Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 16 maja 2009, godz. 17:45
Ekstraklasa - 28. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 4' Paluchowski
  • 65' Paluchowski
  • 90+2' Giza
3 (1)
Herb Polonia Bytom Polonia Bytom
  • 45' Zieliński
1 (1)

Sędzia: Huber Siejewicz
Widzów: 4500
Pełen raport
fot. Mishka

Paluchowski podtrzymuje nadzieję

Dwa gole Adriana Paluchowskiego i jeden Piotra Gizy zapewniły Legii zwycięstwo z Polonią Bytom i zachowanie szans na wywalczenie tytułu mistrza Polski. Wygrana nie przyszła jednak łatwo. Choć momentami legioniści mieli zdecydowaną przewagę, to gol strzelony przez Michała Zielińskiego w 45. minucie gry wywołał dużą nerwowość przy Łazienkowskiej. Na szczęście formą błysnął "Paluch" i trzy punkty zostały w Warszawie.

Mecz rozpoczął się w sposób wręcz wymarzony dla Legii. Upływała zaledwie 4. minuta spotkania, gdy Michal Pesković musiał już wyciągać piłkę z siatki. Gola strzelił zastępujący w ataku Takesure Chinyamę Adrian Paluchowski. Duży udział w wyprowadzeniu legionistów na prowadzenie miał Jakub Rzeźniczak. To on ambitnie powalczył o futbolówkę i wślizgiem dograł ją do "Palucha". Temu nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do pustej bramki i cieszyć się ze swojego debiutanckiego gola na boiskach ekstraklasy.

Wydawało się, że szybko strzelony gol spowoduje, że rozpędzona Legia zmiażdży rywala. I faktycznie przez całą pierwszą połowę "wojskowi" byli stroną przeważającą. Poloniści nie byli w stanie skonstruować składnej akcji, ale plany legionistów potrafili niweczyć pierwszorzędnie. Legia biła więc głową w mur. W 38. minucie wydawało się, że wreszcie udało się zrobić w owym murze dziurę. Zza pola karnego uderzał Maciej Rybus. Do szczęścia zabrakło jednak centymetrów. Piłka odbiła się od słupka bramki i bytomian i wróciła na boisko. Drugiego gola więc nie było.

I gdy wydawało się, że do przerwy legioniści utrzymają skromne prowadzenie, gola zdobyła Polonia. "Znów tak będzie, że Legia przeważa, a rywal zrobi jedną składną akcję i strzeli gola" - prorokowali niektórzy z obserwatorów. Ich słowa spełniły się w 45. minucie gry. Po rzucie rożnym Michał Zieliński wpakował piłkę głową do siatki i po pierwszych trzech kwadransach był remis. Nadzieje na mistrzostwo Polski zaczęły się rozmywać.

Gol strzelony na koniec pierwszej połowy podziałał bardzo ożywczo na Polonię Bytom. Po przerwie piłkarze z Górnego Śląska śmielej zaatakowali i pod bramką Jana Muchy zaczęło się robić gorąco. Na trybunach trwał jednak nieustany festiwal głośnego dopingu i do roboty wzięli się w końcu i legioniści. Paluchowski ponownie wyprowadził Legię na prowadzenie. Tym razem musiał się jednak bardziej wykazać niż przy pierwszym trafieniu. Środkiem pola pomknął Piotr Giza. Wypatrzył na 15. metrze "Palucha". Ten po otrzymaniu piłki idealnie przymierzył i futbolówka po odbiciu się od słupka wpadła do siatki. Legia znów prowadziła.

Po drugim golu Paluchowskiego legioniści nie powtórzyli już błędu z pierwszej połowy. Tym razem nie cofnęli się na własną połowę, a raz po raz nękali bytomian. Na prawym skrzydle szalał Miroslav Radovć, który zastąpił Rogera. Szansy na ustrzelenie hattricka szukał "Paluch". Co prawda sztuka ta mu się nie udała, ale w sobotni wieczór to on był bohaterem stolicy. Tym bardziej, gdy zaliczył asystę przy golu Piotra Gizy.

Legia wygrała z Polonią Bytom i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek wciąż walczy o tytuł mistrza Polski. Kolejny etap walki za tydzień we Wrocławiu. Plan do zrealizowania – kolejna wygrana i kolejny komplet punktów.

Autor: Tomek Janus