Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Zabrze - Niedziela, 31 sierpnia 2008, godz. 17:00
Ekstraklasa - 4. kolejka
Herb Górnik Zabrze Górnik Zabrze
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 19' Chinyama
    • 40' Szałachowski
    • 71' Roger
    3 (2)

    Sędzia: Jarosław Żyro
    Widzów: 17000
    Pełen raport
    Ponad pół tysiąca kibiców dopingowało Legię w Zabrzu - fot. Mishka

    Obrażeni

    Kibice Legii w Zabrzu stawiali się ostatnio w niezłych liczbach, i tak samo było tym razem. Niektórzy na Śląsk docierali niewyspani i ledwie żywi - to ci, którzy najdłużej wracali z ciężkiej wyprawy do Moskwy. Mimo wszystko przez całe spotkanie 700-osobowa grupa prezentowała się dobrze, głośno dopingowała, i dopiero na koniec doszło do zgrzytu - poważnego zgrzytu. Kibice odwrócili się plecami do piłkarzy, którzy podeszli pod sektor, żeby podziękować za wsparcie wokalne. "Było podejść w Moskwie" - usłyszeli zawodnicy.

    Jak Zabrze to oczywiście piękny słoneczny dzień i obowiązkowa wizyta u braci z Zagłębia Dąbrowskiego. Do tego wyjazdu kibice przygotowywali się ponad tydzień - trzeba było zamówić pociąg specjalny z Sosnowca i porozmawiać z szefostwem Górnika o tym, jak widzieliby obecność legionistów na stadionie. Działacze Górnika okazali się bardzo kontaktowymi ludźmi i szybko ustalono, że warszawiacy dostaną sektor gości z pominięciem roli KP Legia jako "klubu macierzystego zamawiającego bilety". Co usłyszał klub, kiedy zgłosił się do Zabrza po wejściówki, pozostanie tajemnicą. Pewne jest jedno - dziwnym zbiegiem okoliczności na stronie oficjalnej KP nie padło nawet słowo o tym, czy i jak fani mogą nabywać bilety na mecz z Górnikiem.

    Legioniści zebrali się w Sosnowcu na Patelni i dojechali do Zabrza pociągiem specjalnym, który startował tuż przed godziną 15. Potem jeszcze długi spacer z dworca na stadion i można było wchodzić na sektor. Tu wszystko przebiegło niemal wzorowo. Działacze Górnika razem z przedstawicielami SKLW sprawili, że wejście było bezbolesne i sprawne. Górnik pokazał, że jak się chce, to można szanować kibiców na bramkach wejściowych. Bez problemu można też było dokupić bilety na miejscu - pierwszy "pakiet dodatkowych minut", czyli sto sztuk rozeszło się na pniu, i przedstawicielka kibiców musiała pędzić po następny. W rezultacie, mimo że w Warszawie na listę zapisało się 514 osób, na sektorze pojawiło się nas 700, w tym Zagłębie.

    Tym razem nie musieliśmy kryć się z barwami, co zaowocowało porządnym oflagowaniem. Wisiały m.in.: duża Legia Warszawa, Deyna, AMT, Wielki CWKS, Capital City, Zagłębie Sosnowiec i Grodzisk Mazowiecki. Problem powstał tylko przy wnoszeniu płótna Old Fashion Man Club, na którym widnieje przekreślony sierp i młot. Ochrona uznała, że może to być odebrane jako akcent antyrosyjski i postawiła weto. W końcu jednak, po negocjacjach, i ta flaga zawisła na płocie. Nie zabrakło też transparentu z pozdrowieniami dla naszego kolegi z trybun, Pjusa. Wracaj do zdrowia Karol!

    Przez 90 minut kibice Legii dawali z siebie wiele i byli nieźle słyszalni, co przy wypełnionym po brzegi stadionie Górnika wydawało się początkowo niemożliwe. Zabrzanie w pierwszej częsci gry śpiewali głośno i równo. Szybko okazało się, że zabrzanie mają już dość poziomu prezentowanego przez drużynę Ryszarda Wieczorka i przez niemal całą drugą połowę dawali upust negatywnym emocjom. "Droższe bilety, a jakość gorsza niestety!" - śpiewali w kierunku zarządu, wypominając że podwyżka cen biletów nie idzie w parze z lepszą grą lepiej opłacanych piłkarzy. Skąd my to znamy?

    Frekwencja na Górniku była wysoka, ale ich doping nie powalał na kolana. Jako że gospodarze potrafili się zmobilizować tylko w jednym przypadku - kiedy kilkanaście tysięcy gardeł wyśpiewywało co sądzi o Legii - to i warszawiacy nie pozostali im dłużni. "Droższe bilety, śpiewacie gorzej niestety!" - natychmiast rzucili w kierunku Górnika, a potem już tylko wbijali kolejne szpile. "Za pięć złotych było lepiej" - przyznali rację Torcidzie, odnosząc się jednak nie do poziomu grajków z Zabrza, a do ilości decybeli wydobywających się z gardeł miejscowych fanów. A kiedy zabrzanie kolejny raz skupili się na Legii, dostali specjalne podziękowania za budowę pierwszej linii metra w stolicy.

    Z naszej strony strony żadnej oprawy nie było, dopingowaliśmy lepiej niż w Wodzisławiu, ale bez rewelacji. O pirotechnice nie było mowy, bo tak umówiliśmy się z działaczami Górnika. Torcida przygotowała w drugiej połowie choreografię, która nawiązywała do obchodów 60-lecia istnienia klubu z Zabrza. O prawdziwym świętowaniu nie mogło być jednak mowy, bo ich piłkarze zamiast grać, snuli się po boisku. W końcu zdesperowani zabrzanie krzyknęli w ich kierunku "mniej niż zero".

    Mecz zakończyłby się bez zgrzytów, gdyby nie wydarzenia po ostatnim gwizdku sędziego. Kiedy mecz się skończył, piłkarze Legii udali się w kierunku sektora zajmowanego przez warszawiaków. Przywitały ich jednak bluzgi skierowane w stronę Jakuba Rzeźniczaka. Zawodnicy nie bardzo wiedzieli co robić, w końcu podprowadzili "Rzeźnika" pod sektor, a on podniósł do góry ręce w geście przeprosin. W tym czasie większość kibiców była już jednak odwrócona tyłem do boiska i gest obrońcy przez wiele osób w ogóle nie został dostrzeżony. Po chwili w stronę piłkarzy poleciało "Było podejść w Moskwie", a w stronę Rzeźniczaka "Więcej wywiadów, Rzeźniczak więcej wywiadów".

    Sprawa natychmiast wywołała wiele emocji wśród kibiców i w mediach. Nie wszyscy wiedzieli skąd wzięła się agresja słowna pod adresem obrońcy Legii, każdy pytał dlaczego kibice odwrócili się od piłkarzy. Sprawa miała swój początek po pierwszym meczu z FK Moskwa. Na stronie klubowej ukazała się pomeczowa wypowiedź "Rzeźnika", który stwierdził, że: "Nasz awans jest możliwy tym bardziej, że w Moskwie nasi kibice nie będą nam przeszkadzać".

    Komentarz był niefortunny, o czym rozzłoszczeni fani w wulgarny sposób przypomnieli "Rzeźnikowi" w Moskwie. W rewanżu solidarni z kolegą - a może i wystraszeni po kompromitującym występie - piłkarze nie podeszli pod sektor legionistów. Tego ludzie, którzy na wyprawę do Rosji poświęcili niemal tydzień, nie chcieli piłkarzom wybaczyć. I właśnie dlatego ci, którzy poczuli się obrażeni, odwrócili się od drużyny plecami. Tyle, że wyszło dziwnie, bo piłkarze ewidentnie chcieli sprawę wyjaśnić, a Rzeźniczaka na pewno wiele kosztowało podejście pod samą linię. To, że podchodzi do wszystkiego bardzo emocjonalnie, wiadomo nie od dziś.

    Nie zamierzam nikogo do niczego przekonywać, to moje, subiektywne zdanie, z którym jedni się zgodzą, a inni nie. Sama, gdy przeczytałam wypowiedź "Rzeźnika", najpierw się zagotowałam. Bo przerzucanie winy na innych w sytuacji kiedy samemu się zawaliło, jest nie fair. A prawda jest taka, że nasi piłkarze w dwumeczu z FK dali na boisku ciała. Ale gdy emocje opadną warto postawić sobie jedno pytanie - czy warto szukać wrogów tam, gdzie ich nie ma?

    Frekwencja: 17000
    Kibiców gości: 700

    Flagi Legii: 10
    Doping Górnika: 6
    Doping Legii: 6

    Autor: turi