|
Warszawa - Piątek, 8 sierpnia 2008, godz. 20:00 Ekstraklasa - 3. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 11' Grzelak
- 49' Iwański (k)
|
2 (1) |
|
Polonia Warszawa
| 2 (2) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 6889 Pełen raport |
|
Gdyby Miroslav Radović wykorzystał tę sytuację w drugiej połowie, Legia wygrała by mecz z Polonią - fot. Mishka |
Tylko remis
Ostatni raz 8 lat temu Polonia nie przegrała na Łazienkowskiej, ta seria została przerwana w inauguracyjnej kolejce sezonu 2008/09. Mimo przewagi, piłkarzom Legii nie udało się zdobyć trzech punktów. Drużyna gości w większości złożona z piłkarzy Dyskobolii - tak jak to zwykle robili grodziszczanie - bezlitośnie wykorzystała błędy legionistów. Podopieczni Jana Urbana starali się do końca przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale zabrakło szczęścia.
Warszawski szkoleniowiec narzekał przed tym meczem na problemy kadrowe. Do gry nie jest zdolny Takesure Chinyama, trzech sprowadzonych latem Hiszpanów również nie zdążyło z formą na początek ligi. W związku z tym jedynym napastnikiem w meczu z Polonią był Bartłomiej Grzelak i w swojej roli spisał się poprawnie. Już w 11. minucie "Grzelu" wykorzystał idealne dośrodkowanie z prawej strony Miroslava Radovicia i precyzyjnym uderzeniem posłał piłkę obok bezradnie patrzącego Przyrowskiego. Szybko zdobyta bramka dawała nadzieję, że legioniści pójdą za ciosem - niestety tak się nie stało. Wprawdzie optyczną przewagę posiadali legioniści, Roger kilka razy popisywał się sztuczkami technicznymi, a na skrzydle szalał Radović, ale nic z tego nie wynikało. Mecz powoli zbliżał się do przerwy, a tymczasem dwie akcje polonistów przyniosły im dwie bramki. Najpierw w 42. minucie dośrodkowanie Lazarevskiego wykorzystał Marek Sokołowski, a dwie minuty później strzelec pierwszej bramki dokładnie obsłużył Daniela Mąkę, który w sytuacji sam na sam nie dał szans Janowi Musze. W szeregach legionistów i na trybunach - szok.
W kiepskich nastrojach piłkarze udali się do szatni. Po przerwie na boisko nie powrócił Piotr Rocki, a jego miejsce zajął Maciej Rybus. Legia od początku ruszyła do odrabiania strat. W 48. minucie w pole karne wbiegł Sebastian Szałachowski i został podcięty przez golkipera Polonii. Sędzia Hubert Siejewicz bez wahania wskazał na "wapno". Do jedenastki podszedł Maciej Iwański i w identyczny sposób jak to miało miejsce w meczu z FK Homel pokonał bramkarza. Legioniści nie poprzestali na tym. Groźne akcje przeprowadzali Grzelak i Radović. Szczególnie ten drugi na pewno zapamięta okazję z 75. minuty, kiedy to znalazł się sam na sam z Michałem Gliwą, który kilka minut wcześniej zastąpił kontuzjowanego Przyrowskiego. Pomocnik Legii uderzył prosto w bramkarza Polonii, jeszcze próbował dobijać, ale uczynił to nieskutecznie. W 90. minucie Radović przewrócił się w polu karnym, kibice głośno domagali się podyktowania rzutu karnego, ale arbiter uznał, że Serb próbował wymusić faul i ukarał go żółtą kartką.
Inauguracja na Łazienkowskiej nie wypadła więc tak jak wypaść miała. Jedynym - choć bardzo marnym - usprawiedliwieniem może być fakt, że tak naprawdę "wojskowi" grali dziś z piłkarzami Dyskobolii, którzy w ostatnich latach często mieli patent na stołeczną jedenastkę.
Autor: Woytek