|
Warszawa - Sobota, 30 maja 2009, godz. 17:00 Ekstraklasa - 30. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 33' Roger
- 42' Iwański (k)
- 90' Chinyama
- 90+3' Chinyama
|
4 (2) |
|
Ruch Chorzów
| 1 (1) |
Sędzia: Dawid Piasecki Widzów: 4000 Pełen raport |
|
Oprawa z racami na meczu z Ruchem - fot. Mishka |
Przyłapani na dopingu
Dziś na Łazienkowskiej rozegrany został ostatni mecz sezonu 2008/09. Mimo że szanse na mistrza straciliśmy kolejkę przed końcem rozgrywek, na trybunach było tak głośno, jakby to dziś Legia świętowała mistrzostwo. Fanatycy z Żylety stanęli na wysokości zadania i pokazali doping na najwyższym poziomie. Także legijni ultrasi wykonali dobrą robotę - na trybunach zaprezentowana została ciekawa oprawa, której towarzyszyło parędziesiąt rac. Ponadto kibice domagali się, by w klubie pozostał jeden z największych walczaków - Piotr Rocki. Jak się okazało, jego losy przesądzone były już wcześniej i "Rocky" dziś w swoim walecznym stylu pożegnał się z Legią.
Ostatnie spotkanie sezonu z Ruchem nie cieszyło się większym niż zazwyczaj zainteresowaniem. Choć przed meczem nie było u nas ciśnienia, jakie towarzyszyłoby spotkaniu, gdyby Legia nadal liczyła się w walce o mistrza, to przed 17 około 4 tysiące osób spekulowało o końcowym układzie tabeli. Najwięcej emocji wzbudzał spadek Górnika i ewentualny awans do euro pucharów naszych sąsiadów zza miedzy. Niestety, zgodnie z przysłowiem, że głupi ma zawsze szczęście, w przyszłym sezonie drużyna, która wykupiła miejsce w lidze od Dyskobolii, reprezentować będzie nasz kraj w Lidze Europejskiej.
Przed wejściem na stadion kibice rozdawali ulotki zachęcające do wtorkowego wyjazdu do Pruszkowa na CWKS oraz przypominające o tym, że "nasz herb jest jeden". Wszystkie grupy kibicowskie na Legii zaapelowały o nieprzychodzenie na mecze naszego klubu w pamiątkach Legii zawierających przerobiony herb z 1916 roku.
Wykonanie przez fanów "Snu o Warszawie" nie zwiastowało tego, co miało nastąpić później. Pieśń Czesława Niemena wykonana została bez werwy. W czasie meczu na szczęście było zdecydowanie lepiej.
Na wyjście piłkarzy na murawę ultrasi zaprezentowali oprawę. Składały się na nią transparent "News 24: Przyłapani na dopingu" oraz malowana sektorówka z trzema postaciami i hasłem z szalików NS: "Liberta per gli ultras", ponad którą powiewały flagi na kiju. Gdy tylko sektorówka została zwinięta, na naszej tymczasowej Żylecie odpalonych zostało parędziesiąt rac. Chwilę później sektorówka została raz jeszcze zaprezentowana, a pod nią odpalane były kolejne race. Przez tych parę minut można się było poczuć jak na starej, fanatycznej trybunie, gdzie pirotechnika odpalana była garściami...
W dalszej części spotkania na trybunie powiewały jeszcze pojedyncze flagi na sztycach. Kibice natomiast, mobilizowani przez Starucha, stanęli na wysokości zadania i pokazali kawał dobrego dopingu. Nie brakowało przyśpiewek na dwie trybuny - w ten sposób wykonywaliśmy "Warszawę", "Za nasze miasto...", "Legia Warszawa to nasza duma i sława" i "Kto wygra mecz?!". Wyjątkowo dobrze wychodziło natomiast "Ole ole...". Przyśpiewkom fanów tradycyjnie towarzyszył bęben. Jedynie ten ulokowany na górze trybuny często nie grał w rytm naszego młyna. Pod koniec pierwszej połowy, gdy sędziowie podyktowali rzut karny dla Ruchu, dało się usłyszeć nieprzychylne okrzyki pod adresem sędziów dzisiejszego spotkania. Warto odnotować natomiast, że Staruch po raz pierwszy od dawna pogratulował kibicom głośnego dopingu :)
Tym razem w przerwie fani nie podziwiali dziewczyn z Hasao. Przez kilkanaście minut analizowano wyniki na innych stadionach. W drugiej połowie, podobnie jak w pierwszej, pozdrawialiśmy zgody - i te obecne na meczu z Ruchem (Pogoń i Zagłębie) i te, które akurat na tym spotkaniu nas nie wspierały. Fani parę razy dali wyraz poparcia dla Piotra Rockiego. Ten po nagłośnionej przez media "akcji z biletami" nie miał najwyższych notowań wśród działaczy Legii. "Chcemy Rockiego, hej Miklas chcemy Rockiego" i "Zostań Rocky, zostań" - skandowali kibice. Jak się okazało po meczu... na nic. Działacze Legii już wcześniej poinformowali jednego z najwaleczniejszych zawodników obecnej drużyny, że nie zostanie z nim przedłużona umowa.
Drugą połowę rozpoczęliśmy całkiem niezłym wykonaniem hitu z Wiednia. Jeszcze okazalej wyszło "Śpiewajmy, hej sialala, Legia dziś trzy punkty ma...", podczas którego do śpiewów i klaskania przyłączała się cała prawa część krytej. Było również oficjalnie ustalanie strzelców bramek w piosence "W tramwaju jest tłok...", ale... końcowych ustaleń głosowania na razie nie ma. Pod koniec meczu natomiast odśpiewano na dwie trybuny piosenkę "Będą filmy" pod adresem krakowskiej Wisły. Na szczęście później nie mniej głośno śpiewano legijne "Ole ole...". W końcówce, w bardzo krótkich odstępach, świętowaliśmy dwie bramki dla Legii. Cały stadion dwukrotnie ożył. Po zakończeniu meczu przez sędziego fani Legii skandowali "Mistrz, mistrz, Legia mistrz". Może w przyszłym sezonie... W tym niestety musimy zadowolić się występem w Lidze Europejskiej.
Czego po końcowym gwizdku sędziego spodziewała się ochrona, nie wiadomo. Nie wiadomo też dlaczego ochroniarze z nałożonymi na głowy kaskami i pałkami w dłoniach ustawili się przy linii końcowej. Tę maskaradę na szczęście przerwali piłkarze, którzy mimo obstawy podbiegli do kibiców i oddali im swoje koszulki. "Żyleta jest zawsze z wami" - skandowali fani, którzy podziękowali piłkarzom za postawę w ostatnim meczu. Tak zakończył się kolejny sezon w naszym wykonaniu. Nie był on może zbyt imponujący, ale miejmy nadzieję, że kolejny będzie lepszy. Czego można sobie życzyć przed kolejnym? Przede wszystkim szczęśliwego losowania europejskich pucharów i niższych cen biletów na mecze przy Łazienkowskiej. Do zobaczenia na stadionach w nowym sezonie!
P.S. Nadrabiając zaległości, chciałbym odnotować pierwszą w Polsce "kurtkoniadę", którą we Wrocławiu zaprezentowała grupa OFMC. Czuwaj!
Frekwencja: 4000
Kibiców gości: 0
Doping Legii: 9
Autor: Bodziach