Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 8 marca 2009, godz. 17:00
Ekstraklasa - 19. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 27' Rybus
  • 64' Iwański (k)
  • 70' Giza
  • 83' Roger
4 (1)
Herb Odra Wodzisław Odra Wodzisław
    0 (0)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 5000
    Pełen raport
    Ryszard Wieczorek - fot. Mishka

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii Warszawa): Pierwsza połowa była przeciętna – za mało się ruszaliśmy w środku pola i nie mieliśmy pomysłu na grę. Mówiłem jednak, że trzeba być cierpliwym podczas rozgrywania piłki. Myślałem, że po pierwszej bramce zagramy bardziej agresywnie i szybciej podwyższymy. Tak się jednak nie stało. Po przerwie zmniejszyliśmy jednak dystans między poszczególnymi liniami i mogliśmy zagrać agresywniej. To dało nam więcej miejsca. Dodatkowo Odra musiała odrabiać straty. Przyszły kolejne bramki i nie zadowoliliśmy się skromnym prowadzeniem. Przepędziliśmy więc złe duchy związane z wcześniejszymi meczami z Odrą.
    Musiałem wprowadzić pewne zmiany po meczu z Polonią Warszawa. Postawiłem na kreatywnych zawodników, bo wiedziałem, że to my będziemy dyktować warunki. Wiedziałem też, że nie będzie to łatwy mecz i dlatego postawiłem na tych a nie innych piłkarzy.
    Na pewno Legia nie gra jeszcze tak, jak powinna. Możemy stwarzać sytuacje z większą łatwością. Wierzę jednak, że zawodnicy z meczu na mecz będą wyglądać lepiej. Ale tak to już jest z początkami. Dziś podobała mi się druga połowa i bramki po kombinacyjnych akcjach. Oby tak było częściej.

    Ryszard Wieczorek (trener Odry Wodzisław):Przegraliśmy z kretesem, ale wynik jest za wysoki. W końcówce meczu nasze morale były bardzo niskie. Nie realizowaliśmy tego, co założyliśmy sobie przed meczem. Do straty pierwszego gola nie było źle. Później wszystko się jednak posypało. Swoją drogą to rzutu karnego dla Legii nie powinno być. A potem rozpędzona Legia nas zmiażdżyła. Wiedzieliśmy, że bez Takesure Chinyamy Legia postawi na pomocników. I faktycznie tak było. Szkoda, że ta wiedza nic nam nie dała. Nasze akcje były dobre do pewnego momentu – kończyły się na linii pola karnego. A tak meczu nie można wygrać.

    Maciej Rybus (Legia Warszawa): Na początku nie zanosiło się na taki wynik, a to tylko dlatego, że Odra głęboko cofnęła się pod własne pole karne. W efekcie nie grało nam się łatwo. Na szczęście otworzyłem wynik w pierwszej połowie i już później poszło z górki. Po zmianie stron wodzisławianie się otworzyli, a nam nie pozostało nic innego, jak strzelać kolejne bramki.
    Tak się dzisiaj złożyło, że to pomocnicy wpisywali się na listę strzelców i nie przypominam sobie, żeby było tak we wcześniejszych meczach. Trener uświadamiał nas, że jeśli chcemy wygrywać wysoko, to pomocnicy też muszą zdobywać bramki. Tak też się stało i liczę na to, że podążymy tym tropem w kolejnych spotkaniach.

    Adrian Paluchowski (Legia Warszawa): Ze swojego występu jestem jak najbardziej zadowolony, ale ostateczną ocenę pozostawiam trenerowi. Co prawda miałem kilka okazji do zdobycia gola, ale zabrakło szczęścia. Zobaczymy co będzie dalej. Bez wątpienia cieszy wynik, zdobyte przez kolegów bramki, tym bardziej, że w ostatnim meczu z Polonią nasza gra nie układała się najlepiej. Z Odrą zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Cieszymy się z kompletu punktów, które były nam potrzebne po ostatnim remisie.

    Piotr Giza (Legia Warszawa): Początek spotkania w naszym wykonaniu był nieco nerwowy. Tym bardziej, że to boisko nie sprzyja za bardzo grze w ataku pozycyjnym, po ziemi. Ponadto wkradło się trochę nerwowości, aż do momentu zdobycia pierwszej bramki, co dało nam pewności siebie. Cieszy to, że konsekwencją były kolejne trafienia i wygraliśmy spotkanie 4-0. Na dodatek w pełni zasłużenie. Zdobyta bramka oczywiście cieszy, ale jeszcze bardziej to, że po słabym meczu z Polonią nastąpiło przełamanie. Komplet punktów pozostał na Łazienkowskiej, więc bez wątpienia nas to podbudowało psychicznie. Teraz możemy spokojnie jechać walczyć do Białegostoku.

    Maciej Iwański (Legia Warszawa): Przez cały tydzień przewijał się w mediach temat, że nie mamy napastników. A przecież my, pomocnicy zarówno ci środkowi, jak i skrzydłowi, jesteśmy w pewnych momentach gry również napastnikami. I tak jak trener mówił, też mamy strzelać bramki. Akurat dziś te założenia zrealizowaliśmy. Czy był karny? Na pewno zostałem zahaczony, ale wyszło również cwaniactwo boiskowe. Inna sprawa, że gdybym nie został w ten sposób powstrzymany, to być może oddałbym strzał, bo już nikogo nie miałem przed sobą? Natomiast samo wykonanie jedenastki było identyczne jak na treningach. Cały miniony tydzień spędziłem m.in. na doskonaleniu tego elementu gry i uderzyłem tak, jak ćwiczyłem. Rezultat może nie jest adekwatny do stylu, ale mecz meczowi nie równy. Czasami gra się słabo i zdobywa się worek bramek, a bywają spotkania zupełnie odwrotne.