|
Sanok - Środa, 8 kwietnia 2009, godz. 13:00 Puchar Polski - 1/4 finału |
|
Stal Sanok
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom) Widzów: 3000 Pełen raport |
|
Legioniści idą podziękować kibicom za doping - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii Warszawa): Dzisiaj potwierdziło się to, że nie było przypadkiem to iż odpadły tutaj drużyny pierwszoligowe. Na własnym boisku drużyna Stali czuje się bardzo dobrze. Objęła prowadzenie i na pewno w myślach wielu kibiców, pojawiła się przed oczami myśl, że może z Legią tak się stać. Mimo, że Stal odpadła - należą im się słowa uznania. To co zrobili na pewno jest historycznym wynikiem. W piłce wszystko może się zdarzyć. W pierwszej połowie i my i Stal mieliśmy sytuacje. Nie jest łatwo zmobilizować zawodników na taki mecz na 100 procent. Od samego początku w tym pucharze idzie nam jak po grudzie. W takich meczach sprawdzam młodych chłopców, bo gdzieś muszą się ogrywać.
Janusz Sieradzki (trener Stali Sanok): Drugą połowę zagraliśmy tak jak powinniśmy. Strzeliliśmy szybko bramkę i potem chcieliśmy przeczekać by zadać decydujący cios. Takie były założenia. Niestety nie udało się, mimo że wprowadziłem świeżego napastnika. Szkoda. Dla nas zostaje liga, mam nadzieję, że sędziowie nie będą nas krzywdzić. Chcę powiedzieć całej Polsce, że to co zrobili z nami na ostatnim meczu ligowym woła o pomstę do nieba. Takich rzeczy się nie robi nawet na podwórkach czwartoligowych. Niech do nich dotrze, że nie wolno czegoś takiego zrobić. Ale oni są niestety "nieomylni" i niestety nic im nie można zrobić. Proszę kolejny raz, żeby ktoś mi podał narzędzia co z tym zrobić. Nic.
Piotr Rocki (Legia Warszawa): Trochę przeszkadzał nam dziś sędzia, który nie pozwalał grać. Dużo moich zagrań przerywał gwizdkiem. A często nie wynikały one u mnie ze złośliwości, a zwykłej woli walki. Arbiter stał w środku pola zamiast biegać. Gdy się ktoś przewracał, od razu odgwizdywał przewinienie. A my musieliśmy zagrać zdecydowanie, bo inaczej ciężko byłoby nam wyjść zwycięsko z tej potyczki. Dobrze, że w takiej sytuacji od pierwszej minuty niósł nas doping naszych kibiców. Chciałem im za to bardzo podziękować.
Stal pokazała ogromy charakter i ambicję. Mecz mógł się więc podobać. Trochę szkoda, że nie udało się nam wygrać, bo bardzo nam na tym zależało. Najważniejsze, że zrealizowaliśmy swój plan i gramy dalej. Co do mojego gola to dobrze zachował się nie tylko Radek Mikołajczak, ale i Adrian Paluchowski, któremu krzyknąłem, żeby przepuścił piłkę między nogami. Przepuścił i nie pozostało mi nic innego jak strzelić do pustej bramki.
Żałuję za to, że trochę przekombinowałem w kolejnej akcji. Mogłem strzelać, a podawałem do Krzyśka Ostrowskiego. Chciałem mu jednak dograć, bo wiem, że ta bramka byłaby dla niego przełomem. To bardzo dobry zawodnik, ale czegoś mu brakuje. Wierzę jednak, że na dniach nadrobi wszystkie zaległości.
Miroslav Radović (Legia Warszawa): Trudno nie zgodzić się z tym, że zagraliśmy dzisiaj trochę słabo. Przed meczem myśleliśmy, że na spokojnie wygramy. Pamiętaliśmy jednak, że dwa i pół roku temu w tym samym Sanoku pożegnaliśmy się z rozgrywkami Pucharu Polski. Najważniejsze jest więc to, że awansowaliśmy dalej. Nie możemy być jednak zadowoleni z naszej gry, no ale awans i tak jest najważniejszy. Teraz nie pozostało nam nic innego jak zapomnieć o tym spotkaniu i zacząć przygotowywać się do sobotniej konfrontacji z Cracovią.
Tomasz Kiełbowicz (Legia Warszawa): Ciężko nam się grało, tak naprawdę nie wiem co powiedzieć. Zaplanowaliśmy sobie coś innego, a wyszło coś innego. Najważniejsze jednak, że awansowaliśmy do kolejnej rundy. Możemy teraz skupić się na przygotowaniach do meczu z Cracovią. Wiadomo, że Sanok mimo iż jest w czwartej lidze to potrafił wyeliminować Podbeskidzie i Widzew. My jako klasowy zespół powinniśmy ten mecz wygrać i to zdecydowanie. Nie tak to miało wyglądać, liczyliśmy tutaj na wygraną i nie zagraliśmy dobrego meczu.
Tomasz Jarzębowski (Legia Warszawa): Do Sanoka przyjechaliśmy nie tylko po to, by awansować, lecz także w celu odniesienia zwycięstwa. Z takim rywalem jak Stal trzeba wygrywać i wiemy, że powinniśmy byli zwyciężyć. Niestety, murawa nie ułatwiała nam tego zadania. Mieliśmy wrażenie, że gramy na betonie - piłka skakała i nie dało się jej odpowiednio kontrolować. Poza tym sanoczanie byli bardzo zdeterminowani. Za wszelką cenę chcieli pokazać, na co ich stać. Z tego względu momentami grali bardzo ostro, a sędzia nie zawsze adekwatnie reagował.
Mimo to udało nam się stworzyć kilka przyzwoitych sytuacji do strzelenia gola. Przeciwnicy zaś, będąc niejako przygotowanymi na naszą niemoc na trudnym boisku, próbowali co chwilę wrzucać futbolówkę na nasze pole karne, szukając okazji do umieszczenia jej w bramce. Muszę przyznać, że spodziewałem się, że nasi kibice stawią się w Sanoku w konkretnej liczbie. Dzięki ich fajnemu dopingowi z całą pewnością łatwiej nam się grało, a i posłuchać go było całkiem przyjemnie.
Kamil Majkowski (Legia Warszawa): Jako że zespół Stali zdołał wyeliminować na swej drodze trzy drużyny prezentujące profesjonalny futbol, przyjeżdżaliśmy tutaj wiedząc, że będzie ciężko. Poza tym zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że boisko, na którym będziemy występować, jest nierówne. Spodziewaliśmy się jednak zwycięstwa. Niestety, jedynie zremisowaliśmy. Mimo to cieszymy się, że udało nam się awansować do półfinału. Drużyny, które pozostały jeszcze w grze, są z pewnością dużo silniejszymi przeciwnikami, jednak niezależnie od tego, kogo wylosujemy, będziemy chcieli wygrać.