|
Gorzów Wlkp. - Wtorek, 29 września 2009, godz. 15:00 Puchar Polski - 1/16 finału |
|
GKP Gorzów Wielkopolski
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 17' Szałachowski
- 90+4' Mięciel
| 2 (1) |
Sędzia: Dawid Piasecki Widzów: 4000 Pełen raport |
|
|
Kaczor chórzysta, to nie był nasz legionista
Chyba wszyscy jeżdżący regularnie na wyjazdy kibice lubią spotkania pierwszych rund Pucharu Polski. To właśnie tam można trafić na rywala z niższej/wyższej klasy rozgrywkowej i pojechać w inny niż zazwyczaj zakątek kraju. Choć biletu do Gorzowa na Łazienkowskiej nie kupił nikt, w sektorze gości pojawiło się około 500 fanów Legii. "Bohaterem" tego spotkania był Paweł Kaczorowski, znany lepiej jako "chórzysta". Przez większość spotkania fani skupili swoją uwagę właśnie na śpiewaku.
Wyjazdowcy do Gorzowa musieli dwukrotnie brać wolne w pracy. Pierwotnie mecz zaplanowany był na poprzedni wtorek, ale ze względu na żałobę narodową, przełożono go o tydzień. Większość osób nie miała problemów z przesunięciem urlopu o 7 dni. Już w trasie można było żałować, że doszło do zmiany terminu. Pogoda tego dnia była diametralnie różna od tej z poprzedniego wtorku. Zamiast słońca, które idealnie sprzyjałoby postojowi nad jednym z okolicznych jeziorek, większość trasy pokonywaliśmy w strugach deszczu.
Po przybyciu na miejsce wszyscy zostawili samochody w jednym miejscu i udali się do przeznaczonej dla nas kasy, gdzie po okazaniu dowodu osobistego można było zakupić bilet na mecz. Wchodzenie na nasz sektor było sprawne, a dla przyjezdnych gorzowianie przygotowali jeden punkt cateringowy, gdzie można było zakupić kiełbaskę, karkówkę lub napój. Zdziwieni byliśmy niską frekwencją na stadionie. Jak widać nawet przyjazd "wielkiej Legii", wobec wczesnej pory rozpoczęcia spotkania oraz kiepskiej pogody, nie zapełnił trybun nawet w dwóch trzecich.
Stilonowcy początkowo w swoim sektorze wywiesili transparent "Kibic nie bandyta!" i przed kilkanaście minut nie prowadzili dopingu. W tym czasie odzywały się jedynie sektory przylegające do sektora gości, które gwizdami reagowały na pozdrawianie przez legionistów naszej zgody ze Szczecina. A tego dnia było z nami 80 "Portowców". Na płocie wywiesiliśmy 7 flag. Gospodarzom nie podobały się również wrzuty legionistów na Pawła Kaczorowskiego. "Nie ubliżajcie naszemu zawodnikowi" - apelował do warszawiaków spiker. Nadaremnie. Właśnie "chórzysta", który przed paroma laty trafił na Łazienkowską po słynnym wokalnym występie, był głównym adresatem wielu pieśni. Oprócz tych znanych z jego pobytu w Warszawie ("Ej k... Kaczor kibice ci nie wybaczą", "Śpiewają miasta, śpiewają wioski") wymyślono kolejne okrzyki dedykowane temu zawodnikowi - "Kaczor chórzysta to nie był nasz legionista" i "Kaczor, Kaczor jesteś zerem, starą k... i frajerem".
W zupełnie odmienny sposób przywitano Adama Topolskiego. Legioniści skandowali nazwisko byłego zawodnika swojego klubu (dziś trenera Stilonu) oraz śpiewali jak dawniej czyniono to na Legii - "Adam Topolski, najlepszy obrońca Polski", co jak później przyznał sam zainteresowany, było bardzo miłym gestem ze strony kibiców.
Jeśli zaś chodzi o kibiców gospodarzy, to ich młyn był mniej liczny niż nasz sektor. Od 15-20 minuty dopingowali swoją drużynę. Czasami do śpiewów przyłączała się druga strona stadionu. Z naszej perspektywy gorzowianie nie byli zbyt dobrze słyszalni, ale faktem jest, że ich młyn znajdował się daleko od sektora gości. Zresztą i nasz doping pozostawiał wiele do życzenia. W pierwszej połowie fanów z Warszawy do wysiłku mobilizował "Staruch", którego po przerwie, z powodów zdrowotnych, zastąpił "Szczęściarz". Trzeba przyznać, że tylko momentami dopingowaliśmy na przyzwoitym poziomie. W miarę nieźle wychodziło "Legia gol allez allez" oraz "Ole ole", śpiewane w wersji zgodowej - na zmianę "Legia Warszawa" i "Pogoń szczecińska". Poza tym chyba najgłośniej słychać było bluzgi pod adresem Kaczorowskiego, ITI i Bogusława Błędowskiego.
Warto jeszcze odnotować, że na tym meczu debiutowała maskotka gospodarzy, czyli "Gorzuś". Pocieszny pluszak paradował wokół trybun tak, jakby przed meczem nieźle dał w palnik ;) Z ciekawostek należy odnotować jeszcze, że w przerwie meczu fani gospodarzy mieli do wygrania kilka cennych nagród, w tym skuter. Tak więc Leszek Miklas na żywo mógł porównać marketing w wykonaniu klubu z Gorzowa z tym "serwowanym" przez legijnych marketingowych speców.
Kibice gospodarzy, zgodnie z przedmeczową umową z działaczami, na meczu nie odpalili żadnych środków pirotechnicznych. Z atrakcji ultras zaprezentowali jedynie swoją pasiastą sektorówkę. Oprócz tego obok trybuny krytej dostrzegliśmy efektowną parasolkoniadę, ale utworzony wzór był dla nas nieczytelny ;) Po meczu pod nasz sektor podeszli piłkarze, z którymi zaśpiewaliśmy "Warszawę". Później jeszcze przez 20 minut zostaliśmy w sektorze. W najbliższy weekend zachęcamy wszystkich do wspierania naszych sekcji - w Warszawie grają hokeiści i siatkarze.
Frekwencja: 4000
Kibiców gości: 500
Flagi Legii: 7
Doping Stilonu: 5
Doping Legii: 5
Autor: Bodziach