|
Bełchatów - Wtorek, 11 listopada 2008, godz. 19:30 Ekstraklasa - 13. kolejka |
|
GKS Bełchatów
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 4100 Pełen raport |
|
Około 300 kibiców Legii obejrzało mecz w Bełchatowie - fot. Mishka |
Tak się przyjmuje gości!
Bełchatów jest na tyle bliskim wyjazdem, że zawsze cieszył się sporym powodzeniem wśród legijnych wyjazdowiczów. Nawet informacja o niesprzedawaniu biletów dla kibiców zameldowanych w Warszawie nie zniechęciła 300 osób do podróży do stolicy węgla brunatnego. Jako, że spotkanie rozgrywano w rocznicę zdobycia przez Polskę niepodległości, nie mogło zabraknąć patriotycznych akcentów. Ponadto gospodarze pokazali, jak powinno się przyjmować kibiców drużyn przyjezdnych.
Wielu z nas do Bełchatowa jechało w ciemno. Nie było bowiem wiadomo, czy zostaniemy wpuszczeni na stadion. Działacze Legii sprzedaży biletów nie prowadzili (goście w Bełchatowie oficjalnie nie będą wpuszczani do końca roku) i w związku z tym nie chcieli widzieć na stadionie GKS-u żadnych sympatyków ze stolicy. Po raz kolejny musieli się przekonać o tym, że dla nas Legia znaczy tyle, że żadne przeciwności losu nie są w stanie wybić nam z głowy podróżowania za swoim klubem. W takim przekonaniu dotarło nas na miejsce trzystu. Część już wcześniej miała załatwione bilety. Pozostali ustawili się w kolejkach do kas i w większości przypadków udało im się nabywać wejściówki. Ci, którzy mieli wpisane w dowodzie miejsce zameldowania "Warszawa", musieli prosić gospodarzy lub kibiców spod W-wy o zakup wejściówki. Co ciekawe dla pań kasjerek Wołomin, Pruszków, czy Sulejówek były miastami zupełnie obojętnymi i w ich przypadkach problemów z kupnem biletu nie było żadnych. Im bliżej meczu, tym restrykcje były mniejsze i ostatecznie cała nasza grupa zupełnie spokojnie dostała się na końcowe sektory trybuny zachodniej.
To ta właśnie trybuna (a dokładniej jej część) będzie od wiosny przeznaczona dla kibiców gości. Widać już było nawet przygotowane słupy, do których zostanie przytwierdzony płot. Trybuna za bramką, gdzie kiedyś na betonie przyjmowano gości jest już prawie gotowa. Co prawda stały na niej jeszcze rusztowania i nie została oddana do budynku, to jednak w rok zbudowano w Bełchatowie całkiem zgrabną trybunkę, na której od przyszłego roku zasiadać będą kibice niepełnosprawni oraz karneciarze.
Właśnie przed nią, w pobliżu naszego sektora stał oddział ochrony Scorpion. Wzdłuż trybuny, na której siedzieliśmy ustawionych było czterech ochroniarzy. Każdy z nich miał krzesełko i całe spotkanie siedział, tak by nie zasłaniać boiska kibicom. Podobne rozwiązanie proponujemy rozważyć naszemu dyrektorowi ds. bezpieczeństwa (obecnemu zresztą w Bełchatowie), bowiem obecnie ochroniarze na Legii bardzo często ograniczają widoczność.
Przed meczem cały stadion odśpiewał hymn GKS-u, którego słowa tradycyjnie wyświetlane były na telebimie. Gdy na boisku pojawili się zawodnicy, cały stadion śpiewał hymn narodowy. Legioniści w swoim sektorze wywiesili biało-czerwoną flagę, a bełchatowianie przygotowali oprawę specjalnie na 11 listopada. Transparent "Na zawsze wielka Rzeczpospolita" wywieszono na górze młyna, a poniżej rozwinięto sektorówkę z konturami Polski.
Młyn gospodarzy był liczniejszy od nas, jednak trzeba zaznaczyć, że bełchatowianie nie mieli nad sobą dachu. I w ten sposób porównując, można uznać, że obie strony prowadziły porównywalny doping. Naszym śpiewem początkowo dyrygowali Staruch i Alchim, jednak prowizoryczne ogrodzenie nie było najlepszym miejscem dla dwóch osób. Początkowo śpiewaliśmy głównie krótkie piosenki, by pod koniec pierwszej połowy dłużej pośpiewać "Legia gol alle alle", "Ole ola", czy nasz hit z Wiednia. Całkiem nieźle wychodziła nam piosenka "Legia gol, Legia gol...", przy czym ostatni okrzyk wydawaliśmy na sto procent swoich możliwości i głos odbijał się nie tylko od dachu znajdującego się nad nami, ale i przeciwległej trybuny. Z naszej perspektywy praktycznie nie było słychać bełchatowian, a to z tego względu, że większych przerw w prowadzeniu dopingu nie robiliśmy. Słychać było jedynie w ich repertuarze jedną z przerobionych pieśni Partizana. Mecz toczył się bez wzajemnych uprzejmości. Przed meczem natomiast obie ekipy skandowały hasło "ITI sp..." (jedyny raz tego dnia), a gospodarze zaśpiewali również "Piłka nożna dla kibiców".
W przerwie na naszym sektorze przeprowadzono zbiórkę dla naszego byłego wodzireja, "Różyka", który nie może na żywo obserwować spotkań swojego ukochanego klubu. Później ponownie ruszyliśmy z dopingiem. Ten był nieznacznie słabszy niż w pierwszej połowie. Trochę rozluźnienia wprowadziło... przyniesienie przez gospodarzy wody mineralnej. Sam gest bełchatowian był bardzo miły i po chwili krzyknęliśmy głośno "Dziękujemy". Niestety jedna z osób zachowała się nieodpowiednio i wodą zaczęła "psikać" w stonę zawodnika gospodarzy. Jako, że takie zachowania nie są pochwalane przez grupę wyjazdową, po chwili ten kibic musiał opuścić sektor gości. Jeśli chodzi o poczynania naszych zawodników na boisku to można je skwitować jednym słowem - żałość. Niestety, nawet najgłośniejszy doping z naszej strony nie był w stanie sprawić, by piłkarze z Warszawy chociaż raz trafili do bramki rywala. Po meczu ze spuszczonymi głowami przyszli pod nasz sektor i przybyli piątki z kibicami. Ci odpowiedzieli graczom "Nic się nie stało". Choć czy faktycznie powinniśmy tak łatwo przejść nad kolejną porażką naszych graczy do porządku dziennego, wiele osób miało wątpliwości.
Po meczu pod nasz sektor podszedł jeden z bełchatowskich działaczy, który podziękował nam za wspaniałe zachowanie. Trzeba przyznać, że do przyjęcie nas w sektorze gości nie możemy mieć żadnych zarzutów. Uprzejma ochrona, czyste krzesełka i darmowa woda - to nie zdarza się na zbyt wielu stadionach. Tak więc to my serdeczenie dziękujemy za przyjęcie nas na stadionie.
Frekwencja: 4100
Kibiców gości: 300
Flagi gości: 1
Doping GKS-u: 7
Doping Legii: 7
Autor: Bodziach