|
Warszawa - Niedziela, 26 kwietnia 2009, godz. 17:00 Ekstraklasa - 25. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
Lech Poznań
| 1 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 6000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii Warszawa): Wydawało się, że szybko strzelony gol ułatwi nam zadanie. I faktycznie przed przerwą graliśmy całkiem nieźle. Po przerwie to Lech przejął jednak inicjatywę. Remis jest więc sprawiedliwy. Dobrze, że choć goście nie strzelili nam gola w doliczonym już czasie gdy. Chyba bym podciął sobie żyły, że Lech znów zdobywa punkty w końcówce. Atmosfera w, której graliśmy to sama przyjemność. Żałuję, że kibice nie zobaczyli całego dobrego meczu w naszym wykonaniu. I żałuję, że nie mogliśmy odwdzięczyć się fanom zwycięstwem i im zadedykować komplet punktów.
Teraz wiele będzie zależało od meczu z Wisłą Kraków. Pamiętajmy jednak, że są jeszcze inne spotkania i ich też nie można ignorować. Kto potknie się najmniej razy, ten będzie mistrzem.
Franciszek Smuda (trener Lecha Poznań): Powinniśmy wygrać ten mecz. Przecież nie można marnować tylu okazji ile my dzisiaj. Ale takie są skutki myślenia, że remis dla nas też jest dobry. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu to nie było to co oczekuję. Mieliśmy od pierwszego gwizdka ostro zaatakować. A tymczasem zagraliśmy zbyt zachowawczo i nawet straciliśmy gola. Źle zachował się w tej akcji Arboleda, który zamiast grać, kłoci się z arbitrem. Bosacki też się nie popisał i dał się ubiec Chinyamie.
W szatni musiały paść więc ostre słowa. Po przerwie zagraliśmy tak jak chcieliśmy. To było nasze przełamanie po ostatnich remisach. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach zagramy tak jak dziś w drugiej połowie. Z remisem na Łazienkowskiej można jednak żyć. W grze są nadal trzy drużyny i trzeba walczyć do ostatniej kolejki.
Jan Mucha: Tak to bywa w tego typu spotkaniach, że jeden błąd może decydować o wszystkim. Zremisowaliśmy i na pewno szkoda, że nie udało się wygrać. Taka jest jednak piłka. W pierwszej połowie dominowaliśmy, mieliśmy sytuacje i powinniśmy strzelić na 2-0. Wówczas Lech w ogóle nie istniał. Dopiero w po zmianie stron zaczął grać swoje. Nie wiem dokładnie jak padła bramka dla Lecha. Piłka spadła w polę karne, rzuciłem się, ale Robert Lewandowski był szybszy. Muszę to przeanalizować na spokojnie na video.
Fakt, że doping był z pewnością cieszy, ale przyznam szczerze, że byłem odcięty od tego co się działo na trybunach. Skoncentrowany byłem na wydarzeniach na boisku. Niemniej jednak przy śpiewach dużo lepiej się występuje niż w totalnej ciszy.
Ariel Borysiuk: Przyznam, że w drugiej połowie słabo się czułem i dlatego opuściłem boisko. Generalnie już w pierwszej połowie powinniśmy rozstrzygnąć losy meczu, ale nie wykorzystaliśmy okazji. W drugiej części trochę się cofnęliśmy i Lechowi udało się zdobyć bramkę. W efekcie mamy remis, który uważam za sprawiedliwy. Cóż, nadal jesteśmy liderem i do końca będzie walka o mistrza i sądzę, że kibice się z tego cieszą. Zostało jeszcze pięć kolejek i w stawce 15 punktów do zdobycia. Na pewno rywalizacja z Wisłą to klasyk i wyjdziemy tam zmobilizowani. Doping jak najbardziej nas niósł. Już na rozgrzewce poczuliśmy wsparcie kibiców.
Maciej Rybus: Myślę, że nie jest tak źle, bo nadal jesteśmy na pierwszym miejscu. Aczkolwiek na pewno pozostaje niedosyt, tym bardziej, że dominowaliśmy w pierwszych 45 minutach. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale ostatecznie tylko jedną zamieniliśmy na gola. Szkoda... W perspektywie czeka nas mecz z Wisłą, który owszem może być kluczowy w układzie tabeli, ale ogółem do rozegrania pozostało pięć kolejek. Jeżeli chodzi o swoją ocenę, to przyznam szczerze, że nie jestem z siebie zadowolony.
Tomasz Kiełbowicz: Graliśmy dzisiaj z bardzo trudnym przeciwnikiem, ale czujemy niedosyt. Nieco inny scenariusz sobie zakładaliśmy, bo w planach było zwycięstwo za wszelką cenę. W pierwszej połowie zagraliśmy dobrą piłkę i w zasadzie Lech nam w ogóle nie zagroził. Z kolei po zmianie stron to goście byli stroną dominującą na murawie i częściej stwarzającą zagrożenie. Aczkolwiek remis jest rezultatem sprawiedliwym. Do końca pięć kolejek i zrobimy wszystko, aby zdobyć upragnione trofeum.
Jakub Rzeźniczak: Ciężko powiedzieć dlaczego skończyło się na 1-1. Przecież do przerwy powinno być 2-0. A tak, po przerwie Lech nas przycisnął i nie było nam łatwo. Ba, mogliśmy stracić więcej niż jedną bramkę. Ostatecznie skończyło się remisem i podział punktów można uznać za sprawiedliwy. Za tydzień gościmy ŁKS, ale mówi się już o Wiśle i przyznam, że pojedynek z krakowianami może być kluczowym w układzie tabeli. Niemniej jednak pojedziemy z zamiarem, żeby przynajmniej nie przegrać.