Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gdynia - Sobota, 4 kwietnia 2009, godz. 18:15
Ekstraklasa - 22. kolejka
Herb Arka Gdynia Arka Gdynia
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 45' Chinyama
    1 (1)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 7500
    Pełen raport
    W Gdyni mecz obejrzało 250 kibiców Legii - fot. Mishka

    Bez podziękowań

    Protest na Legii trwa, więc tak jak przez ostatnie półtora roku o możliwość pojawienia się na wyjazdowych meczach kibice muszą walczyć sami. Od kilkunastu miesięcy skutecznie łamiemy bariery stawiane przez KP Legia, PZPN i inne nieprzychylne nam instytucje. Mimo że jeszcze kilka lat temu nikomu nie mieściłoby się to w głowie, z racji sytuacji, musieliśmy zwrócić się do kibiców Arki o przysługę.

    Wyjazd zapowiadał się ciekawie, tak więc i chętnych na udział w tej wycieczce było dużo więcej niż samych biletów. Wejściówki okazały się towarem mocno deficytowym, z racji czego negocjacje co do podziału otrzymanej puli 200 biletów były długie i niezmiernie ożywione. Kiedy wreszcie został ustalony skład wyjazdu i sposób przejazdu, wszyscy razem wyruszyliśmy na północ Polski.

    Droga do Gdyni jak i na sam stadion przebiegała bez zastrzeżeń - pod „eskortą” kibiców z Gdyni dotarliśmy bez problemów na nasz sektor. Teoretycznie miało nas być 200, jednak - jak to często bywa na wyjazdach - znalazła się grupa legionistów, którzy bilety zakupili wcześniej w Gdyni, na własną rękę, więc w sumie było nas ok. 250 osób. Arkowcy udostępnili nam "sektor rodzinny", który z łatwością pomieścił naszą grupę wyjazdową.

    Po przybyciu na sektor zastaliśmy czekający na nas catering, który w sumie zaczął funkcjonować z lekkim opóźnieniem ale i tak plus za umożliwienie nam posilenia się w trakcie meczu. Stadion przy Olimpijskiej wypełnił się po brzegi, ale nikogo to nie dziwi - w końcu mecze z Legią tak działają na kibiców w każdym mieście. Mimo że wizualnie na sektorze prezentowaliśmy się dobrze, to wokalnie praktycznie nie istnieliśmy. Nie wynikało to jednak z dobrego dopingu Arki, a raczej z braku dopingu na naszym sektorze. Uaktywniliśmy się tylko kilka razy, kiedy to odśpiewaliśmy m.in. „Mistrzem Polski jest Legia”, „Jesteśmy zawsze tam...”, „Za nasze miasto i za te barwy...”, jednak nawet w momentach naszej wokalnej aktywności nie popisaliśmy się dobrym dopingiem. Cóż, chyba rozleniwiła nas pogoda ;)

    Kibice Arki powitali nas okrzykiem „nie dla Legii i Warszawy, lecz dla naszej wspólnej sprawy - ITI sp...”, na co legioniści odpowiedzieli brawami. Doping arkowców również nie stał na najwyższym poziomie, przewijały się w nim pozdrowienia dla PZPN, a i zdarzyły pojedyncze okrzyki ubliżające Legii, które to jednak były szybko uspokajane. Legioniści kilkakrotnie intonowali z kolei hasło „Piłka nożna dla kibiców”. Z naszej strony nie było żadnej oprawy czy pirotechniki, na płocie zawisła tylko jedna flaga - reprezentacyjna Legia oraz transparent pozdrawiający jednego z kibiców „Słowo, trzymaj się. Przyjaciele z Legii”. Arka zaprezentowała oprawę dopiero w drugiej połowie - rozwinęli sektorówkę prezentującą ich przyjaźń z kibicami Zagłębia Lubin, a po jej bokach ukazały się małe transparenty na kijach. I to by było na tyle ultrasowania.

    Sam mecz zakończył się dla nas z niesmakiem, gdyż po ostatnim gwizdku nasi piłkarze nie wyrazili nawet cienia wdzięczności za to, że przejechaliśmy za nimi kilkaset kilometrów i nie raczyli w najmniejszym stopniu podziękować nam za obecność na obcym stadionie. Spotkało się to z oburzeniem z naszej strony i nieprzychylnymi okrzykami w stronę schodzących z murawy piłkarzy. Po meczu odczekaliśmy aż stadion Arki opustoszeje i opuściliśmy spokojnie nasz sektor. Droga ze stadionu na parking przebiegła spokojnie, jedynie pojedynczy osobnik chciał wyrazić swoją niechęć do naszego klubu, ale eskortujący nas kibice Arki szybko doprowadzili go do porządku.

    Teraz czeka na nas egzotyczny i odległy Sanok. Oby bardziej szczęśliwy niż poprzednio.

    Frekwencja: 7500
    Kibiców gości: 200
    Flagi gości: 1

    Doping Legii: 3
    Doping Arki: 6

    Autor: Marta