzmógł się nasz doping.

Przez kilka minut śpiewaliśmy pieśń "Dziś zgodnym rytmem", tym razem pomijając jednak jej pierwszą część, a skupiając się na tej zaczynającej się od słów "Gdziekolwiek Legia będzie grać". Nie mogło zabraknąć również odświeżonego na ostatnich wyjazdach hitu "Ole ole", przy którym bardzo dobrze się bawiliśmy. Szkoda tylko, że nie wszyscy fani w sektorze gości czynili to z równie wielkim zaangażowaniem, przez co nie dobiliśmy do poziomu z Chorzowa. Po zakończeniu spotkania przybiliśmy piątki z zawodnikami i wyraziliśmy swoje zdanie o ITI. "Walter..., masz Legię tylko w portfelu" - śpiewano w sektorze gości. Na trybunie zaprezentowany został spory transparent, który przedstawiał przekreślone logo ITI oraz hasło - "Legia Warszawa. Nie dla ITIotów". Później miała miejsce krótka wymiana "uprzejmości" z Jagiellonią, a potem bardzo szybko opuściliśmy nasz sektor i zapakowaliśmy się do autobusów.

Teraz przed nami jeden mecz w Warszawie, a później wyjazd na finał Pucharu Polski. Wyjazd, który wszelkimi sposobami stara się nam utrudnić klub. W sumie to nic nowego, więc jeśli panowie działacze myślicie, że odstraszycie największych fanatyków od wyjazdu do Bełchatowa, to się grubo mylicie. Bo nawet beznadziejny termin, nawet rzucane kłody pod nogi i kije wkładane w szprychy, nie są w stanie powstrzymać kibiców przed wspieraniem Legii na wyjazdowym szlaku.

Frekwencja: 10 000
Kibiców gości: 600
Flagi gości: 0

Doping Jagiellonii: 8,5
Doping Legii: 7

Autor: Bodziach