Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 27 września 2008, godz. 17:30
Ekstraklasa - 7. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 11' Édson
  • 37' Glik (sam.)
  • 55' Chinyama
3 (2)
Herb Piast Gliwice Piast Gliwice
  • 85' Krzycki
1 (0)

Sędzia: Włodzimierz Bartos
Widzów: 3966
Pełen raport
Roger i Iwański cieszą się po drugiej bramce dla Legii - fot. Mishka

Wypowiedzi pomeczowe

Jan Urban (trener Legii): Chyba trochę zlekceważyliśmy rywala. Po tylu sytuacjach do strzelenia gola wynik powinien być wyższy. To powód do zastanowienia, bo nie pierwszy raz marnujemy dogodne okazje. Powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej i wykorzystać okazałą wygraną do podbudowania naszych nastrojów. Gdybym sam pojawił się na boisku to pewnie ustrzeliłbym hattricka. Wygraliśmy, ale niesmak pozostał. Na trybunach był selekcjoner kadry i każdemu powinno zależeć na pokazaniu się z dobrej strony. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Maciej Iwański i Wojciech Szala. Tak jak oni powinien być skoncentrowany każdy zawodnik. W naszej grze było zbyt wiele nonszalancji. Zawodnicy często podejmowali najgorsze decyzje z możliwych. Chyba muszę zadzwonić do psychologa i porozmawiać o tym. Mamy trzy punkty, ale nie można być zadowolonym. Spotkanie szybko się ułożyło i widać było, że nie gramy tak jak bym chciał. Obawiałem się tego przed meczem i niestety potwierdziło się to. W takich spotkaniach trzeba strzelać gole i pokazać się z dobrej strony. Tylko w ten sposób nabiera się pewności siebie, a ta skutkuje w meczach z trudnymi rywalami.


Marek Wleciałowski (trener Piasta): Legia była faworytem, a my mogliśmy liczyć tylko na niespodziankę. Boisko pokazało jednak, kto jest lepszy. Mieliśmy zbyt mało do zaoferowania na poziomie piłkarskim. Liczyliśmy, że stałe fragmenty gry i pojedyncze zagrania będą naszą mocną stroną i pozwolą wywieźć korzystny rezultat z Łazienkowskiej. Niespodzianki jednak nie było i nie pozostało nam nic innego jak uznać wyższość Legii. Moi piłkarze zaczęli mecz nieco przytłumieni przez legionistów. Trudno nam było rywalizować z gospodarzami, odebrać im piłkę i stąd ten wynik.

Miroslav Radović: Przed meczem nie sądziliśmy, że będzie tak ciężko. Może nie zaprezentowaliśmy się tak dobrze, jak w ostatnich spotkaniach, ale najważniejsze, że wygraliśmy. Tym bardziej, że każdy doskonale wie, co nas czeka za tydzień. Kartka? Fakt, że to już trzecia i będę musiał uważać w Poznaniu, ale byłem naprawdę zdenerwowany, bo nie było faulu, ale tacy są polscy sędziowie. Trudno.

Ariel Borysiuk: Dwa razy dostałem w łydkę i mam ją teraz stłuczoną. Tym samym nie mogłem dokończyć meczu. Zrobię wszystko, żeby wybiec w niedzielę na boisko w Poznaniu. Aczkolwiek to tylko stłuczenie i sądzę, że od wtorku będę brać udział w treningach. Dzisiaj średnio się zaprezentowałem, choć nie mam w nawyku osądzania swojej gry. Piast? Widać było, że odstawali od nas praktycznie pod każdym względem i mogliśmy zwyciężyć dużo wyżej. 14-0 to może nie, ale 10-0 jak najbardziej. Teraz dwa dni odpoczynku i zaczyna się operacja „Poznań”. Wiadomo, że chcemy wygrać, tym bardziej, że jesteśmy liderem i chcemy jak najdłużej pozostać na 1. miejscu.

Jakub Wawrzyniak: W pierwszej połowie na pewno nie prezentowałem poziomu reprezentanta Polski. Miałem fantastyczną sytuację i nie można takich akcji marnować. Może to znak, że na Lechu się uda? Stworzyliśmy dużo akcji a strzeliliśmy tylko trzy bramki z czego jedna to samobój. Gdybyśmy wygrali 6-1, to nikt by nic nie mówił, a jeszcze pojawiłyby się głosy, że za mało. Cóż, na dzień dzisiejszy skuteczność jest naszym problemem, nad którym musimy pracować. Na pewno nie byliśmy myślami przy Lechu. Na piłkarskie święto przyjdzie czas w następną niedzielę.

Wojciech Szala: Przez cały mecz kontrowaliśmy grę. Dzisiaj zależało nam na wyniku. Jak wiadomo, graliśmy co trzy dni. Ostatnio nawet 120 minut w jednym meczu. Co prawda rezultat nie był wysoki, ale i jego poziom nie był tak dobry jak minione potyczki. Aczkolwiek jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa. Od wtorku zaczynamy myśleć o Lechu, ale spokojnie. Wystarczy, że w Poznaniu tym żyją. Dla nas jest to mecz, jak każdy inny.