|
Warszawa - Środa, 29 kwietnia 2009, godz. 17:45 Puchar Polski - 1/2 finału |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Ruch Chorzów
| 1 (0) |
Sędzia: Włodzimierz Bartos Widzów: 2500 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Trudno mi dzisiaj bronić drużyny. Z reguły zwykłem to robić, ale przegraliśmy ten mecz na własne życzenie. Chodzi mi przede wszystkim o podejście do pierwszej połowy. Wydaje mi się, że drużyna była tak przekonana, że Ruch nam nie może zrobić krzywdy, skoro ostatnio tak słabo gra że... to w piłce się mści. W drugiej połowie nasza gra wyglądała zupełnie inaczej. Graliśmy agresywnie, dostaliśmy bramkę, ale staraliśmy się odrobić straty. Nie udało się. Zmienić oblicze zespołu w czasie meczu, to trudna sprawa. Wtedy gdy nie potrafi się szanować przeciwnika, to nawet Stal Sanok może sprawić problemy. Trzeba szanować każdego przeciwnika. Jaki może być lepszy bodziec gry jak wizja gry w finale? Przecież cieszyliśmy się z takiego losowania. Drużyna dojrzała, która wie czego chce, powinna zapewnić sobie w pierwszej połowie wynik, a w drugiej kontrolować przebieg gry. Nie myślę na razie o rewanżu, bo teraz czeka nas ważny mecz ligowy z ŁKS-em. Nie będzie łatwo odrobić ten rezultat w Chorzowie.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Nie potraktowaliśmy tego spotkania pucharowego ulgowo, bo nikt nam nie gwarantuje, że odpuszczenie Pucharu Polski zagwarantuje nam punkty w lidze. Wystawiłem najsilniejszy skład jaki mogłem. Legia prowadziła grę, bo jest to zespół o większym potencjale piłkarskim i grał u siebie. Jestem zadowolony, że po pierwszych słabych minutach, zaczęliśmy potem grać lepiej. Pierwszy mecz o niczym nie przesądza. Sprawa awansu jest otwarta, choć zwycięstwo na Łazienkowskiej nas cieszy.
Jan Mucha: Podobno był faul na Marcinie Komorowskim, ale to nie ma znaczenia, bo poszła akcja dwóch na jednego. Sam nie wiem czy to był strzał czy dośrodkowanie Wojciecha Grzyba. Po prostu piłka po mojej ręce wpadła do bramki. Na pewno mogłem lepiej się zachować i ją wybić. Powinienem to wybić. Nie udało się, trudno - taka jest piłka. Mieliśmy okazje ale ponownie ich nie wykorzystaliśmy. Nie graliśmy tego co powinniśmy, ale w rewanżu nie jest nic straconego. Możemy odrobić tę jednobramkową stratę i awansować do finału. Pilarz dziś bardzo dobrze bronił. Fajnie, że dziś kibice dopingowali, choć staram się na tym nie koncentrować. Choć mecz był rozegrany o kiepskiej porze, trzeba podziękować kibicom za to, że przyszli i nas wspierali do końca.
Maciej Iwański: Pierwsza połowa była zdecydowanie niemrawa. Po przerwie mieliśmy bardzo wiele dogodnych sytuacji, ale trafialiśmy wszystko w bramkarza Ruchu. Bramkę w zasadzie sobie sami strzeliliśmy. Po ewidentnym faulu na Komorowskim i odbiciu piłki przegrywaliśmy 0-1 choć nic na to nie wskazywało, bo mieliśmy inicjatywę i prowadziliśmy grę. Nie strzelamy niestety bramek. Nasze strzały może nie były jakieś rewelacyjne, ale dobrze się ustawiał bramkarz Ruchu i nawet z bliska trafialiśmy w niego. Nie składamy broni, do przerwy przegrywamy 0-1 - szkoda tylko że po spotkaniu u siebie. Teraz musimy strzelić więcej niż jedną bramkę aby awansować.
Marcin Komorowski: Pierwsza połowa wyglądała słabo w naszym wykonaniu. Nie wiem czym było to spowodowane. Każdy się koncentruje i mobilizuje na swój sposób. Mieliśmy dziś swoje sytuacje, ale przez to że ich nie wykorzystaliśmy przegraliśmy mecz. Ta sytuacja, z której Ruch strzelił bramkę była kontrowersyjna i moim zdaniem nie powinna zostać uznana. Byłem faulowany przez Grzyba, poczułem popchnięcie i straciłem równowagę uważam że był to faul. To nie koniec, jesteśmy w stanie wygrać za tydzień z Ruchem.
Kamil Majkowski: "Dostałem prostopadłe podanie od Inakiego Descargi i atakował do mnie przeciwnik. Źle stanąłem na nogę i mi się skręciła. Szkoda, bo dobrze rozpocząłem ten mecz i czułem, że będzie dobrze mi się grało. Niestety już na początku musiałem zejść z powodu bólu. Od jutra czeka mnie rehabilitacja. "Przeważaliśmy w grze, brakowało tylko ostatniego strzału i gola. teraz będziemy musieli nadrabiać w Chorzowie. Legia to jest Legia i będziemy chcieli tam wygrać i mam nadzieję, że wygramy.
Miroslav Radović: Nie wykorzystaliśmy sytuacji, które mieliśmy. Okazje, które stworzyliśmy powinny dać nam zwycięstwo w tym spotkaniu. Bramkarz Ruchu chyba dzisiaj bronił mecz życia. Po meczu rozmawialiśmy z Piotrkiem Rockim o sytuacji z 90 minuty - no niestety zabrakło w niej szczęścia. Teraz musimy się skoncentrować na bardzo ważnym meczu z ŁKS-em, a potem w czwartek z Ruchem - myślę, że mamy szansę na awans do finału. Trener ma rację, że narzeka na moją dyspozycję. Wymaga ode mnie dużo i ja muszę się postarać powrócić na poziom, który prezentowałem. Wiem, że nie zostało dużo meczów do końca sezonu. Pozostaje mi trenować i skoncentrować się na kolejne spotkania. Z czego wynika słabsza forma? Każdy zawodnik ma wahania formy. Teraz trafiło na mnie. Nie gram na tym poziomie jakim wymaga się ode mnie, mam nadzieję że to szybko się skończy.