Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Zabrze - Piątek, 23 sierpnia 2002
Liga polska - 4. kolejka

 Górnik Zabrze

2-3

Legia Warszawa 

28 min. Niedzielan
55' (k) Kompała


23 min. Majewski
25 min. Svitlica
78 min. Magiera


57' Probierz

57' Kucharski


Lech
Kolasa
Lekki
Kriżanac
Probierz
Kocyba (84' Kościuczuk)
Kaczmarczyk (59' Nosal)
Kompała
Prasnal (79' Andrić)
Gierczak
Niedzielan
SKŁADY Stanew
Omeljańczuk
Zieliński
Jóźwiak
Dudek
Szala
Majewski
(67' Magiera) Vuković
(61' Wróblewski) Kiełbowicz
Kucharski
(88' Yahaya) Svitlica

SĘDZIA:
 Antoni FIjarczyk (Tarnobrzeg)
WIDZOWIE:
 10000

Relacja

Wreszcie zwyciestwo i rekord pobity!

Adam Majewski - najlepszy zawodniki meczu - cieszy się po zdobyciu gola - fot. PAP Legia Warszawa odniosła pierwsze zwycięstwo w lidze w tym sezonie, a zarazem pobiła swój rekord - 23 mecze bez porażki, ustanowiony jeszcze przed II Wojną Światową! Od piątku więc OFICJALNY REKORD NIE PRZEGRANYCH MECZY LIGOWYCH Z RZĘDU WYNOSI 24!!!

Po pierwszych 25 minutach gry Legia prowadziła już 2-0, ale po błędzie obrony gospodarze zdołali strzelić kontaktową bramkę, i wynik 1-2 utrzymał się do przerwy. Wprawdzie po wznowieniu to Legia zaatakowała, ale w 55 minucie karnego z kapelusza na wyrównującego gola zamienił Kompała. I kiedy zanosiło się, że kolejny mecz Mistrza Polski zakończy się podziałem punktów, w 78 minucie często niedoceniany Jacek Magiera strzelił zwycięską bramkę ! Potem dominowała już Legia, dobre szanse miał Kucharski, ale widać że ten zawodnik jest chyba trochę zbyt eksploatowany.

Na zabrzańskim stadionie już przed meczem czuć było atmosferę wielkiego piłkarskiego widowiska. Trudno było dojechać na wypełniony po brzegi parking, na trybunach pojawiło się zdecydowanie więcej kibiców niż zwykle. Nawet w loży honorowej nie było wolnych miejsc, a prezes Górnika Zbigniew Koźmiński i szef Rady Nadzorczej Andrzej Daszek oglądali mecz na stojąco.

Od początku gry widać było, że piłkarze obu drużyn podeszli do spotkania bardzo poważnie. Walczyli o każda piłkę na całym boisku. Bardziej zdecydowanie atakowali gospodarze, kilka razy "gorąco" było w polu karnym Legii, ale Radostin Stanew nie miał okazji do interwencji.
Za to już pierwsza groźna akcja Legii zakończyła się golem. Cezary Kucharski prostopadłym podaniem "obsłużył" Adama Majewskiego, a ten nie zmarnował sytuacji oko w oko z zabrzańskim bramkarzem.
Legioniści nadal atakowali i już kilkadziesiąt sekund później nad poprzeczką posłał piłkę Wojciech Szala, a w 26 min gry było już 0:2. Stanko Svitlica zaskoczył Piotra Lecha i piłka wylądowała w siatce.
Gospodarze nie załamali się i trzy minut później zdobyli kontaktową bramkę. Piotr Gierczak podał do ustawionego przed pustą już bramką Andrzeja Niedzielana, a ten bez kłopotów ulokował piłkę w siatce.
Przed przerwą groźnie strzelał jeszcze Adam Kompała, ale piłka po jego uderzeniu z 17 metrów przeszła tuż nad poprzeczką warszawskiej bramki.

Krizanac atakuje biegnącego z piłką Legionistę - fot. PAP 11 minut po przerwie gospodarze, ku radości miejscowych kibiców, wyrównali. Dariusz Dudek sfaulował (dyskusyjnie - red.) w niegroźnej sytuacji tuż przy końcowej linii boiska Piotra Gierczaka (padł jak rażony piorunem - red.), a ponieważ miało to miejsce w polu karnym, sędzia zarządził "jedenastkę", którą na gola zamienił Adam Kompała.
Wynik remisowy najwyraźniej nie zadowalał żadnej z drużyn, jako że obie starały się zdobyć rozstrzygającą bramkę. W 65 min z ostrego kąta strzelał na bramkę Legii Niedzielan, Stanew odbił piłkę, a dobitka napastnika Górnika trafiła w boczną siatkę.
Pięć minut później po drugiej stronie boiska własnego bramkarza o mały włos nie pokonał Grzegorz Lekki po dośrodkowaniu Wojciecha Szali, ale Piotr Lech wykazał się refleksem.
Rozstrzygająca dla losów meczu okazała się 78 minuta. Majewski podał piłkę między obrońcami Górnika Jackowi Magierze, a ten będąc sam na sam z zabrzańskim bramkarzem z zimną krwią wykorzystał sytuację.
Remis mógł uratować dla Górnika 7 minut przed końcem Mariusz Nosal, ale po jego strzale głową piękną parada popisał się bramkarz Legii.


Autor: emsior

Pomeczowe wypowiedzi:

Trener Górnika, Waldemar Fornalik: "Szkoda, że przy tak licznej publiczności nie zdobyliśmy przynajmniej jednego punktu. Remis byłby chyba sprawiedliwszym wynikiem. Szkoda też, że tak beztrosko traciliśmy bramki. Co prawda udało się strzelić prowadzącej dwoma golami Legii dwie bramki, co nie jest łatwe, ale za łatwo straciliśmy tę trzecią. Pociechą może być to, że drużyna po raz kolejny zagrała dobry mecz, a my musimy wyciągnąć wnioski po tak straconych bramkach".

Trener Legii, Dragomir Okuka: "Legia rozegrała dziś bardzo dobry mecz. Górnik postawił nam trudne warunki. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Pokazaliśmy, że potrafimy grać i walczyć do końca. Myślę też, że kibice obejrzeli bardzo dobre spotkanie, a dzisiejsze zwycięstwo nieco uspokoi nastroje przed naszym rewanżowym meczem z Barceloną".

Autor: PAP


Relacja z trybun

Chuligani bez honoru

Po dwóch wyjazdach do Wielkopolski, tym razem przyszedł czas na wyjazd na Śląsk. Nasi piłkarze już kilka lat nie potrafili znaleźć recepty na Górnika, grając w Zabrzu. Mimo to około 400 osób wybrało się do hanysowa, wierząc w zwycięstwo Legionistów. Do Zabrza kibice docierali głównie pociągami i samochodami. Już od 6 rano fani Legii docierali pociągami do Sosnowca. Ostatnia grupa wyruszyła z Warszawy o godzinie 16. Grupa nie była zbyt liczna (17 osób), ale otrzymaliśmy równie liczną obstawę. Po 3 godzinach jazdy dotarliśmy do Katowic, gdzie czekaliśmy na pociąg do Zabrza. Pociąg, który przyjechał był wypełniony kibicami Legii i Zagłębia. Podróż z Katowic do Zabrza była krótka. Następnie czekała nas wyprawa "z buta" na stadion Górnika. Aby dostać się na sektor, trzeba najpierw było się dopchać do bilety. Następnie szybka kontrola oraz nagrywanie na kamerę (chyba już piąty raz tego dnia) i już mogliśmy zająć miejsca na naszym sektorze.

Dosyć sprawnie szło wchodzenie na sektor i w 15 minucie meczu, już większość z nas siedziała na trybunach. Na stadionie Górnika zgromadziło się około 10000 ludzi, co w porównaniu z liczbami z poprzedniego sezonu musi robić wrażenie. Zresztą w rundzie jesiennej Górnicy prezentują się naprawdę nieźle. Nie inaczej było tym razem. Chociaż początek mieli słabszy - 10 świecidełek (coś a'la świeczki na tort), to później pokazali się nieco ciekawiej. Były balony w barwach, szarfy (sztuk 6), mini-kartoniki oraz napis Górnik Zabrze. Z pirotechniki nie zabrakło świec dymnych i rac (te były najbardziej efektowne), które zostały odpalone w rzędzie. Na płocie wywiesili swoje najlepsze płótna. My również mieliśmy kilka flag, m.in. Deyna, Arystokraci, czy Squadron.

W 23 minucie mogliśmy się cieszyć, gdy po strzale Adama Majewskiego piłka wpadła do siatki. Nie minęły dwie minuty i jeszcze niektórzy nie ochłonęli po pierwszej bramce...kiedy Legia podwyższyła na 2-0. Młyn Górnika na chwilę przycichł, a na Roosvelta bardzo dobrze słychać było połączone siły Legii i Zagłębie (200+200). Miejscowi ożywili się nieco, gdy Niedzielan zdobył kontaktową bramkę. Oczywiście nie omieszkali ubliżać Legii... ach te kompleksy. Na przerwę schodzących piłkarzy Legii pożegnały oklaski z naszego sektora.

Po przerwie obie ekipy starały się jak najgłośniej dopingować swój zespół. W 55 minucie spotkania, Antoni Fijarczyk podyktował rzut karny, o czym większość z nas dowiedziała się po zdenerwowaniu naszych graczy. W tym bowiem momencie za bramką Stanewa "pojawiły się" stroboskopy i pola karnego nie było widać. Po wyrównującej bramce miejscowi (jak rzadko cały stadion) zaczęli zdzierać gardła. My również staraliśmy się dać z siebie wszystko, wierząc że Legia w końcu wygra w Zabrzu. Po bramce Magiery zapanowała wielka radość. Kilka razy w kierunku gospodarzy śpiewano hasło "Chuligani bez honoru" (chodzi oczywiście o śmierć kibica Ruchu, którego sprawcami są kibice Górnika). Górnik coś niby odpowiadał, ale swoją gwarą, więc odpowiedź była jedna: "co wy śpiewacie, jak wy polskiego nie znacie". Nie zabrakło również tradycyjnych śpiewów z cyklu hasyny-gorole. Po końcowym gwizdku sędziego mogliśmy w końcu odetchnąć z ulgą - nasza Legia wygrała pierwszy mecz w tym sezonie, a także ustanowiła nowy rekord meczów bez porażki. Piłkarze podbiegli pod nasz sektor podziękować za doping, a fani podziękowali na zwyciestwo. I w zasadzie można było wracać do Warszawy.

Podróż nie była jednak krótka. Najpierw musieliśmy czekać prawie 3 godziny na pociąg do Katowic. Tam ktoś rzucił hasło, aby do Sosnowca jechać autobusem. Przeszliśmy więc przez centrum Katowic ze śpiewem na ustach. Okazało się, że autobus już odjechał, więc postanowiliśmy wrócić na dworzec. Po drodze spotkaliśmy naszych wiernych towarzyszy - obstawę. Szybko się za nami stęsknili;) Trzeba jednak zaznaczyć, że policjanci byli wyjątkowo mili. Z Katowic pojechaliśmy do Sosnowca, gdzie musieliśmy na piechotę przejść na dworzec główny. Po wypiciu kilku piwek (mieliśmy pociąg do Warszawy o 4) można było się udać na peron. Należy podkreślić, że kibice Zagłębia pomagali kibicom, kórzy nie mieli już kasy na powrót (chociaż i tak udało się wrócić za friko). Droga z Sosnowca większości minęła na odsypianiu całej nocy. W stolicy zameldowaliśmy się o 6:45. Niektórzy w Sosnowcu zostali na dłużej...

Autor: Bodziach


Fotoerportaż z wyjazdu - 17 zdjęć

Typowanie wyniku
287 osób wzięło udział w typowaniu. 9 grasczy odgadło wynik: Seba, PiotrRo, bruno, Jahnusz, norbas, SMOŁA 23, f.c Bielany, Krzych, guru.


Zapowiedź

Przełamać się…

W ostatnim meczu Legii w Zabrzu padł remis, a legioniści wygrali w karnych - fot. PAP Stołeczna jedenastka w tym sezonie jeszcze nie wygrała, a mecz z Górnikiem, to najwyższy czas by się obudzić. Najwięksi rywale Legii wygrywają swoje mecze, ich snajperzy strzelają mnóstwo bramek, a piłkarze Legii zdobyli trzy punkty. Podopieczni Okuki są dobrej myśli i mówią o przełamaniu się. Nam pozostaje im wierzyć. Mecz z Górnikiem będzie także okazją do przełamania się w jeszcze innej materii. Otóż Legia z zabrzanami nie potrafi wygrać od 1996 roku!

W tym sezonie Górnik jest silnym zespołem, o czym zdążyło przekonać się już kilka klubów. Wygrana z bardzo silnym Zagłębiem Lubin i dosyć nieszczęśliwy remis z Gorclinem przemawiają do wyobraźni. Jedynym zawodnikiem, który nie jest pewien występu w piątkowym spotkaniu jest Jacek Wiśniewski. W stołecznej jedenastce liczba niewiadomych jest dłuższa. Pod znakiem zapytania stoją występy: Marka Citki, Radosława Wróblewskiego, Dariusza Dudka, a jedyną wiadomą jest to, że Jacek Zieliński po raz kolejny nie wystąpi w meczu Legii.

Kiedyś mecze Legii z Górnikiem elektryzowały publiczność. Były to wspaniałe piłkarskie widowiska. Na takie również zanosi się piątkowy mecz.

Autor: s0lar


Wasze pomeczowe komentarze (0)