Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Poznań - Niedziela, 5 października 2008, godz. 17:00
Ekstraklasa - 8. kolejka
Herb Lech Poznań Lech Poznań
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
      0 (0)

      Sędzia: Robert Małek
      Widzów: 23331
      Pełen raport
      Około 400 kibiców Legii zjawiło się w Poznaniu - fot. Mishka

      Niespodzianka

      Wyjazdy do Poznania zazwyczaj cieszyły się sporym zainteresowaniem w stolicy. Tym razem jednak nasza liczba była ograniczona przez ilość biletów, którą otrzymaliśmy na to spotkanie. Co prawda KP Legia miał do dyspozycji 800 wejściówek, ale tylko 12 osób skusiło się na kupno wyjazdu na mecz w klubie. Ta grupa po raz kolejny miała zagwarantowane luksusowe warunki - przeznaczono dla nich miejsca na trybunie VIP, a nad ich bezpieczeństwem czuwała ochrona. Mniej oficjalni kibice zasiedli w sektorze gości. Mieli ze sobą kolejny tort, a także niespodziankę dla prezesa klubu. Ponadto znali plany szykowanej przez lechitów oprawy i zaraz po jej prezentacji, wywiesili transparent z odpowiedzią.

      Na mecz Lech - Legia poznańscy działacze podyktowali najwyższe w historii ceny biletów. Mimo to obiekt przy Bułgarskiej wypełnił się po brzegi. Wielu obserwatorów uznało jednak, że lechici nie dali z siebie tyle co w spotkaniu z Austrią. Na trybunach było głośno, jednak mając w pamięci nasze poprzednie wizyty na tym stadionie, możemy śmiało powiedzieć, że poznaniacy w przeszłości pod względem wokalnym prezentowali się zdecydowanie lepiej. Lechici tego dnia mogli w oficjalnym sklepie swojego klubu nabyć okazjonalne koszulki z hasłem "Poznański kocioł", przedstawiającymi żyletkę w barwach Legii topioną w kotle. Fani Legii otrzymali na ten mecz tylko 330 wejściówek, które mimo wysokiej ceny, błyskawicznie znalazły właścicieli. W niedzielę legioniści ruszyli w stronę Wielkopolski samochodami. W wyznaczonym miejscu zostawione zostały fury, a cała grupa pod stadion przemieściła się podstawionymi autobusami.

      Wejście na sektor gości było nad wyraz sprawne. Ochroniarze przypominali o wcześniejszym przygotowaniu dokumentów tożsamości, co miało przyspieszyć wejście. I faktycznie, tak szybko na sektor przyjezdnych nie weszliśmy już dawno. Ostatecznie tego dnia było nas 400. Gdy znaleźliśmy się w zasięgu wzroku kibiców z trybuny IV, od razu rozpoczęły się śpiewy pod naszym adresem, ale do takiego powitania zdążyliśmy już dawno przywyknąć. Od naszej ostatniej wizyty zmieniła się trybuna za jedną z bramek - teraz ma trzy piętra, ale jak na razie fani zająć mogli tylko dwa (i to i tak tymczasowo). Tam właśnie poznaniacy utworzyli młyn. Jako że niebawem na Bułgarskiej rozpocznie się rozbiórka jupiterów, postanowiono obecne maszty pożegnać. Na każdym z nich odpalono po dwie race. Gdyby zrobiono to po meczu, np. przy wygaszonych światłach, efekt byłby z pewnością świetny. A tak... wyszło jak wyszło.

      W ostatnim tygodniu olbrzymie poruszenie wywołał tort rzucony w prezesa Legii. Także do Poznania nasz naczelny cukiernik zabrał ze sobą śmietankowe cudo. Tym razem bez specjalnych napisów, a jedynie z owocową dekoracją. Tort został przekazany Łukaszowi Fabiańskiemu, który wyrób cukierniczy zaniósł po meczu do szatni i pałaszowała go cała drużyna. W konsumpcji nie brał udziału nasz prezes, który narzeka ma bóle karku. W Poznaniu byli natomiast oficjalni kibice w oszałamiającej liczbie 12. Siedzieli wśród kibiców Lecha, ale włos im z głowy nie mógł spaść, bo nad ich bezpieczeństwem czuwały odpowiednie służby. Co o "oficjalnych" fanach myślą pozostali legioniści, mogliśmy przekonać się w czasie meczu. My ze swojej strony mamy jedynie nadzieję, że zarząd Legii, po zakończeniu konfliktu (i powrocie do organizacji wyjazdów na większą skalę), będzie gotowy załatwić miejsca na trybunie VIP w Poznaniu dla tysiąca osób. Trzeba być przecież konsekwentnym.

      Spotkania Lecha z Legią zawsze były świetnymi nie tylko pod względem dopingu, ale i opraw meczowych. Także i tym razem fani "Kolejorza" solidnie przygotowali się do pojedynku. Na wyjście piłkarzy zaprezentowali w młynie sektorówkę z hasłem "Boi się nas cały świat", którą poprzedzały hasła z transparentu "Niebieski z białym na niebie się mieni, to poznańskiego Lecha znak, nasi kibice są niezwyciężeni...". Legioniści tymczasem na swoim sektorze zaprezentowali oprawę składającą się z sektorówki oraz transparentów po bokach (dzięki temu uzyskano efekt 3D), tworzącego... prezent. Na nim znajdowała się karteczka z adresatem - "NieSpodzianka. Dla Leszka M. i Mariusza W.". Jako że żadnego z nich nie było tego dnia na sektorze, prezent postanowiono otworzyć bez ich zgody. No i po chwili cały nasz sektor rozświetlił się błyskiem rac i ogni wrocławskich.

      Lechici przez całe spotkanie popierali walczących z działaczami legionistów. Mimo to wcale nie ukrywali swojej nienawiści do warszawiaków - zaraz po "ITI sp..." śpiewając pieśni antylegijne. Nasza odpowiedź tego dnia była głównie taka - "Tak was to boli, że was Warszawa pier...". Lechici, w nawiązaniu do prezesa Legii, nazywanego ostatnio przez kibiców łasuchem, śpiewali również "Miklas! Co? Smacznego". Fani Legii natomiast rzut tortem wyjaśniali kłamstwami działacza. "Tortem dostałeś, bo znowu nas okłamałeś" i "Leszek z Iławy pokochał torty z Warszawy". Trzeba zaznaczyć, że doping gości tego dnia był przerywany okrzykami pod adresem ITI, gdy tylko na antenę wchodził któryś z ekspertów należącej do Grupy ITI stacji.

      Jak już wcześniej wspomniałem, doping Lecha nie zachwycił, choć gdy śpiewały wszystkie trybuny, właściwie nie było żadnych szans by usłyszeć linię melodyczną naszej piosenki. Głównie jednak dopingował młyn, a pozostałe trybuny włączały się do zabawy sporadycznie. Ze swojej strony też nie możemy być do końca zadowoleni z dopingu. Co prawda było nas mało, ale szczególnie w pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy naszego potencjału. Znacznie lepiej było po przerwie, kiedy długo ciągnęliśmy piosenkę "Ole ole". Warto jednak wrócić do kolejnych opraw zaprezentowanych przez obie strony. Lech zaraz po przerwie na trybunie prostej zaprezentował malowaną sektorówkę z... panoramą Warszawy. Od naszej największej flagi różniło ją jednak wiele - budynki były zniszczone, eLka przekreślona, a i hasło zupełnie inne (z piosenki Borysewicza) - "Zniknie Warszawa... tak jawa, jak sen". Trzeba uczciwie przyznać, że wykonanie tej flagi wymagało wielu godzin pracy. A cały trud poznaniaków poszedł na marne, w chwili gdy w sektorze gości wywieszono odpowiedź na oprawę gospodarzy. "Co złego widzisz chamie, w swej sto(L)icy panoramie" - widniało na transparencie przygotowanym przez Nieznanych zupełnie nikomu Sprawców.

      Poza tym na prostej wywieszono później dwa transparenty. Jeden odnosił się do sytuacji w PZPN: "Porządek w piłce - TAK, ale nie kosztem kibiców", a drugi nawiązywał do incydentu z posiedzenia prezesów Ekstraklasy SA: "Kto z widelcem wojuje, od tortu ginie" - te hasła na przemian wisiały w drugiej połowie po stronie Lecha. W sektorze gości natomiast odpowiedź na panoramę została zastąpiona pozdrowieniami dla kilku osób, które na wyjazd udać się nie mogły. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i właściwie żadna ze stron nie była do końca zadowolona. Legioniści podziękowali swoim zawodnikom za walkę i wraz z nimi odśpiewali "Warszawę". Skandowano również nazwisko Wojtka Szali. Na wyjście z sektora czekaliśmy ponad 20 minut. Przez cały ten czas "towarzyszyli" nam fani z "Kotła", którzy nie chcieli rozchodzić się do domów. Wykonaliśmy więc parę przyśpiewek w stylu "Bo ja tańczyć chcę", a następnie rozpoczęliśmy długi dialog z kibicami "Kolejorza". Jego przebiegu przytaczać nie ma sensu. Gdy w końcu otwarto wyjście z naszego sektora, stadion opuszczać zaczęli również lechici.

      Później autokarami pojechaliśmy do naszych samochodów i ruszyliśmy w stronę Warszawy. Po drodze część stacji była zamknięta. Nam przyszło stanąć na takiej, na której policja postanowiła udowodnić swoją wyższość nad zwykłymi obywatelami. Jeden z kibiców Lecha, za picie piwa na stacji, został uderzony przez "stróżów prawa" pałką w głowę. Zamiast wezwać pomoc do półprzytomnego kibica, policjanci postanowili usunąć się w bok i popatrzeć, jakby nigdy nic. A później media dziwią się ogólnopolskiej nienawiści kibiców do biednej policji...

      Frekwencja: 23331
      Kibiców gości: 400
      Flagi gości: 15

      Doping Lecha: 7
      Doping Legii: 7

      Autor: Bodziach