Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Chorzów - Piątek, 21 listopada 2008, godz. 20:00
Ekstraklasa - 15. kolejka
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 64' Chinyama
    1 (0)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 6500
    Pełen raport
    900 legionistów i przyjaciół z Sosnowca dopingowało Legię przy padającym śniegu - fot. Mishka

    W arktycznych warunkach

    Po rocznej nieobecności na stadionie Śląskim ponownie zawitaliśmy na słynny kocioł czarownic. Mimo załamania pogody i padającego w twarz śniegu, w piątek Legię wspierało 900 fanów, w tym grupa przyjaciół z Sosnowca. Zdecydowana większość gości na stadion weszła dopiero pod koniec pierwszej połowy. Niestety nasz doping tego dnia był zdecydowanie słabszy, od tego z ostatnich wyjazdów. Psycho Fani całkiem nieźle dopingowali w pierwszej połowie, ale po przerwie spuścili z tonu. Żadna z ekip nie przygotowała oprawy.

    Dojazd z Warszawy do Chorzowa nie należał do najlepszych. Pogarszające się warunki atmosferyczne oraz informacje o olbrzymich korkach w okolicach Częstochowy sprawiły, że wiele osób obawiało się, czy dotrze na czas. Zdecydowana większość legionistów spotkała się w Sosnowcu i stąd ruszyć miała w drogę do Chorzowa. Odjazd pociągu (a właściwie trzech kolejnych) opóźnił się o dobrą godzinę i dlatego szanse na dotarcie na czas były minimalne. Kilkusetosobowa grupa fanów z dworca na stadion prowadzona była około 40 minut i na stadion weszła dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy. Ci, którzy biletów nie posiadali nawet trochę później. Na szczęście gospodarze nie robili problemów i wszyscy przyjezdni na stadion weszli.

    Pierwszą połowę obejrzało zaledwie około 300 fanów z Warszawy. Nasz doping prowadził oczywiście "Staruch", ale większość osób nie za bardzo przykładała się do swoich obowiązków, czego efektem był bardzo przeciętny śpiew. Dopiero po przyjeździe ekipy pociągowej nasz doping synchronizowany był przez bęben. Niewiele to pomogło, podobnie jak potrojona liczba widzów z naszej strony. Padający w twarz śnieg może nie zachęcał do zdzierania gardeł, ale już nie raz w przeszłości pokazaliśmy, że fatalna pogoda może mobilizować do doskonałego dopingu (choćby dwa wyjazdy do Wodzisławia).

    Gospodarze zajęli miejsca na prawo od wieży. Według nich, liczba Niebieskich była bliska 11 tysięcy. Z naszej perspektywy na pewno nie wyglądało to tak optymistycznie. Widok stadionu wypełnionego może w 1/6 robił fatalne wrażenie. Chorzowianie, w przeciwieństwie do legionistów wywiesili w swoich sektorach flagi. Oprawy jednak nie przygotowali i skupili się na dopingu. Ten w pierwszej połowie stał na naprawdę niezłym poziomie. Znacznie słabiej Psycho Fani wypadli po przerwie. Jeszcze przed meczem gospodarze "pozdrowili" Legię, a chwilę później odpowiadali na okrzyki spikera "Wielka, wielka wielka" hasłem "niebieska eRka". Nie zabrakło wrzutów na właścicieli Legii. Ruch śpiewał "Walter frajerze ty wroga nam nie odbierzesz", a legioniści parokrotnie "ITI sp...". Ponadto Ruch pozdrawiał swoje zgody - Widzewa, Elanę, Apatora i Atletico Madryt. Najlepiej z ich strony wychodziła pieśń "Hej niebiescy" śpiewana dosyć długo.

    W naszym sektorze tymczasem wprowadzono do legijnego repertuaru nową pieśń. Debiut nie wypadł okazale, ale przy kolejnych próbach powinno być zdecydowanie lepiej. "My kibice z Łazienkowskiej nie poddamy się. Będziemy z Tobą zawsze i na dobre i na złe. Legia albo śmierć, Legia albo śmierć. Podnieś głowę i zaciśnij pięść" - śpiewano na melodię zgodowej pieśni "Heja MKS, Hej CWKS".

    Nasi piłkarze wygrali wyjazdowe spotkanie po raz pierwszy od dwóch miesięcy, więc mimo padającego w twarz śniegu, wiejącego wiatru i przenikliwego chłodu, po meczu mogliśmy być w dobrych nastrojach. Zawodnicy podbiegli zresztą w naszą stronę i wspólnie wykonaliśmy "Warszawę". Chorzowianie, którzy mieli pretensje do swojej drużyny, stadion opuścili niemal natychmiast po końcowym gwizdku sędziego. My trzymani byliśmy na trybunach jeszcze niespełna pół godziny. W międzyczasie ochrona, chyba dla zabicia nudy, postanowiła wymierzyć kilka pał stojącym najbliżej kibicom. Na szczęście do większej awantury nie doszło i już kilka minut później bramy otwarto na oścież i mogliśmy wracać do domu.

    Frekwencja: 6.500
    Kibiców gości: 900
    Flagi gości: 0

    Doping Ruchu: 6,5
    Doping Legii: 5

    Autor: Bodziach