|
Białystok - Piątek, 10 października 2008, godz. 20:30 Puchar Ligi - Grupa D |
|
Jagiellonia Białystok
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Dawid PIasecki Widzów: 3500 Pełen raport |
|
Bartłomiej Grzelak zdobył gola w meczu z Jagiellonią - fot. Mishka |
Tylko remis
Po trzech meczach fazy grupowej Pucharu Ekstraklasy legioniści mają cztery punkty. W piątek zremisowali w Białymstoku 1-1. Pierwsi bramkę zdobyli gospodarze, a w drugiej połowie wyrównał Bartłomiej Grzelak. Taki wynik na pewno nie przynosi chluby legionistom. Tym razem Jan Urban do gry wystawił piłkarzy, z których większość regularnie występuje w meczach ligowych. Ogranie Jagiellonii nie powinno więc sprawić im większych kłopotów. Okazało się jednak, że co innego przewaga na papierze, a co innego boiskowa rzeczywistość.
Legioniści zagrali zbyt nonszalancko i przez długi czas mecz w Białymstoku przypominał kopaninę, w której żadna ze stron nie miała zbyt wielkiego pomysłu na składną i ładną grę. Legia zagrała jednak na tyle mocnym składem, że wydawało się iż gole muszą w końcu paść. Urban zdecydował się na grę dwoma nominalnymi napastnikami. Jednak ani Bartłomiej Grzelak, ani Mikel Arruabarrena nie potrafili przed przerwą pokonać bramkarza gospodarzy. Ten drugi miał swoje okazje na otworzenie wyniku, ale tradycyjnie nie potrafił zamienić ich na bramki. kiedy Hiszpan zdobędzie debiutancką bramkę? Odpowiedź na to pytanie zna chyba jedynie jasnowidz.
To co nie udało się „wojskowym”, nadrobili piłkarze Jagiellonii. W 34. minucie oddali pierwszy celny strzał na bramkę Wojciecha Skaby i od razu ich uderzenie zakończyło się golem. „Zobaczyłem wbiegającego zawodnika i piłkę lądującą w siatce. Nie miałem szans na dobrą interwencję” - tłumaczył po meczu golkiper Legii. Szczęśliwym strzelcem okazał się Robert Szczot i Jagiellonia prowadziła 1-0.
Po przerwie obraz gry nie uległ zbyt dużej zmianie. Urban zdenerwowany grą swoich podopiecznych zaczął dokonywać zmian i w końcu udało się doprowadzić do remisu. Dośrodkowanie z lewej strony Piotra Gizy, w powietrze pofrunął Grzelak i już po chwili mógł unieść ręce w geście triumfu. A Arruabarrena mógł tylko z zazdrością patrzeć na radość kolegi. Choć mijają kolejne tygodnie hiszpański napastnik wciąż pozostaje z zerowym kontem w pierwszej drużynie Legii.
Kolejną szansę na zdobycie debiutanckiej bramki „Arru” powinien dostać we wtorek. Wtedy to Legia spotka się w meczu rozgrywek Pucharu Ekstraklasy z Polonią Warszawa. Niby prestiż rozgrywek nie jest zbyt wielki, ale gol strzelony w derbach zawsze smakuje wyjątkowo.
Autor: Tomek Janus