|
Wodzisław Śląski - Niedziela, 23 sierpnia 2009, godz. 16:45 Ekstraklasa - 4. kolejka |
|
Odra Wodzisław
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 4800 Pełen raport |
|
470 kibiców Legii w Wodzisławiu - fot. Mishka |
Wy to zawsze za nami jeździcie...
Wyjazdy do Wodzisławia wśród kibiców Legii nigdy nie cieszyły się większym zainteresowaniem. Nie dość, że odległość spora, to jeszcze na miejscowym stadionie trudno stworzyć "gorącą atmosferę". Mimo to 470 legionistów w pogodną niedzielę wybrało się na drugi koniec Polski, by wspierać swój ukochany klub. Po kolejnej stracie punktów przez nasz zespół fani przypominali, że Żyleta jest zawsze z nimi. "Wy to zawsze za nami jeździcie..." - powiedział dość dziwnym tonem jeden z piłkarzy Legii podchodząc po meczu do kibiców. "Przepraszamy" - usłyszał w odpowiedzi.
W stronę Wodzisławia wyruszyliśmy w niedzielny poranek. Niektórzy ze względu na suto zakrapiane imprezki mieli problemy ze wstaniem na czas, ale ostatecznie po ew. zmianie prowadzącego pojazd, wszystkim udało się dotrzeć na miejsce zbiórki. Stamtąd już wspólnie przemieściliśmy się do Wodzisławia, gdzie zostawiliśmy samochody na parkingu przy stacji PKS, skąd na stadion jest zaledwie paręset metrów. Niektórzy w międzyczasie zdążyli zawitać do oddalonych o kilkanaście kilometrów Czech, gdzie miło spędzało się czas nad jeziorkiem. W drodze powrotnej tymczasem warto było odwiedzić stadion Czarnych Gorzyce, gdzie można spotkać ojca Mariusza Zganiacza :) Byli i tacy, którzy z powodu braku wystarczającej liczby fur, musieli jechać w szóstkę. Czujna policja zauważyła jednak wystającą "nadmiarową" głowę.
Warto dodać, że cała grupa kibiców z Warszawy i Sosnowca zakupiła bilety imienne (choć zapewne Ekstraklasa do spółki z działaczami Legii i tak znajdzie jakiś powód by ukarać Odrę). Przy wejściu na stadion raz jeszcze trzeba było okazać dowód osobisty, który wkładano do specjalnego czytnika, a osoba wchodząca na stadion musiała uśmiechnąć się do kamery. Po raz kolejny fani Legii na wyjazd udali się na własną rękę. Sprzedaż wejściówek na Łazienkowskiej nie cieszyła się większym zainteresowaniem. Podobno sprzedano 6 biletów, ale żaden z jego nabywców na sektor gości do Wodzisławia nie zawitał. Dzięki temu policja w okolicy tej części stadionu sektora miała wolne. Na podwójnych obrotach pracowali tymczasem przebierańcy - dwóch tajniaków w jaskrawych kamizelkach "Prasa", którzy ustawili się w okolicy naszej grupy i przez całe spotkanie z zapartym tchem filmowali sektor H. "Nie lepiej było zatrudnić się na kasie w Tesco?" - pytali retorycznie kibice w stronę tajniaków.
Podobnie jak przed rokiem na stadionie Odry zajęliśmy sektor H, czyli skrajny sektor trybuny prostej. Przed rozpoczęciem spotkania puszczano z kasety, a później odbywał się na żywo "dobry chuligański rap". Wodzisławscy raperzy rozbawili trochę sektor gości, który zaczął prześmiewczo się bujać. Na koniec występu pozdrowiono miejscowego 50 Centa. W końcu na boisko wyszli zawodnicy, a "Staruch" odpowiednio zmobilizował kibiców do maksymalnego wysiłku. Szło nam nieźle, co nawet podkreślał zazwyczaj niezadowolony wodzirej, jednak obserwatorzy z przeciwległej strony stadionu twierdzą, że praktycznie... nie było nas słychać. Repertuar wokalny w Wodzisławiu w 95% skupiał się na wspieraniu Legii. Pojawiły się również okrzyki pod adresem Mariusza Waltera, Leszka Miklasa oraz Grupy ITI. Okrzyk "ITI s..." zainicjowali zresztą wodzisławianie i skandowały go dwie trybuny. Ultrasi MKS-u na początku spotkania zaprezentowali oprawę składającą się z malowanej sektorówki "Ultras Factory", przedstawiającej proces powstawania opraw i transparentu "Pucha pełna, oprawa pewna". Na jego końcach zamieszczono logo PZPN do góry kołami. Ponadto prezydentowi miasta dedykowany był transparent "Już zapomniałeś, że nam stadion obiecałeś".
W przerwie meczu gospodarze pragnęli zachęcić kibiców do wspierania żużlowców z Rybnika. Niejako "na zachętę" wokół boiska przez kilka minut jeździł jeden z zawodników RKM-u. Nietypowe atrakcje w przerwie spodobały się także legionistom, którzy udzielali wielu cennych wskazówek motocykliście ;) Dodać należy, że w naszym sektorze wywieszona została tylko jedna flaga - "Old Fashion Man Club", o której ostatnio zrobiło się głośno. Na trybunie przeprowadzono również zbiórkę na renowację flag - tym razem na płótno "Wielkie Księstwo Warszawskie".
Bardzo dobrze rozpoczęliśmy drugą połowę - od głośnego "Hej Legia gol...", które śpiewaliśmy przez dobrych kilka minut. Jeszcze głośniej śpiewaliśmy "Moją jedyną miłość", poprzedzoną tradycyjnie okrzykiem pod adresem gospodarzy - "Posłuchajcie" oraz "Dziś zgodnym rytmem", którą tradycyjnie już wykonywaliśmy dość długo. Niestety zdecydowanie słabiej było pod koniec meczu, gdy wiele osób zamiast wysilić się bardziej od piłkarzy, skupiło się na obserwacji ich nieporadnych ataków. W pewnym momencie z sektora kibiców gości dało się słyszeć skandowane hasło "Pozdrowienia dla działaczy". Ci, którzy myśleli, że kibice faktycznie chcieli pozdrowić Miklasa i spółkę, po chwili zostali wyprowadzeni z błędu. "Deszcze niespokojne, potargały sad..." - zaśpiewano znaną dobrze przeróbkę z "Czterech pancernych" pod adresem pracowników klubu z Łazienkowskiej. Na koniec podziękowano jeszcze wodzisławianom "za gościnę".
O dopingu Odry powiedzieć możemy niewiele - na końcu trybuny nie było ich prawie słychać. Podobno jednak byli lepiej słyszalni od nas pod drugiej stronie stadionu. Następnym razem trzeba więc jeszcze lepiej przyłożyć się do wokalnego wysiłku. Najbliższa okazja ku temu będzie już w piątek, kiedy Legia na Łazienkowskiej podejmie Polonię Bytom. Wyjazd do Wrocławia (za trzy tygodnie) to natomiast okazja do pobicia majowego wyniku na stadionie Śląska, a jednocześnie sprawdzenia faktycznej pojemności sektora gości na Oporowskiej.
Frekwencja: 4800
Kibiców gości: 470
Flagi gości: 1
Doping Odry: 7
Doping Legii: 6,5
Autor: Bodziach