Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Piątek, 28 sierpnia 2009, godz. 20:00
Ekstraklasa - 5. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 18' Szałachowski
1 (1)
Herb Polonia Bytom Polonia Bytom
    0 (0)

    Sędzia: Kenji Ogiya
    Widzów: 3000
    Pełen raport
    fot. Mishka

    Wymęczyli

    Piątkowy wieczór dla Legii. Gospodarze wymęczyli komplet punktów, choć ich gra nie nastrajała kibiców optymistycznie. Niby były akcje ofensywne, niby szukanie strzałów, ale zabrakło charakteru, którego domagał się trener Urban. Może w następnym meczu?
    Jedyna bramka spotkania padła w 18. minucie, po strzale Sebastiana Szałachowskiego z ostrego kąta prosto pod poprzeczkę bramki Polonii.

    Po meczu cieszyć można było się jednak tylko z wygranej. Styl legionistów pozostawiał bowiem bardzo wiele do życzenia. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Jan Urban. "Ważne są trzy punkty, bo ostatnio traciliśmy ich za dużo. Najważniejszy jest wynik, choć oczywiście chciałoby się zagrać widowiskowo. Nie zawsze się to udaje. Graliśmy jednak przeciwko drużynie doświadczonej, która potrafi grać w piłkę" - przyznał po meczu trener "wojskowych". Jednak Urban na nadal wiele powodów do zmartwień. W piątkowy wieczór jego piłkarze mieli duże problemy, żeby zagrozić bramce rywali. Przed meczem szkoleniowiec mówił, że szybko strzelona bramka może ustawić losy meczu. I gol padł już w 18. minucie gry. Jednak losów spotkania wcale nie odmienił.

    Legioniści nadal nie mieli pomysłu na rozmontowanie obrony rywali. A gdy już ta sztuka im się udała, nie potrafili wykorzystać okazji do strzelenia gola. Tak było choćby pod koniec pierwszej połowy, gdy z najbliższej odległości piłki do pustej bramki nie potrafił skierować Maciej Rybus. Zamiast kolejnych goli były łatwe straty i bezmyślne kopanie piłki byle dalej. "Atmosfera była niezbyt dobra. Stąd te wybicia piłki na ślepo. Niektórzy z piłkarzy zaczęli się niepotrzebnie stresować" - tłumaczył swoich piłkarzy Urban. A i tłumaczyć było się z czego.

    W tym sezonie gra Legii mogła się podobać tylko w rewanżowym meczu z Broendby Kopenhaga i na inaugurację rozgrywek w spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Przeciwko Duńczykom legioniści potrafili stworzyć bardzo wiele okazji do strzelenia gola. Gorzej było z ich wykończeniem. Lubinianie zebrali zaś w Warszawie solidne lanie. Ale potem było już tylko gorzej. W ostatnich czterech ligowych meczach Legia strzeliła zaledwie dwie bramki. Tłumaczenie o braku szczęścia czy problemach ze skutecznością staje się już nudne, bo legioniści momentami po prostu nie mają pomysłu na grę.

    Z Polonią Bytom jedna bramka wystarczyła do wygranej. Ale jeżeli Legia nie chce już na początku sezonu oglądać pleców Wisły Kraków musi zacząć grać mądrzej. Pierwsza okazja do poprawienia nastrojów 12 września we Wrocławiu.

    Autor: Tomek Janus