Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Bełchatów - Piątek, 20 lutego 2009, godz. 18:00
Puchar Ekstraklasy - 1/4 finału
Herb GKS Bełchatów GKS Bełchatów
  • 81' Ujek (k)
1 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 65' Gol (sam.)
1 (0)

Sędzia: Tomasz Mikulski
Widzów: 500
Pełen raport
Maciej Rybus w akcji w meczu z Bełchatowem - fot. Mishka

Strzelali tylko gospodarze

W pierwszym wiosennym meczu legioniści zremisowali z GKS-em Bełchatów 1-1. Spotkanie obejrzało zaledwie kilkaset osób, fani z Warszawy nie pojawili się, a autorami dwóch goli byli zawodnicy gospodarzy. Najpierw samobójcze trafienie zaliczył Janusz Gol, a w 81. minucie z rzutu karnego wyrównał Mariusz Ujek. Od 37. minuty legioniści grali w dziesiątkę po czerwonej kartce Piotra Rockiego.

Choć spotkanie w Bełchatowie było pierwszą odsłoną wiosennych zmagań Legii, to można je raczej potraktować jak ostatni sprawdzian przed zbliżającymi się derbami. Zresztą wcześniej „wojskowi” planowali rozegrać w tym terminie sparing. Mecz z GKS-em pokazał, że Jan Urban wciąż waha się w obsadzeniem kilku pozycji. W piątkowy wieczór skrajne pozycje w linii obrony przypadły Jakubowi Rzeźniczakowi i Marcinowi Komorowskiemu. Błędem byłoby jednak sądzenie, że to właśnie ta dwójka na pewno wybiegnie przeciwko „Czarnym Koszulom”. Szkoleniowiec Legii równie dobrze może zdecydować się na duet Inaki Descarga – Tomasz Kiełbowicz. Tak samo sprawa ma się z Tomaszem Jarzębowskim. Urban cały czas podkreśla, że „Jarza” rywalizuje z Arielem Borysiukiem.

Sam mecz do porywających widowisk nie należał. Dobrej grze nie pomagał także padający śnieg. Z boiska wiało nudą, a składnych akcji było jak na lekarstwo. Emocje pojawiły się dopiero w 37. minucie. Wówczas to nerwów na wodzy nie utrzymał Piotr Rocki. Po krótkiej, acz wyjątkowo treściwej, rozmowie sędzia pokazał mu czerwony kartonik i Legia musiała grać w osłabieniu.

Przewagi Bełchatowian na murawie nie było jednak widać. To legioniści częściej zagrażali bramce Krzysztofa Kozika. Na gole trzeba było jednak czekać do 66. minuty. Piłkę do siatki po uderzeniu głową wpakował wówczas Janusz Gol. Problem zawodnika gospodarzy polegał na tym, że futbolówka wpadła do bramki GKS-u. Legia prowadziła 1-0. Bełchatowianie nadal mieli problemy ze skonstruowaniem groźnej akcji i wydawało się, że po długim czasie „wojskowi” wreszcie wywiozą ze stolicy węgla brunatnego zwycięstwo.

W sparingach rozgrywanych w Niemczech Legia miała wspaniałe końcówki, w których rozstrzygała mecze na swoją korzyść. Tym razem to „wojskowi” przekonali się jak bolesne mogą być ostatnie minuty spotkania. W 81. minucie zakotłowało się pod bramką Wojciecha Skaby. Golkiper Legii w sobie tylko znany sposób, obronił strzał z bliskiej odległości. Jego wysiłek poszedł jednak na marne, bo sędzia dopatrzył się przewinienia Rzeźniczaka, który nieprzepisowo powstrzymywał Janusza Dziedzica. Karnego na gola zamienił Mariusz Ujek.

Przed pierwszym meczem ligowym Urbana i jego piłkarzy czeka tydzień ciężkiej pracy. Przede wszystkim trzeba mieć nadzieję, że do zdrowia powróci Takesure Chinyama. Choć w piątek Kamil Majkowski robił co mógł w ataku, to bez „Tejkszu” ofensywa Legii jest pozbawiona swojej najmocniejszej broni. Oby więc napastnik rodem z Zimbabwe za tydzień był już gotowy do gry.

Autor: Tomek Janus