|
Gorzów Wlkp. - Wtorek, 29 września 2009, godz. 15:00 Puchar Polski - 1/16 finału |
|
GKP Gorzów Wielkopolski
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 17' Szałachowski
- 90+4' Mięciel
| 2 (1) |
Sędzia: Dawid Piasecki Widzów: 4000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Mecze pucharowe rządzą się swoimi prawami. Zdarza się wiele niespodzianek, gdzie zespoły z niższych klas rozgrywkowych pokonują silniejszych rywali. Wydawało się, że szybko strzelona bramka ustawi mecz, będziemy grali spokojnie, kontrolowali mecz i jedynie czekali na drugą bramkę. W drugiej połowie przewaga w środku pola gospodarzy powodowała, że w każdej z ich sytuacji mogła być okazja strzelecka, chociaż tak naprawdę tych okazji było mało z jednej i drugiej strony.
Zrobiliśmy co do nas należało. Spacerku na pewno nie było, musieliśmy się sporo napracować, żeby zagrać w 1/8 finału. Dobrze zagrał dziś Janek Mucha, ale Inaki Astiz spisywał się wprost perfekcyjnie.
Marcin Mięciel: Nieraz tak jest, że piłkarz się zablokuje i nie może strzelić gola. Dlatego cieszę się, że wreszcie mam ten okres za sobą i strzeliłem dziś bramkę. Wiedziałem jednak, że ten gol w końcu przyjdzie. Co do meczu, to wiadomo, że w pucharach różnie bywa. Gorzowianie też pokazali, że potrafią grać w piłkę. Dużo walczyli i biegali. Byliśmy jednak skoncentrowani od pierwszej minuty gry. To dzięki temu strzeliliśmy dwie bramki i wygraliśmy.
Łatwiej grało się nam w pierwszej połowie. Po przerwie w naszej grze było za dużo nonszalancji, błędów i strat piłki. Gorzowianie nas wtedy przycisnęli, ale i tak to my kontrolowaliśmy mecz.
Jan Mucha: Trzeba przyznać, że wygrana nie przyszła nam łatwo, bo gospodarze zagrali bardzo ambitnie. Dlatego drugą bramkę powinniśmy strzelić dużo szybciej. Wtedy nie byłoby żadnych wątpliwości. A tak po przerwie mogło wyglądać, że się tylko bronimy. Nie zmienia to faktu, że nasza wygrana jest zasłużona.
Wiem, że dotychczas w meczach Pucharu Polski nie grałem zbyt często. O tym, że dziś trener postawi na mnie dowiedziałem się na przedmeczowej odprawie. Skoro szkoleniowiec tak zadecydował, to ja zawsze chętnie stanę między słupkami i dam z siebie wszystko. Taka jest decyzja trenera i nie wiem czemu nie postawił na „Kostię”. Może on coś wie.
Ariel Borysiuk: Zdenerwował mnie sędzia pod koniec meczu. Zaatakowałem piłkę, a on był zbyt drobiazgowy. Zresztą on przez cały mecz nie dawał nam zbyt dużo pograć. Chcieliśmy powalczyć, a on nam to utrudniał. Ale może dobrze się stało, że odgwizdał ten faul, bo po nim poszła nasza akcja i strzeliliśmy drugą bramkę.
Wiedzieliśmy, że mecz nie będzie łatwy, bo GKP to drużyna z czołówki tabeli I ligi. Na własnym stadionie prawie w ogóle nie tracą bramek. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie trochę nas przycisnęli. Byliśmy jednak pewni, że postawią wszystko na jedną kartę. Ale to my mamy awans i to jest najważniejsze.