|
Zabrze - Niedziela, 31 sierpnia 2008, godz. 17:00 Ekstraklasa - 4. kolejka |
|
Górnik Zabrze
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 19' Chinyama
- 40' Szałachowski
- 71' Roger
| 3 (2) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 17000 Pełen raport |
|
Jakub Rzeźniczak i Inaki Astiz - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Wydaje mi się, że po meczu Pucharu UEFA drużyna się otrząsnęła i dzisiaj zagraliśmy cały mecz bardzo dobry. Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. Szkoda, szkoda, bo czuję się taki rozdarty, że to akurat z Górnikiem i to w takiej sytuacji, w jakiej znajduje się Górnik i Ryszard Wieczorek. My trenerzy zależymy tylko od wyników. Moja pozycja też nie wydawała się zbyt mocna. Powiedziałem zawodnikom aby nie martwili się mną. Podważanie autorytetu trenera po 3. i 4. kolejce wydaje się czymś niezrozumiałym, bo wszyscy potrzebujemy na dogranie trochę czasu. Mam nadzieję, że obaj ten czas będziemy mieli.
Ryszard Wieczorek (trener Górnika): O meczu nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Przegraliśmy z kretesem, byliśmy zespołem słabszym. Na pewno słowa otuchy nic tutaj nie pomogą. Zawiedliśmy kibiców i to jest najważniejsze. Zawiedliśmy ludzi, którzy są najbardziej zaangażowani w ten klub i sponsora. To boli i mogę z tego miejsca przeprosić za to wszytko. Jubileusz powinien być lepiej uczczony. Bramka stracona po błędzie w podaniu do bramkarza i Michałowi przydarzył się taki błąd - siedzi w szatni i płacze jak dziecko. Bardzo chcieli, a ta bramka podcięła im skrzydła. Trener jest odpowiedzialny za grę, Górnik przegrał trzeci mecz z rzędu. Mamy jeden punkt i to ja biję się w pierś, bo nie mogę się doszukać gdzie leży problem tego zespołu. Nie możemy mówić o stronie fizycznej czy psychicznej. Na pewno wszystkiego po trochu. Każdą decyzję przyjmę z honorem. Chciałbym żeby wszystko co będzie się działo, będzie dla dobra Górnika Zabrze. Jak jest to problem trenera, nie ma problemu - jestem do dyspozycji ludzi, którzy zarządzają klubem. Musimy zastanowić się co zrobić, żeby Górnik zaczął grać, żeby zawodnicy spełniali oczekiwania kibiców.
Sebastian Szałachowski: Cieszę się, że udało mi się strzelić gola. Pomogłem drużynie wygrać, a w mecz włożyliśmy dużo wysiłku. Od pierwszej minuty zagraliśmy pressingiem, co się nam opłaciło. Przez cały mecz byliśmy zdecydowanie lepsi. Ostatnio graliśmy co trzy dni mecze i wiedzieliśmy, że forma musi w końcu przyjść. Nie dotrwałem do końca meczu, bo dostałem w nogę. Nie mogłem grać do końca. Ale uspokajam – z moim zdrowiem wszystko ok.
Maciej Iwański: Miejmy nadzieję, że faktycznie był to mecz na przełamanie. Tym bardziej, że wreszcie zagraliśmy agresywnie. Gdzie tylko pojawiała się piłka, od razu było tam nas kilku. Podwajaliśmy a nawet potrajaliśmy przeciwnika i było nam łatwiej odebrać piłkę. Potem graliśmy szeroko i przeciwnik miał z nami problemy. Poprawiła się też nasza skuteczność, choć i tak mogliśmy strzelić więcej goli. Ale nie wybrzydzajmy. Dziś cieszylibyśmy się nawet z wygranej 1-0, bo punkty są najważniejsze. Wiemy, że stać nas na lepszą grę.
Czemu dziś zagraliśmy zdecydowanie lepiej? Może po prostu przeciwnik nam na to pozwolił. A może po prostu trafiliśmy wreszcie z odpowiednią dyspozycją. A może dotychczasowi rywale byli po prostu zdecydowanie lepsi. A może znów zaczynamy grać w piłkę.
Jakub Wawrzyniak: Dla mnie najważniejsze jest, że pewnie wygraliśmy. Mniej ważne jest to, że zagrałem w pierwszym składzie. Choć przyznaję, że jestem zadowolony ze swojej postawy. Tym bardziej, że zagrałem na swojej ulubionej pozycji. Po meczu w Moskwie powiedzieliśmy sobie, że europejskie puchary to już koniec. Zamknęliśmy ten nieprzyjemny dla nas rozdział i patrzymy w przyszłość. Krytyka, która na nas spłynęła była słuszna, ale to już za nami. Została nam tylko liga i musimy się skoncentrować na tym, żeby wspiąć się na czołowe miejsce w tabeli.
Zdajemy sobie z tego sprawę, że nie jesteśmy w najwyższej formie. Pracujemy jednak, żeby to poprawić. Chcemy szybko zacząć grać efektowną piłkę, bo wiemy, że nas na to stać. Czy zagraliśmy dziś dla trenera? Przede wszystkim zagraliśmy dla siebie, bo nie możemy zapominać, że to my wybiegamy na murawę.
Tomasz Hajto (Górnik Zabrze): Jest mi przykro, gdy słyszę okrzyki kibiców wzywające nas do zejścia z boiska. W Górniku grałem 15 lat temu i wtedy zaczynała się tworzyć dobra ekipa. Choć z drugiej strony staram się rozumieć fanów, bo w Zabrzu jest duży głód dobrej piłki. Tu miała powstać wielka drużyna. Padło wiele mocnych słów. Ale okazuje się, że trzeba je potwierdzić na boisku.