Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 16 maja 2009, godz. 17:45
Ekstraklasa - 28. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 4' Paluchowski
  • 65' Paluchowski
  • 90+2' Giza
3 (1)
Herb Polonia Bytom Polonia Bytom
  • 45' Zieliński
1 (1)

Sędzia: Huber Siejewicz
Widzów: 4500
Pełen raport
fot. Mishka

Wypowiedzi pomeczowe

Jan Urban (trener Legii Warszawa): Możemy się cieszyć z wygranej, ale nie tak miało to wyglądać. Zespół, który walczy o mistrzostwo Polski i gra z Polonią Bytom musi ją dobić, żeby zdobyć szacunek. A tak nie było, bo po pierwszym golu oddaliśmy jakieś dwa słabe strzały. Nie tędy wiedzie droga do sukcesów. Tym bardziej, że musimy grać młodymi zawodnikami. Cieszy, że Adrian Paluchowski się odblokował i zagrał tak jak podczas zimowych sparingów. A oprócz tego cieszy mnie tylko zwycięstwo. Polonia nie zamurowała dziś swojej bramki. Grali otwartą piłkę i to dawało nam wiele miejsca do gry. Szkoda, że nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Okazało się, że łatwo nam strzelić gola i nawet teoretycznie słabsza Polonia Bytom to potrafi. Dlatego w meczach ze słabszymi rywalami trzeba ich ogrywać wysoko. Tak się zdobywa szacunek.

Jurij Szatałow (trener Polonii Bytom): Graliśmy z jakościowo lepszym zespołem. To było widać, choć w drugiej połowie zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż przed przerwą. Udało się nam wyrównać po stałym fragmencie gry. W drugiej połowie chcieliśmy więc zaatakować. Okazało się jednak, że nie było nas na to stać. Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać, że Legia była zdecydowanie lepsza od nas. Chcieliśmy się dłużej utrzymywać przy piłce, ale notowaliśmy za dużo strat.

Adrian Paluchowski: Cieszę się, że trener mi zaufał i dał mi kolejną szansę. Mam nadzieję, że ją wykorzystałem. I oby tak dalej. Cieszę się z bramki z 4. minuty, bo to przecież mój debiutancki gol w Ekstraklasie. A radość jest tym większa, że szybko strzelony gol pozwala na spokojniejszą grę. Poczułem się pewniej i grało mi się lepiej. Teraz czuję, że wszedłem w zespół. Nie wiem czy zagram w następnym meczu we Wrocławiu. Najbliższy tydzień o tym zadecyduje. Czy moje bramki dadzą Legii mistrzostwo? Kto wie? Wiem, że nie wszystko w walce o triumf w lidze zależy od nas, ale koncentrujemy się tylko na własnych meczach. Bo jeżeli nie wygramy dwóch pozostałych spotkań, to przekreślimy wszystkie szanse.

Piotr Giza: Mecz zaczęliśmy super dzięki szybko strzelonej bramce. Graliśmy w piłkę i nagle coś się zacięło. Pojawiło się za dużo strat. Polonia to wykorzystała i zaczęła kontrować. Potwierdziło się też, że są groźni przy stałych fragmentach gry. Gola straciliśmy przecież po rzucie rożnym. Po przerwie do momentu strzelenia bramki też nie grało się nam łatwo. Mecz był więc wyrównany. Jasne, że my bardziej chcieliśmy zdobyć kolejne bramki, a Polonia czyhała na kontry. To ich trochę zgubiło, bo się otwierali.
Cieszę się z bramki i asysty. W pierwszej połowie przestawił mi się kręgosłup i miałem problemy z oddychaniem. Masażyści mi pomogli i jakoś wytrzymałem do końca meczu. Co do walki o mistrzostwo, to moim zdaniem wszystko rozstrzygnie się w następnej kolejce. Nasze szanse na sukces są jednak duże.

Miroslav Radović: Jestem zadowolony z tego jak zagrałem po wejściu na boisko. Starałem się pomóc drużynie i dziś chyba wyszło mi to całkiem nieźle. Oby tak dalej, a w kolejnych meczach będzie jeszcze lepiej. Najważniejsze jest jednak nasze zwycięstwo. Zostały jeszcze dwie kolejki i cały czas walczymy.
Wygrać pomogli nam dziś kibice. Zresztą w ostatnich meczach nie możemy narzekać na ich doping. Widać, że przekłada się to na naszą grę.

Maciej Iwański: Zrobiliśmy dziś swoje, ale wiadomo, że po cichu musimy liczyć na potknięcia innych. Najbardziej musimy jednak liczyć na siebie. Inaczej nie uda się osiągnąć ostatecznego celu. Musimy wygrać we Wrocławiu i to jest nasz priorytet. Jestem trochę zły na siebie, że miałem za dużo strat w pierwszej połowie. Chyba za często grałem w pierwszej piłki. Boisko było śliskie i niedokładnie trafiałem w futbolówkę.

Ariel Borysiuk: Dobrze utrzymywaliśmy się dziś przy piłce, ale w 45. minucie zabrakło nam koncentracji przy stałym fragmencie gry i straciliśmy gola do szatni. W drugiej połowie pokazaliśmy jednak, że chcemy szybko odrobić straty. Udało się i nadal liczymy się w walce o mistrza.

Marcin Komorowski: Ten sezon jest bardzo wyrównany. Trzy drużyny walczą o mistrzostwo Polski. O pozostanie w lidze też bije się kilka drużyn. Walka toczy się więc na całego, co potwierdziło się także dzisiaj. My jednak wiemy o co walczymy i nie tracimy wiary w końcowy sukces. Sam chce zostać mistrzem Polski, bo jeszcze nigdy nim nie byłem.
Mecz w Krakowie trochę pokrzyżował nam szyki, ale nadal uważam, że sytuacja nie jest beznadziejna. Nadal trzeba wierzyć w mistrzostwo, bo mamy tylko jeden punkt straty. Wystarczy jedno potknięcie naszych rywali i już jesteśmy na czele. Walka będzie się więc toczyła do ostatniej kolejki.