Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gdynia - Niedziela, 9 sierpnia 2009, godz. 17:00
Ekstraklasa - 2. kolejka
Herb Arka Gdynia Arka Gdynia
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 84' Rybus
    1 (0)

    Sędzia: Tomasz Mikulski
    Widzów: 6000
    Pełen raport
    300 kibiców Legii na sektorze w Gdyni - fot. Mishka

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii): Wydaje mi się, że byliśmy drużyną, która w ciągu całego spotkania przeważała mimo że dogodnych sytuacji nie było aż tak dużo. Na pewno zabrakło nam bramki w pierwszej połowie. Gdybyśmy ją strzelili, mecz ułożyłby się inaczej, bo Arka musiałaby zagrać ofensywnie i mielibyśmy więcej okazji. Natomiast 0-0 był korzystnym wynikiem dla Arki, która się cofnęła i broniła remisu. Mecz rozstrzygnął się po stałym fragmencie gry.
    Kontuzja Piotra Gizy to obecnie poważna strata. W meczu z Arką Miętowy pracował tyle ile mógł, ale nie miał za wiele sytuacji. To, że "Paluch" strzelił dwie bramki z Zagłębiem nie oznacza, że będzie grał cały czas. Wprowadzamy go spokojnie do składu. Tak samo robiliśmy z Rybusem i Borysiukiem - wydaje mi się, że taka jest kolej rzeczy.

    Marek Chojnacki (trener Arki): Gratuluję Jankowi zwycięstwa. Każda porażka boli, a w szczególności z Legią i to w ostatnich minutach. Jestem zadowolony z dzisiejszej gry w defensywie, ale mam zastrzeżenia co do ofensywy. W ataku w zasadzie nie istnieliśmy i to było decydujące, bo nie mogliśmy nawiązać równorzędnej walki. Chcieliśmy szukać swoich szans w kontratakach, ale się nie udało.

    Maciej Rybus: Arka jest słabszym zespołem od Broendby, ale mieliśmy naprawdę bardzo duże problemy z tym rywalem. Nie podeszliśmy tak do tego meczu jak z Broendby. Tam było widać przez 90 minut, że jesteśmy skoncentrowani, a tutaj czegoś brakowało. Wkradła się dekoncentracja. W przerwie dostaliśmy słowa krytyki od trenera i to poskutkowało. Na drugą połowę wyszliśmy już naprawdę zmobilizowani i to myślę było widać. To my byliśmy dużo częściej przy piłce, wymienialiśmy dużo podań. Niestety nic z tego nie wynikało. Pod nieobecność Tomka Kiełbowicza to ja ustawiłem sobie piłkę do rzutu wolnego, powiedziałem Maćkowi Iwańskiemu, że czuję się na siłach i padł gol. Trzy razy uderzałem na bramkę Arki - raz był słupek, raz bramkarz obronił. Za trzecim razem się udało, chociaż do końca w to nie wierzyłem. Myślałem, że piłka spadła na górną siatkę.

    Andrzej Bledzewski (Arka Gdynia): Na pewno dobra postawa defensywna doda chłopakom wiary w siebie, aczkolwiek musimy dłużej utrzymywać się przy piłce. Trzeba było postraszyć Legię jakimś mądrym kontratakiem. Z mojej perspektywy ten mecz to była tylko obrona, momentami desperacka, bez wypadów. A przecież graliśmy u siebie.

    Sebastian Szałachowski: Ciężko nam się grało, bo Arka cofnęła się na własną połowę i broniła się, skupiając na kontratakach. Do 83. minuty nie udało nam się tej obrony sforsować, ale cieszymy się z trzech punktów. Wracamy szczęśliwi do domu. Myślę, że gdzieś tam w pamięci jest jeszcze pucharowy mecz z Broendby, ale musimy się skupić na analizach, bo tylko to nam zostało. Legia zawsze walczy o mistrzostwo Polski i w tym sezonie nie będzie inaczej.