|
Warszawa - Wtorek, 17 marca 2009, godz. 20:00 Puchar Polski - 1/4 finału |
|
Legia Warszawa
- 19' Rocki
- 45+2' Paluchowski
- 90' Rzeźniczak
|
3 (2) |
|
Stal Sanok
| 1 (1) |
Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn) Widzów: 1500 Pełen raport |
|
Kibice Stali Sanok na trybunie przedkrytej - fot. Mishka |
Wielka piłkarska uczta!
Przed pucharowym meczem ze Stalą piłkarze Legii mówili, że chcą zmazać plamę po fatalnym występie z 2006 roku. W spotkaniu w Warszawie na pewno to im się nie udało. Zawodowi piłkarze na tle piekarzy, operatorów wózków widłowych i bezrobotnych wyglądali po prostu blado. Fatalna postawa legionistów została już w pierwszej połowie skwitowana przez kibiców ironicznymi okrzykami, a także dawno niesłyszanym "Legia grać, k... mać". Mecz w Warszawie obejrzało również 24 kibiców gości, z których połowa specjalnie przyjechała z Anglii. Fani Legii po meczu głośnymi oklaskami nagrodzili piłkarzy gości, a w trakcie spotkania ironicznie "podziękowali" Mirosławowi Trzeciakowi.
Lider IV ligi wydawał się drużyną do ogrania bez większych problemów. Sam Jan Urban na konferencji bardziej przewidywał wygraną różnicą pięciu bramek i do gry desygnował drugi skład. Jak się okazało, naszym zawodnikom brakuje albo umiejętności, albo woli walki. Albo co gorsza jednego i drugiego. O ile pierwszych kilkanaście minut przebiegało pod nasze dyktando, to później piłkarze Stali pokazali, że walką i charakterem można zdziałać wiele. Wyrównujące trafienie fani nagrodzili oklaskami. Podobnie jak wiele akcji przyjezdnych.
Na ten mecz działacze Legii ustalili zdecydowanie niższe ceny wejściówek, niż na mecze ligowe. Mimo to, zainteresowanie spotkaniem było niewielkie. Fani wchodzący na stadion musieli się tłoczyć przy trzech otwartych wejściach na stadion, a ostatecznie na trybunach zasiadło tylko 1,5 tysiąca osób. Wśród nich 24 kibiców Stali, którzy wyrabiając wcześniej karty kibica, zajęli miejsca na trybunie F przed krytej. Tam też wywiesili jedyną flagę na płocie - "Forza Stal". Sanoczanie kilka razy zaznaczyli swoją obecność okrzykami. Legioniści długo milczeli, ale widząc postawę zawodników biegających po boisku, rozpoczęli szyderę. "Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie" - rozpoczęli zdegustowani brakiem zaangażowania piłkarzy kibice Legii. Później skandowano jeszcze hasła "Gramy na remis" i "Legia grać k... mać". Na niewiele to się zdało. W grze naszych zawodników nie widać było woli walki. "Zawodowi piłkarze" - z ironią krzyknął ktoś z trybun.
Po raz kolejny niewiele było "wrzutów" pod adresem ITI. Co jakiś czas pojawiały się uszczypliwości pod adresem pracowników klubu. "Hej Walter, droższe bilety", "Śpiewaj Miklas, śpiewaj", czy "Dzięki, Mirek dzięki" - było odpowiedzią na poczynania zawodników na placu gry. Właściwie pisząc relację można by przytaczać kolejne ironiczne hasła fanów. "Są w waszym zasięgu" - krzyczał jeden z kibiców przy stanie 1-1. Co prawda w doliczonym czasie pierwszej połowy Legia wyszła na prowadzenie, ale po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Amatorzy z Sanoka bezlitośnie ośmieszali niektórych zawodników z Warszawy, żyjących (na wysokim poziomie) z gry w piłkę (na poziomie na pewno nieadekwatnym do zarobków). Fani tymczasem żartowali z jednego z ochroniarzy, który pełniąc swoje obowiązki na dłuższą chwilę zastygł niczym manekin. Później wrócono do głównych "bohaterów" widowiska. Coraz częściej słychać było oklaski po dobrych zagraniach przyjezdnych i kolejne okrzyki "Legia grać".
Niewiele brakowało, a Stal doprowadziłaby do wyrównania. Ostatecznie, szczęśliwie do siatki trafiła Legia. Czy to wystarczy by awansować do półfinału? Wszystko zależy od postawy naszych gwiazdeczek w meczu rewanżowym. Po zakończeniu spotkania legioniści zostali wygwizdani, a piłkarzom gości jeszcze długo towarzyszyły oklaski i słowa pochwały. Sanoczanie przybyli też piątki ze swoimi fanami.
Już w piątek na Łazienkowskiej mecz z Górnikiem. Jeśli nasz zespół zagra z takim "zębem" jak dzisiaj, walka o mistrzostwo Polski z naszym udziałem może zostać zakończona.
Frekwencja: 1500
Kibiców gości: 24
Flagi gości: 1
Doping Legii: 0
Doping Stali: 1
Autor: Bodziach