|
Wodzisław Śląski - Niedziela, 23 sierpnia 2009, godz. 16:45 Ekstraklasa - 4. kolejka |
|
Odra Wodzisław
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 4800 Pełen raport |
|
fot. Mishka |
Pierwsza porażka
Legia przegrała pierwszy mecz w tym sezonie. Fatalna skuteczność po raz kolejny dała o sobie znać. Znakomitych okazji w pierwszej połowie nie wykorzystał Sebastian Szałachowski, a w drugiej części gry po błędzie Marcina Komorowskiego Piotr Piechniak nie dał szans Janowi Musze.
Pierwszy strzał na bramkę legioniści oddali w 7. minucie. Zza pola karnego uderzał Sebastian Szałachowski, jednak uczynił to bardzo niecelnie - podobnie wyglądała jego próba 10 minut później. Wcześniej, bo w 14. minucie Marcin Komorowski nie zdążył za Piotrem Piechniakiem, który z prawej strony boiska dograł w pole karne prosto pod nogi Marcina Wodeckiego. Ten strzałem z pierwszej piłki trafił na szczęście tylko w boczną siatkę bramki Jana Muchy. Kolejne dwie dobre akcja Legii przeprowadził lewą stroną Maciej Rybus. Za pierwszym razem mimo iż był mocno naciskany przez obrońcę, zdołał posłać dobrą piłkę wzdłuż linii końcowej boiska, ale Miroslav Radović nie zdołał jej sięgnąć. Trzy minuty później Rybus uderzył płasko po ziemi z narożnika pola karnego, a wślizgiem próbował dobić piłkę Szałachowski - niestety podobnie jak wcześniej, "Rado" nie zdążył.
W pierwszej części gry dwie znakomite sytuacje miał Sebastian Szałachowski, który powrócił na pozycję ofensywnego pomocnika, ale podobnie jak Piotr Giza - mimo aktywnej i dobrej gry - nie potrafił wykorzystać doskonałych okazji. W 21. minucie "Szałach" uderzył prosto w bramkarza wodzisławian. Jednak to co stało się w 35. minucie wywołało salwę śmiechu na trybunach. W doskonałej sytuacji sam na sam Szałachowski uderzył obok bramkarza, ale piłka trafiła w słupek. Futbolówka tak szczęśliwie odbiła się od słupka, że poleciała prosto pod nogi "Szałacha". Ten zamiast spokojnie dobić ją do bramki, przestrzelił tuż obok słupka!
Najaktywniejszym ofensywnym zawodnikiem gospodarzy był Marcin Wodecki. Swoje szanse na bramkę miał po błędzie Inakiego Astiza w 23. minucie oraz w 27. minucie, kiedy to lepszy w sytuacji sam na sam okazał się Jan Mucha.
W 40. minucie Legia zdobyła bramkę. Marcin Mięciel uderzył z 16 metrów, Stachowiak zdołał odbić piłkę, ale dopadł do niej Szałachowski i wbił głową do siatki. Niestety boczny arbiter dopatrzył się pozycji spalonej legionisty i bramka nie została uznana.
Już na początku drugiej połowy z rzutu wolnego w pole karne piłkę dośrodkował Maciej Rybus, a Jakub Rzeźniczak kolanem przedłużył jej lot tuż nad poprzeczką. Minutę później sam na sam z Stachowiakiem znalazł się Adrian Paluchowski, który w przerwie zmienił Miroslava Radovicia, ale jego próba przelobowania golkipera gospodarzy była bardzo nieudana. Był to dobry zwiastun, bo w kolejnych minutach oglądaliśmy otwartą grę z obu stron.
Kolejne niesamowite rzeczy działy się w 65. minucie, kiedy to po rzucie rożnym Marcin Mięciel trafił w słupek, a obrońca próbując wybijać piłkę na rzut rożny, uderzył ponownie w to samo miejsce słupka! Gola jednak nie było. Trener Urban postanowił więc wpuścić na plac gry młodego Ariela Borysiuka.
"Jesteście lepsi Oderko, jesteście lepsi" - śpiewali kibice gospodarzy w momencie gdy w polu karnym błąd popełnił Marcin Komorowski i Piotr Piechniak z 14 metrów nie dał szans Janowi Musze. Po tym ciosie legioniści pogubili się zupełnie. Gospodarze poszli za ciosem, a obrona wojskowych nie potrafiła wybić piłki.
Pięknym uderzenie przewrotką popisał się Piechniak, ale Mucha nie miał problemów z wyłapaniem piłki. W 80. minucie na boisku pojawił się Marcin Smoliński, zastępując Marcina Mięciela i już chwilę później oddał pierwszy groźny strzał - minimalnie niecelny.
W 87. minucie Adrian Paluchowski został sfaulowany na 17 metrze. Piłkę ustawił Rybus, ale trafił tylko w mur. Mimo iż sędzia doliczył 4 minuty, nic już w tym spotkaniu się nie zmieniło...
Autor: Woytek