Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Piątek, 18 września 2009, godz. 20:00
Ekstraklasa - 7. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 22' Chinyama
  • 56' Radović
2 (1)
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
    0 (0)

    Sędzia: Tomasz Mikulski
    Widzów: 2925
    Pełen raport
    Radość Dicksona Choto i Miroslava Radoivicia - fot. Mishka

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii Warszawa): W pierwszej połowie mieliśmy duże problemy z wyprowadzeniem piłki z defensywy. Goście byli dobrze zorganizowani w obronie. Na szczęście strzelona bramka ułatwiła nam zadanie. Wiedziałem, że wtedy Lechia musi się otworzyć. Tak się stało. Nie możemy jednak zachwycać się wygraną, bo nadal nie potrafimy strzelać bramek. Strzeliliśmy dwie, ale zobaczmy ile okazji zmarnowaliśmy. Trzeba mieć więcej zimnej krwi i strzelać gola także wtedy, gdy wynik jest już przesądzony. Z Lechem Poznań na pewno nie będziemy mieli aż tylu szans na bramki. Trzeba będzie więc być bardziej skutecznym.

    Dziś muszę pochwalić Macieja Iwańskiego, bo to on wypracował dwa gole. Nie można też pominąć Takesure Chinyamy. Znów to on otwiera nam wynik gry i ułatwia dalszą walkę. Jasne, że dziś marnował okazje. Ważne jest jednak, że jedną z nich zamienił na bramkę. Ale już taki on jest. Ważne, że jego postawa wnosi wiele do naszej gry.

    Tomasz Kafarski (trener Lechii Gdańsk): Spotkanie nie stało na wysokim poziomie. A to nasza wina, bo tylko momentami byliśmy dla Legii równorzędnym rywalem. Nie dotrzymywaliśmy tempa gry gospodarzy. Moi zawodnicy wyglądali jakby się czegoś bali. Tego się nie spodziewałem. A tak nie pozostało nam nic innego jak przełknięcie goryczy porażki. Wiem, że Łukasz Surma mógł specjalnie przygotowywać się na ten mecz, ale w szatni nic takiego nie było widać.

    Miroslav Radović: Najważniejsze, że odnieśliśmy zwycięstwo. Na początku może nie graliśmy tak jak powinniśmy, ale z minuty na minutę prezentowaliśmy się coraz lepiej. Po stracie punktów ze Śląskiem, była to ważna wygrana. Jednak jedziemy dalej, bo już we wtorek gramy w Gorzowie, a w piątek przyjeżdża Lech Poznań. Mecz z "Kolejorzem" owszem będzie ważny, ale z tego względu, że Wisła nam za bardzo uciekła. Łatwo o punkty nie będzie, bo Lech jest klasową drużyną, ale mamy potencjał, żeby ten mecz wygrać. Wierzę, że będzie tylko lepiej. Chinyama jest dla nas ważnym ogniwem. Dzisiaj strzelił bramkę i mam nadzieję, że to początek jego powrotu do formy, bo jest to dla nas bardzo ważny zawodnik.

    Marcin Mięciel: Fakt, że poważne pierwsze piłkarskie kroki stawiałem w Lechii. Jednak dawno temu. Owszem, pewien sentyment pozostał, ale dzisiaj nie było mowy o taryfie ulgowej dla gdańszczan. Wygraliśmy i to jest najważniejsze. Miałem dziś okazję pograć trochę z Chinyamą. Osobiście preferuję grę dwoma napastnikami, gdyż obrońcy mają wówczas więcej roboty. Łatwiej się gra napastnikowi. Jednak taktykę ustala trener i trzeba podporządkować się jego decyzjom.

    Jakub Rzeźniczak: Kolejny mecz zagraliśmy na "zero z tyłu". Jednak ważniejsze jest to, że udało nam się zdobyć dwie bramki, co ostatnio nie przychodzi nam łatwo. Od początku staraliśmy się grać agresywnie, pressingiem, co przyniosło efekty w postaci bramkowych okazji. Ciężko powiedzieć czy taka gra wystarczy na Lecha. Inna sprawa, że poznaniacy zawieszą wysoko poprzeczkę. Aczkolwiek jeśli za tydzień zaprezentujemy się tak jak z Lechią, to o wynik jestem spokojny.