Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Sanok - Środa, 8 kwietnia 2009, godz. 13:00
Puchar Polski - 1/4 finału
Herb Stal Sanok Stal Sanok
  • 47' Kosiba
1 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 64' Rocki
1 (0)

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Widzów: 3000
Pełen raport
Kibice Legii w Sanoku - fot. Mishka

Wiosenny piknik w Sanoku

Komu w drogę, temu czas - to powiedzenie idealnie można dopasować do naszej środowej wycieczki. Z uwagi na wczesną godzinę meczu i odległość dzielącą Warszawę i Sanok, na pucharowy mecz Legii trzeba było wyruszyć skoro świt, albo nawet i wcześniej. Tak więc warszawscy wyjazdowcy opuszczali stolicę o 4 i 5 rano. Niektórzy połączyli pasję piłkarską z turystyczną i udali się w Bieszczady już we wtorek, po to by wypocząć nad Jeziorem Solińskim. I pomyśleć, że zaledwie cztery dni wcześniej wspieraliśmy naszych piłkarzy w nadmorskiej Gdyni!

Wprawieni już w pokonywaniu przeciwności, jakie łączą się z zakazem wyjazdowym, dużo wcześniej skontaktowaliśmy się z klubem z Sanoka i dzięki uprzejmości miejscowych mogliśmy w spokoju, z sektora gości, dopingować ukochaną drużynę. Początkowo otrzymaliśmy od władz Stali 300 biletów, ale jak to zwykle na wyjazdach bywa, pod sektorem znaleźli się także kibice spoza "listy wyjazdowej". Część z nich to liczne fankluby, które organizowały sobie bilety na własną rękę, część - osoby, które bilety zakupiły dopiero przy wejściu. W sumie na naszym sektorze znajdowało się około 450 osób.

Ponieważ tym razem każdy jechał na własną rękę, wszyscy spotkali się dopiero w okolicach Sanoka, aby później wspólnie już udać się na przygotowany dla nas parking. Na ostatnim etapie podróży, tj. drodze na parking, eskortowała nas miejscowa policja, która jednak nie sprawiała nam problemów, no może poza ślimaczym tempem jazdy. Z parkingu udaliśmy się już na przygotowany dla nas sektor. Wejście na stadion przebiegało bez najmniejszych trudności, mimo że ochrona sprawdzała, czy dane legionistów są zgodne z tymi widniejącymi na liście wyjazdowej. Oczywiście wszyscy się na tej liście znajdowali ;)
Ochroniarze nie sprawiali żadnych problemów podczas wpuszczania, a wręcz udzielali nam pożytecznych rad typu: "napoje zostawcie przed bramą, ale na tyle blisko żebyście mogli sobie potem po nie sięgnąć". Na sektorze czekał na nas catering, w którym niestety zbyt szybko zabrakło napojów, jakże potrzebnych w taką pogodę.

W przeciwieństwie do naszego sobotniego wyjazdu do Gdyni, tym razem nie było mowy o ciszy na sektorze. Wraz z pierwszym gwizdkiem rozpoczął się doping legionistów. Pogoda dopisywała, humory także, więc i doping stawał się coraz lepszy. Na płocie zawisły legijne flagi, m.in. "Visitors", "Deyna", "Wielki CWKS", "A melanż trwa...". Ze względu na wiszące flagi, reklamy umieszczone na górnej części płotu naszego sektora oraz tylko jedna trybunę, nasza widoczność była mocno ograniczona. Niektórym to w ogóle nie przeszkadzało i traktowali wyjazd do Sanoka jako... zwykły piknik, siedząc za trybunami i rozkoszując się słońcem. Wraz z mijającymi minutami doping stawał się coraz lepszy. Oprócz typowych legijnych piosenek, skandowano też nazwiska niektórych piłkarzy. Także kibice Stali dopingowali cały mecz swoją drużynę, ale jedynym ultrasowskim akcentem spotkania były małe flagi na kijach użyte przez sympatyków Stali.

Warto podkreślić, że wyjaśniona została sytuacja z piłkarzami. Na meczu w Gdyni nasi zawodnicy zdawali się nie zauważać grupy z Warszawy. Po tym mało przyjemnym incydencie kibice spotkali się z piłkarzami i obie strony doszły do porozumienia. Musimy grać w jednej drużynie i wzajemnie się wspierać.

Na koniec meczu piłkarze, chcąc zrehabilitować się za swoje zachowanie w Gdyni, podeszli pod nasz sektor i dziękowali nam za doping. Również piłkarze Stali podziękowali nam oklaskami. Jak widać doping dla "wojskowych" przypadł do gustu nie tylko warszawskim zawodnikom.

Po zakończeniu meczu nie musieliśmy długo czekać na wypuszczenie nas z sektora - po odstaniu 10 minut mogliśmy udać się do samochodów. Część z nas od razu udała się w podróż powrotną do Warszawy, chcąc jak najszybciej odespać tak wczesną pobudkę. Niektórzy postanowili jeszcze skorzystać z uroków okolicy i odpoczywać nad wodą. W następny piątek czeka nas wyprawa na Śląsk.

Frekwencja: 3000
Fanów gości: 450
Flagi gości: 4

Doping Stali: 6
Doping Legii: 7

Autor: Marta