|
Łódź - Sobota, 18 października 2008, godz. 18:00 Ekstraklasa - 9. kolejka |
|
ŁKS Łódź
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 3654 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Cóż powiedzieć. Nie zawsze wgrywa zespół lepszy. Dziś w przekroju całego spotkania było widać, że chcemy ten mecz wygrać. ŁKS miał znakomitą sytuację w 2. minucie. Gdybyśmy strzelili bramkę w pierwszej połowie mogłoby skończyć się inaczej. ŁKS umiejętnie się bronił i wyprowadzał kontry. Tak jak mówiłem przed meczem - takie spotkania są trudne, bo musimy je wygrywać, a jak nie wygrywamy to jest to porażką. Nie mogę nic złego powiedzieć o drużynie, bo było zaangażowanie i była chęć wygrania. Chłopaki zrobili co mogli, ale zabrakło bramek.
Nie żałuję, że Roger nie zagrał, przede wszystkim dlatego, że drużyna funkcjonowała i grała dobrze. Legia nie może być zespołem, który będzie zależał od jednego zawodnika. Nie będzie podporządkowania stylu gry dla jednego piłkarza. Roger zagrał dwa mecze w reprezentacji, w drugim nie wyglądał tak dobrze jak w pierwszym i nie wiadomo jak by wypadł dzisiaj. Zaufałem innym zawodnikom i zagrali dobrze. Smoliński i Ekwueme wykorzystali swoje szanse.
Marek Chojnacki (trener ŁKS-u): Zespoły przerwały dziś dwie passy. My po kilku porażkach z rzędu zdobyliśmy punkt i w jakiś sposób zatrzymaliśmy Legię, bo dziś goście liczyli na zwycięstwo. Zdawaliśmy sobie sprawę, że otwarta gra może skończyć się dla nas tragicznie. Nastawiliśmy się więc na kontry. Mówiłem swoim piłkarzom, że jeżeli nie wykorzystamy 2-3 sytuacji, to będzie nam ciężko o zdobycie bramki. Taką swoją okazję mieliśmy na początku meczu ale się nie udało. Legia była zdecydowanie lepsza pod względem piłkarskim, a nam piłka w wielu momentach przeszkadzała. Janek może sobie pozwolić na to, że reprezentant Polski siedzi na ławce, a ja mam problemy po 15 minutach bo niektórzy piłkarze nie mają siły. Jestem zadowolony z punktu. Można powiedzieć że wyrwaliśmy z gardła Legii ten punkt.
Bartłomiej Grzelak: Wynik nie jest dla nas dobry. Przyjechaliśmy po wygraną i trzy punkty. W drodze po tytuł mistrza Polski takie wpadki nie powinny się przytrafiać. Tym bardziej, że we wcześniejszych spotkaniach graliśmy dobrze. Co prawda z Lechem Poznań nie osiągnęliśmy dobrego wyniku, ale byliśmy lepsi. Do Łodzi jechaliśmy więc po pełną pulę. Boisko zweryfikowało jednak nasze plany. Zawiodła nasza skuteczność, bo okazji do strzelenie bramek nam nie zabrakło.
Piotr Rocki: Ten mecz powinniśmy rozstrzygnąć już przed przerwą, bo mieliśmy ku temu okazje. Zamiast bramek były tylko rykoszety. Druga połowa to już zmasowane ataki na jedną bramkę. Nic z tego nie wyszło i nie mamy powodów do zadowolenia. To dziwne, bo okazji do strzelenia gola przecież nam nie brakowało. Zabrakło nam za to zimnej krwi pod bramką ŁKS-u i przez to nie możemy zapisać na swoim koncie trzech punktów. Łodzianie postawili nam trudne warunki, co nie zmienia jednak faktu, że powinniśmy wygrać.
Maciej Rybus: Remis nie jest dla nas dobrym wynikiem. Przejeżdżaliśmy tu po komplet punktów. Tym bardziej, że znaliśmy piątkowy wynik Polonii i chcieliśmy zostać liderem rozgrywek. Zagraliśmy jednak słabo w pierwszej połowie meczu. Stworzyliśmy tylko jedną dogodną okazję. Sam znalazłem się przed Bogusławem Wyparłą, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Koledzy mówią, że o ofsajdzie nie może być mowy i tym bardziej szkoda tej sytuacji.
Po przerwie zagraliśmy lepiej piłką. Gospodarze rzadko dochodzili do głosu. W naszej grze zabrakło jednak konsekwencji. Powinniśmy stworzyć więcej dogodnych okazji do zdobycia gola.
Miałem dziś okazję zagrać zarówno na prawym jak i na lewym skrzydle. Przyznam, że lepiej grało mi się po przerwie na lewej flance. Nie robi mi jednak większej różnicy, gdzie ustawi mnie trener.
Maciej Iwański: Czego nam dziś zabrakło do zwycięstwa? Bramek. Pomysł na grę mieliśmy. Dyktowaliśmy warunki, ale nie potrafiliśmy wykorzystać okazji, które stworzyliśmy. W obu połowach mieliśmy sytuacje do zdobycia gola. ŁKS ustawił się na 16. metrze, więc usiłowaliśmy rozciągać grę na skrzydła. Często wrzucaliśmy piłkę w pole karne. Tylko, że z pola karnego nie miał kto skierować piłki do siatki. Pretensje o wynik możemy mieć tylko do siebie. Jeśli przez cały mecz jest się stroną przeważającą to trzeba zdobyć bramkę.
Sam próbowałem uderzać z rzutów wolnych, ale zawiodła moja precyzja. Musze strzelać niżej, bo na treningach takie strzały zamieniam na gole. Przyszedł jednak mecz i zawiodłem.
Marcin Smoliński: Trudno zaakceptować taki wynik, bo graliśmy dużo piłką, tak jak kazał nam trener. Sytuacji do zdobycia bramek też nie zabrakło. Niestety w piłce przytrafiają się takie mecze, że mimo przewagi nie zdobywa się kompletu punktów. Dobrze, że udało się wywalczyć choć jedno oczko, ale to marny powód do radości.
Zabrakło kilku zawodników z podstawowego składu. Zmiennicy pokazali się jednak z dobrej strony. Słabo było tylko z naszą skutecznością. Straciliśmy punkty i nie zostaliśmy liderem.
Jan Mucha: Wielka szkoda, że nie udało się nam wygrać. Tym bardziej, że przez cały mecz dominowaliśmy. ŁKS nastawił się na kontrę, co nie ułatwiało nam zadania. Ale i tak powinniśmy zwyciężyć. Zagraliśmy tak jak chcieliśmy i tylko skuteczność zawiodła. Łodzianie zagrali dobrze w obronie i przed meczem z Wisłą Kraków nie udało się nam zainkasować kompletu oczek.