Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 1 września 2002
Liga polska - 5. kolejka

 Legia Warszawa

3-2

Wisła Kraków 

3 min. Svitlica
67 min. Kucharski
84 min. Zieliński


10 min. Stolarczyk
19 min. Żurawski


Kucharski
Svitlica

Moskal
Uche


Stanew
Jóźwiak
Zieliński
Omeljańczuk
Szala
Majewski
Magiera (46' Dudek)
Vuković
Kiełbowicz (46' Wróblewski)
Kucharski
Svitlica (66' Yahaya)
SKŁADY Hughes
Baszczyński
Głowacki
Stolarczyk
Kaliciak
(79' Pater) Uche
Moskal
(88' Piotr Brożek) Paszulewicz
Kosowski
(62' Strąk) Kuźba
Żurawski

SĘDZIA:
 Robert Małek (Katowice)
WIDZOWIE:
 12000

Relacja

Z Deyną do zwycięstwa!

Wizerunek Deyny z kartonów! - fot. Woytek Szlagier kolejki lub sezonu. Tak nazywano dzisiejsze spotkanie, które odbyło się przy ulicy Łazienkowskiej. Do Warszawy przyjechała krakowska Wisła, czyli aktualny wicemistrz Polski. Obie drużyny bez większych osłabień. Jedynie w obozie legionistów „stałe” już braki, czyli „Sokół”, „Łapa”, „Jarza” oraz Gusnic. Przed spotkaniem minutą (pełną!) ciszy uczczona została pamięć, zmarłego 13 lat temu, Kazimierza Deyny. Kibice Legii ułożyli na „Żylecie” wizerunek „Kaki” oraz daty jego narodzin i śmierci. Do tego niezwykle podniosłego momentu nie dostosowali się prości kibice z Krakowa. Goście w momencie ciszy zaczęli skandować obraźliwe dla Legii hasła. Swoim zachowaniem dali poznać swoje „kulturalne” wychowanie. A podobno Kraków to kulturalna stolica Polski? Pamięć najlepszego piłkarza w historii polskiej piłki została zmącona przez gości, co nieprawdopodobnie zdenerwowało kibiców Legii. Po meczu trener Wisły stwierdził, że nie słyszał żadnych okrzyków, bo… tak bardzo się wzruszył. Powiedział za to, że jeśli już ktoś krzyczał to kibice Legii także… To jak? W końcu słyszał czy nie słyszał?

Kara dla Krakowian przyszła bardzo szybko. Już w 2 minucie po przepięknej oskrzydlającej akcji Wojtka Szali bramkę zdobył Stanko Svitlica. Na trybunach zapanowała euforia. Tysiące gardeł poczęło jeszcze głośniej dopingować legionistów. Już chwilę później mogło i powinno być 2:0! W głównej roli znów wystąpił Svitlica, ale jego strzał głową minął o centymetry prawy słupek Huguesa. Nie minęło kilka minut a goście wyrównali. Po ładnym dośrodkowaniu piłkę głową do siatki skierował Maciej Stolarczyk. Legia zaczęła grać jeszcze bardziej do przodu, ale taka gra groziła kontrami. W 19 minucie piłkę w głupi sposób (nie pierwszy raz) stracił Adam Majewski. Zawodnik krakowski został jednak w pełnym biegu sfaulowany przez Marka Jóźwiaka. Krakowianie wykonali rzut wolny, ale piłka odbiła się od muru i właściwie wydawało się, że jest już po strachu. Nikt jednak nie ruszył do bezpańskiej piłki a taka sytuacja jest wymarzoną dla Żurawskiego, który kapitalnym strzałem pokonał Radka Stanewa. Legioniści grali dobrze, ale brakowało im skuteczności i precyzji w rozegraniu. Nieskutecznością razili niemal wszyscy. Czarek Kucharski nie trafiał w prostych sytuacjach, zaś Kiełbowicz i Magiera byli nad wyraz anemiczni. Do końca tej części gry przeważała Legia, jednak to nie wystarczyło na dobrze broniących się krakowian. Wynik 1:2 utrzymał się do końca pierwszej połowy.

Radość piłkarzy po końcowym gwizdku! - fot. Mishka Drugie 45 minut to już koncert gry Legii! Kapitalne akcje kończone groźnymi strzałami. Wiele szybkich rajdów skrzydłami. Mecz był tak niesamowicie emocjonujący, że nawet „honorowa” przyłączyła się do dopingu. Gospodarze grali mądrze i rozważnie, nie tracąc głupich piłek. Dwie zmiany, których dokonał trener Okuka, okazały się strzałem w „10”. Zarówno Dudek, jak i „Wróbel” grali fantastyczne spotkanie. Bardzo groźne akcje były także udziałem Jacka Zielińskiego. „Zielu” mijał gości jak tyczki, po czym wspaniale podawał do partnerów. Przewaga Legii została nagrodzona w 67 minucie. Po ładnym dośrodkowaniu piłka skozłowała w polu karnym, a przewrotką do bramki skierował ją Czarek Kucharski!!! 2:2, napięcie na trybunach coraz większe. Legia gra jak z nut. Ciśnie aż miło popatrzeć. W końcu nadszedł najważniejszy moment meczu. Po dobrym, celnym dośrodkowaniu gola głową strzela Jacek Zieliński!!! Na trybunach szał nie do opisania!!! 10 tysięcy gardeł skanduje nazwisko strzelca. Ile minut do końca? Już tylko 10… Dla legionistów aż 10… Teraz trzeba się bronić, nie wolno wiślaków wpuścić na swoje pole karne. Goście jakby odżywają, ich gra jest coraz szybsza i lepsza. Sędzia dyktuje kilka rzutów wolnych dla krakowian, ale żaden z nich nie kończy się skutecznym strzałem. Arbiter główny, pan Robert Małek, przedłuża widowisko o 3 minuty. To niewiele, ale nie takie sytuacje na Łazienkowskiej już były… Nareszcie, upragniony koniec! Piłkarze rzucają się sobie w objęcia a kibice skandują głośne „Legia, Legia Warszawa…”. W tym meczu lepsza była zdecydowanie Legia, ale w powietrzu czuło się obecność tego, który był tego dnia najważniejszy… „Kaka” był z nami do końca i ukarał pyszałków z Krakowa… Chwała jego pamięci.


Autor: Michał Szmitkowski

Pomeczowe wypowiedzi:

Henryk Kasperczak (Wisła Kraków) - Ta porażka daje nam duży niesmak. W pierwszej połwie gra była wyrównana, ale to my byliśmy skuteczniejsi. Drugą połowę zagraliśmy słabo, więc nie jesteśmy zadowoleni. Liczyliśmy na lepszy wynik. Legia udowodniła, że na swoim terenie jest bardzo groźna. Gwizdów i okrzyków kibiców Wisły nie słyszałem, bo bardzo się wtedy wzruszyłem. Skoncetrowałem się na minucie ciszy. Poza tym kibice Legii też często krzyczą niewybredne hasła.

Dragomir Okuka (Legia) - Zagraliśmy bardzo dobrze i zasłużenie wygraliśmy. O meczu zadecydowała druga połowa, gdzie Legia po raz kolejny potwierdziła, że walczy do końca. Potrafimy walczyć i grać piłką. Dlatego byliśmy dziś lepsi.


Autor: Michał Szmitkowski


Relacja z trybun

Deyna Kazimierz, nie rusz Kazika bo zginiesz!

Kibice w całej Polsce już na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego żyli tym meczem. Przez wielu określany jako hit sezonu...ale chyba tylko piłkarskiego. To nie z kibicami Wisły, fani ze stolicy walczyć będą o palmę pierwszeństwa. Mimo wszystko warszawscy fani bardzo solidnie przygotowywali się do tej konfrontacji...

Kartony 1947-1989 i twarz Kazierza Deyny - fot. Woytek Jako, że 1 września kojarzy się nam z tragiczną śmiercią najlepszego w historii piłkarza Legii, kibice musieli coś przygotować na tę okazję. Gdy piłkarze wbiegali na murawę, trzymając szaliki w górze, cały stadion śpiewał "Mistrzem Polski Jest Legia...". Po chwili piłkarze stanęli w rządku, a spiker ogłosił minutę ciszy ku pamięci Kazimierza Deyny. W tym czasie kibice na "Żylecie" podnieśli do góry kartony, na których mogliśmy zobaczyć twarz "Kaki" oraz datę urodzenia (po lewej) i śmierci (po prawej) najwybitniejszego polskiego piłkarza. Tylko kibice Wisły nie potrafili tego uszanować. Jak widać nie wszędzie uczą kultury... Należy podkreślić, że tym razem cisza ku pamięci Deyny trwała równo 60 sekund. Piłkarze na murawę wbiegli z dobrze wszystkim znaną flagą z podobizną Deyny. Na środku "Żylety" zawiesiły ją Młode Wilki. Dzisiaj na Legii zawisło wyjątkowo dużo flag, co robiło dobre wrażenie. Wiślacy, których przybyło do Warszawy około 250, wywiesili 5 flag (w większości niewielkich rozmiarów). Mieli też flagę na kiju oraz... jedną racę, którą odpalili po bramce dla krakowian.

Od początku spotkania warszawscy fani starali się zdzierać gardła. Dosyć szybko, bo już w drugiej minucie spotkania, stadion eksplodował. Radość po bramce była olbrzymia. Piłkarze poszli za ciosem i atakowali dalej. Wydawało się, że kolejne bramki są tylko kwestią czasu... Niestety to Wiślacy najpierw wyrównali, a później wyszli na prowadzenie. Nasz doping jednak nie ustawał. Wszyscy wierzyliśmy w Legię. Po 45 minutach kibice ostrymi słowami podsumowali pracę sędziów, którzy wyraźnie nie sprzyjali dziś gospodarzom.

160 raz na żylecie i krytej - rekord Polski pobity! - fot. Woytek Nasi piłkarze ostatnio bili rekordy w ilości nieprzegranych meczów. Dziś fani Legii pobili inny rekord - ilości odpalonych rac. Tych na "Żylecie" i Krytej odpalonych zostało ponad 160!!! Sędzia musiał się chwilę wstrzymać rozpoczęcie drugiej połowy, gdyż race wytworzyły trochę dymu, ten jednak nie poleciał na murawę tak jak podczas meczu z Barceloną. Niestety na murawie wylądowały dwie race... Kibice głośnym dopingiem zachęcali piłkarzy do walki o zwycięstwo. Często jedna trybuna pytała drugą, kto wygra mecz. Odpowiedź była jedna - Legia. I piłkarze nas nie zawiedli. Olbrzymia radość po bramkach dla "wojskowych" i można było śpiewać, że Legia ma 3 punkty. Po obu bramkach odpalone zostały pojedyncze race. Były także świece dymne. Atmosfera już do końca była fantastyczna. Po końcowym gwizdku fani rzucali się sobie w ramiona. Piłkarze podeszli pod "Żyletę" podziękować nam za doping, a następnie... ściągnęli z płotu flagę "Deyny" i przeszli z nią pod Krytą. Kibice jeszcze długo cieszyli się ze zwycięstwa. Tylko na sektorze gości było jakoś cicho... Tak właśnie kibice z Krakowa powinni się zachowywać podczas minuty ciszy.

Autor: Bodziach


Fotoreportaż z meczu - 59 zdjęć

Typowanie wyniku
W zabawie wzięły udział 304 osoby. 15 osób prawidłowo odgadło rezultat: aga, GIERA, Krzysio, jaro-legia, remi, MAZI, Włodarz, DUDZIO, kawior, eL_Grochów, Iver, jasiu, Gozder, muflon2, adaamtobi.


Zapowiedź

Hit kolejki w Warszawie!

Napis LEGIA z rac na ostanim meczu z Wisłą! - fot. Woytek W niedzielny wieczór na stadion Legii ponownie wybierze się wielu kibiców. Do Warszawy przyjeżdża wicemistrz kraju i zdobywca Pucharu Polski – Wisła Kraków. W ubiegłym sezonie Legii udało się „utrzeć nosa” krakowianom, który byli głównym faworytem do zdobycia tytułu mistrzowskiego. W Krakowie podopieczni Okuki zremisowali 1-1, a na Łazienkowskiej wygrali 1-0 po golu Bartosza Karwana. Kibice „Białej gwiazdy” jeszcze łudzili się, że udowodnią, kto był tak naprawdę lepszy w finale Pucharu Ligi. Jednak tu Legia pokazała klasę i wygrywając u siebie 3-0, już przed rewanżem zapewniła sobie kolejne trofeum.

„Teraz przyszedł czas na rewanż” – mówią krakowianie. Wisła tradycyjnie wzmocniła się przed sezonem. Do drużyny przyszedł Marcin Kuźba i Angelo Hugues z Francji. Maciej Żurawski zdobył już 7 goli w tym sezonie, dobrze spisują się również Kalu Uche i Kamil Kosowski. W Legii były same osłabienia, ale to nie podłamało szkoleniowców i zespół z meczu na mecz spisuje się coraz lepiej. Brakuje tylko typowego egzekutora. Czarek Kucharski stracił formę z poprzedniego sezonu, Moussa Yahaya stara się, ale nadal nie może się „wstrzelić”. Najsilniejszą formacją jest obrona. Do gry po kontuzji powrócił Jacek Zieliński i wraz z Jóźwiakiem i Omeljańczukiem stanowią silny punkt. W bardzo dobrej formie jest Adam Majewski, który chyba przejął ciężar rozgrywania w ataku od słabo dysponowanego Aleksandara Vukovica.

Będzie to 125 mecz Legii z Wisłą. Dotychczas 40 spotkań wygrała Legia, 35 razy był remis, a 49 razy lepsi byli wiślacy. To właśnie z Wisłą w 1956 roku wojskowi wygrali 12-0 – co to tej pory jest klubowym rekordem.

Mecz Legia – Wisła to także konfrontacja kibiców. Warszawscy fani zapowiadają bardzo interesującą oprawę meczu! Do Stolicy przyjedzie 250 kibiców Wisły.
Początek meczu w niedzielę, 1 września o 20:00. Z tą datą, oprócz rocznicy wybuchu II Wojny Światowej, wiąże się także inny smutny fakt. W 1989 roku tragicznie zmarł najwybitniejszy zawodnik Legii - Kazimierz Deyna. Godnie uczcijmy jego pamięć. Wszystkich zapraszamy na to spotkanie!
Autor: Woytek


Wasze pomeczowe komentarze (0)