|
Warszawa - Piątek, 27 marca 2009, godz. 18:00 Puchar Ligi - 1/4 finału |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
GKS Bełchatów
| 2 (0) |
Sędzia: Adam Kajzer Widzów: 1000 Pełen raport |
|
Adam Fedoruk zastępował w roli trenera Rafała Ulatowskiego - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Szkoda, bo chcieliśmy grać dalej w tych rozgrywkach. Nic nie zapowiadało, że stanie się nam jakaś krzywda po pierwszej połowie. Sytuacja z czerwoną kartką i źle ustawionym murem skomplikowała naszą sytuację. Nie może być tak, że piłkarz uderza prostym podbiciem obok muru - dziecinny błąd. Zawodnicy, którzy weszli po przerwie nie pokazali nic ciekawego. Z Ostrowskiego zeszło powietrze i nie może na chwilę obecną wytrzymać całego spotkania. Spodziewałem się więcej po młodzieży. Nie było żadnej presji ze strony kibiców, ale na dzień dzisiejszy nie radzą sobie na tym poziomie. Mogłem nie robić tych zmian i byłoby zupełnie inaczej, ale trzeba im dać grać w różnych meczach, a gdzie jak nie w Pucharze Ekstraklasy. Nie możemy mówić o żadnym kryzysie. Wiem że druga połowa wyglądała fatalnie i kibice mogli wyrazić swoje niezadowolenie bo to co graliśmy po przerwie było bardzo słabe. Mimo to powinniśmy doprowadzić do karnych.
Adam Fedoruk (trener GKS-u): Z jednej strony Legia to bardzo dobra drużyna, mająca dobrych piłkarzy, jednak dziś w pewnym momencie Legia zlekceważyła nas. Po strzeleniu gola powinna pójść za ciosem i strzelić drugą bramkę. Przed meczem doszliśmy do wniosku, że w pierwszej części nastawiamy się na destrukcję, natomiast w drugiej połowie zaatakowaliśmy i graliśmy pressingiem - to był klucz do zwycięstwa. Nie było to łatwe spotkanie, ale chyba Legia nie jest w najwyższej formie.
Kamil Majkowski: Taka porażka boli. W pierwszej połowie Bełchatów nie stworzył sobie praktycznie żadnej sytuacji bramkowej. W drugiej połowie w 15 minut graliśmy w jedenastu, a potem dostaliśmy czerwoną kartkę i straciliśmy dwie niefortunne bramki. Cofnęliśmy się, nie graliśmy dobrze piłką i niestety odpadliśmy. Dajemy z siebie wszystko, chcemy teraz zmazać tą plamę w meczu ligowym i go wygrać.
Krzysztof Ostrowski: Dość sennie zaczęliśmy drugą połowę - nie wiem skąd to się wzięło. Jeszcze dodatkowo czerwona kartka i... było tak jak było. Może uśpiło nas to, że Bełchatów w pierwszej połowie nie atakował. Myśleliśmy że spokojnie ten mecz wygramy i strzelimy kolejne bramki. Jednak życie pokazało, że było inaczej. W przerwie mobilizowaliśmy się na drugą połowę, bo prowadziliśmy tylko 1-0. Staraliśmy się grać tak jak w pierwszej połowie, ale Bełchatów zagrał większym pressingiem. Jedziemy teraz do Gdyni po 3 punkty. Nigdy nie jeździmy po remisy, będziemy atakować i postaramy strzelić się więcej goli niż przeciwnik. Po kontuzji powoli dochodzę do formy, co mecz jest coraz lepiej.