|
Białystok - Piątek, 10 października 2008, godz. 20:30 Puchar Ligi - Grupa D |
|
Jagiellonia Białystok
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Dawid PIasecki Widzów: 3500 Pełen raport |
|
Michał Probierz, trener Jagiellonii Białystok - fot. Piotr Galas |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): W pierwszej połowie jedna i druga drużyna miały swoje sytuacje. Być może my nawet trochę lepsze, ale straciliśmy bramkę. W drugiej połowie Jagiellonia mogła nas ukarać nawet dwiema bramkami i wygrać ten mecz. Można więc powiedzieć, że mieliśmy szczęście. Dziś nie wyglądało wszystko tak dobrze jak powinno. Spodziewaliśmy się, że Jagiellonia zagra agresywnie. Mieliśmy trudności i wiele strat. Z wyniku jednak jesteśmy zadowoleni, bo gdybyśmy przegrali, to sytuacja mocno by nam się skomplikowała. Na dzień dzisiejszy mamy takie same szanse jak Jagiellonia.
Michał Probierz (trener Jagiellonii): W pierwszej połowie nie potrafiliśmy rozegrać ataku a jednak strzeliliśmy bramkę. Natomiast w drugiej części gry atakowaliśmy, ale z kolei brakowało skuteczności. Mieliśmy okazje sam na sam i kilka groźnych strzałów. Tymczasem popełniliśmy jeden szkolny błąd - po naszym rzucie rożnym poszła kontra i Legia wyrównała.
Marcin Smoliński: Musiałem zejść z boiska, bo dostałem z kolana w nogę. Cała noga mi zdrętwiała, ale mam nadzieję, że to tylko zbicie. Trzeba to będzie dobrze rozmasować, bo pewnie jak wstanę rano, to będę miał problemy z chodzeniem. Na mecz z Polonią powinienem być jednak gotowy do gry. Co do samego meczu to straciliśmy głupią bramkę. W ogóle w pierwszej połowie sami powinniśmy coś strzelić. Tym bardziej, że Mikel Arruabarrena miał okazje do pokonania bramkarza rywali. Udało się nam to dopiero po przerwie. Był więc to typowy mecz na remis. Trochę żałuję, że nie pokazałem w tym meczu nic specjalnego.
Maciej Rybus: Widzieliśmy dziś typowy mecz na remis. W pierwszej połowie stworzyliśmy więcej okazji do strzelenia gola. Swoje szanse miał „Arru”, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Po przerwie przeważała Jagiellonia, ale to nam udało się strzelić bramkę. Remis jest więc sprawiedliwy. Choć wyszliśmy mocnym składem i teoretycznie powinniśmy bez problemu ograć gospodarzy. Na boisku okazało się, że nie jest to jednak aż tak łatwe. Na papierze byliśmy faworytami. Tylko, że to jest piłka i boisko weryfikuje wszelkie spekulacje.
Z drugiej strony prestiż rozgrywek też robi swoje. To nie był mecz w Poznaniu, gdzie aż chciało się walczyć. Puchar Ekstraklasy zawsze traktuje się trochę bardziej ulgowo. Choć z drugiej strony to duża okazja na pokazanie się trenerowi.
Wojciech Skaba: Czy miałem dużo pracy? Bramkarz jest od tego, żeby bronić piłki, które lecą w kierunku bramki. Jedna piłka wpadła jednak do siatki. Szkoda, bo potrzebowaliśmy zwycięstwa i trzech punktów. Przy straconej bramce nie miałem jednak zbyt dużej szansy na obronę. Zobaczyłem wbiegającego zawodnika i piłkę w siatce. Dobrze, że po przerwie już nic nie wpadło. Murawa była śliska i ciężko broni się w takich warunkach.
Miroslav Radović: W pierwszej połowie nasza gra nie wyglądała za dobrze. Na szczęście po przerwie się poprawiliśmy. Nie udało się jednak nam wygrać. Szkoda, bo okazje ku temu były. Nie pozostaje więc nam nic innego, jak wygrać z Polonią u siebie. Puchar Ekstraklasy nie jest bardzo prestiżowymi rozgrywkami, ale my na to nie patrzymy. Jeżeli gramy, to chcemy wygrywać. Nie zagraliśmy najmocniejszym składem i może dlatego nie przywozimy do Warszawy trzech punktów?