Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Ostrowiec Świętokrzyski - Niedziela, 20 lipca 2008, godz. 20:15
Superpuchar Polski - Finał
Herb Wisła Kraków Wisła Kraków
  • 15' Kmiecik
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 13' Chinyama
  • 87' Rocki
2 (1)

Sędzia: Tomasz Mikulski
Widzów: 4000
Pełen raport
Piotr Rocki w ataku na bramkę Wisły Kraków - fot. Mishka

Wisła znowu pokonana!

Legia Warszawa zdobyła kolejne trofeum. W Ostrowcu Świętokrzyskim warszawianie pokonali Wisłę Kraków 2-1. Pierwszą bramkę zdobył Chinyama, a o wygranej drużyny Jana Urbana przesądził Piotr Rocki, który w dzisiejszym meczu wyjaśnił chyba wszelkie wcześniejsze nieporozumienia z kibicami. Na stadionie KSZO zjawiło się około 600 kibiców Legii i cały mecz głośnym dopingiem wspierało swoją drużynę!

Mecz rozpoczęła Legia i od razu ruszyła do ataku. Rocki wypuścił w uliczkę Chinyamę, ale strzał tego drugiego był bardzo niecelny. Pierwsze minuty to zdecydowane ataki Legii, która była nominalnym gościem tego meczu. Drugi golkiper krakowian raz po raz musiał ratować swój zespół od utraty gola po strzałach Chinyamy, Choto czy Rockiego. Wiślacy odpowiedzieli akcją z 9. minuty, jednak podanie w pole karne Małeckiego pewnie przechwycił kapitan Legii Wojciech Szala. W 13. minucie legioniści udokumentowali swoją przewagę golem. Pomocny w tej sytuacji był także Marcin Juszczyk, który wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu Wawrzyniaka. Na taki obrót sprawy tylko czekał bardzo aktywny „Chini” i pewnym strzałem wpakował futbolówkę do siatki. Nieoczekiwanie dwie minuty później krakowianie doprowadzili do remisu. Rzut wolny z dość dużej odległości od bramki Jana Muchy wykonywał Mączyński. Fatalne zachowali w tej sytuacji zachowali się obrońcy Legii zostawiając bez opieki Grzegorza Kmiecika. Młody napastnik Wisły pewnym strzałem głową, nie dał najmniejszych szans na skuteczna interwencję golkiperowi gości doprowadzając do remisu. W 21. minucie powinien paść drugi gola dla Legii. Radović ograł na prawym skrzydle obrońców, padł w pole karne, po czym przerzucił piłkę na dalszy słupek do niepilnowanego Kiełbowicza. Pomocnik Legii nie zastanawiał się długo i natychmiast uderzył na bramkę. Niestety uczynił to na tyle nieprecyzyjnie, ze golkiper gospodarzy bez większych problemów wybił piłkę poza boisko. Po tej akcji nastąpił okres niezbyt ciekawej gry z obu stron. Wyglądało na to, jakby oba zespołu łapały drugi oddech. Szybciej otrząsnęła się Legia i w 33. minucie Rocki mógł pokonać Juszczyka, gdyby nie rozpaczliwa interwencja Clebera. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę meczu kolejną sytuację stworzyli legioniści. Walczący na całej długości boiska Rocki zagrał długą piłkę do Chinyamy. Napastnik z Zimbabwe odegrał na 16 metr do wbiegającego Iwańskiego, ale ten ostatni uderzył w sam środek bramki i Juszczyk bez problemu złapał futbolówkę.

Druga połowa rozpoczęła się od wejścia na boisko Szałachowskiego, który zastąpił Radovicia. Przebojowy pomocnik Legii już w pierwszych minutach mógł wpisać się na listę strzelców, jednak piłka centymetry minęła słupek bramki Wisły. Po okresie twardej walki w środku boiska zagotowało się w polu karnym Jana Muchy. Próbującego wyprowadzić piłkę z własnego pola karnego obrońcę Legii ostrym ślizgiem zaatakował Cleber. Stoper Wisły szczęśliwie przeciał tylko powietrze mijając się z rywalem. Wejście te nie umknęło jednak „Vuko” i Serb popchnął podnoszącego się boiska rywala. W całe to zamieszanie wkroczył arbiter spotkania i żółtymi kartkami utemperował zapędy obu zawodników. W 65. minucie aktywny Chinyama ponownie zatrudnił Juszczyka. Golkiper krakowian nie dał się jednak zaskoczyć i w efektowny sposób wypiąstkował piłkę poza pole karne. Siedem minut później szczęście było jednak po stronie Legii. Rzeźniczak tak niefortunnie wybijał piłkę ze swojego pola karnego, że trafił w stojącego na piątym metrze Kmiecia. Piłka jak bumerang poleciała w stronę bramki Muchy, ale minęła jej prawy słupek i interwencja okazała się zbyteczna. W ostatnich minutach meczu na plac gry zameldował się bohater konfrontacji z Wisłą z poprzedniego sezonu Maciej Rybus. Pierwsza szarża młodego pomocnika mogła zakończyć się trafieniem legionistów, ale strzały Rockiego i Iwańskiego zostały zablokowane przez szczelny mur krakowskich obrońców. W ostatnich minutach wiślacy konsekwentnie dążyli do rzutów karnych opóźniając każde wznowienie gry jak tylko się dało. Taktyka ta zemściła się na nich w 87. minucie. Przy wyprowadzaniu kontrataku Cantoro stracił piłkę na rzecz Iwańskiego. Pomocnik Legii dostrzegł wbiegającego z prawej strony Rockiego i odegrał mu piłkę. Nowy nabytek Legii wykazał się swoim doświadczeniem i sprytnym strzałem w długi róg umieścił piłkę nad Juszczykiem w jego prawym górnym rogu. Po tym trafieniu legioniści nie dali się już zaskoczyć jak to miało miejsce w pierwszej połowie i spokojnie utrzymali wynik do ostatniego gwizdka.

Po 11 latach superpuchar ekstraklasy ponownie trafił do Warszawy. Legioniści dominowali w tym meczu i tylko brak skuteczności sprawił, że musieli walczyć o to trofeum do ostatnich minut.

Autor: Kamilo