|
Warszawa - Sobota, 24 października 2009, godz. 16:15 Ekstraklasa - 11. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 30' Grzelak
- 68' Mięciel
- 72' Mięciel
- 85' Szałachowski
- 87' Smoliński
|
5 (1) |
|
Korona Kielce
- 1' Gajtkowski
- 83' Sobolewski
| 2 (1) |
Sędzia: Mirosław Górecki Widzów: 3000 Pełen raport |
|
fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii Warszawa): Skomplikował nam się ten mecz za szybko. Miał być gol dla nas, a poszła kontra. A wiadomo jak jest u nas. Śmiechy, żarty i szyderka. Na szczęście odrobiliśmy straty i wygraliśmy. Nie ma się jednak czym podniecać. To chleb na dziś i głód na jutro. Było wiele sytuacji, które nie powinny się nam przytrafić. Nie może być tak, że jeżeli przegrywamy, a kibice zachowują się jak zachowują - takie ich prawo - to niektórzy zawodnicy nie wiedzą co robić. Trzeba sobie radzić z presją tak jak robi to Iwański czy Astiz. Nie jestem zadowolony z meczu i nie będę świętował. Straciliśmy pierwsze bramki u siebie w tym sezonie i to mnie martwi. Co mnie dziś cieszy? Tylko wynik – nic więcej. Bo potem znów przyjdzie mecz i znów dostaniemy w łeb. A to nie jest mój cel. Chcę tu walczyć o najwyższe trofea, bo wiem, że wiecznie w Legii nie będę.
Dawno nie było tak, że rezerwowi strzelają dla nas gole. Dziś każdy z rezerwowych wpisał się na listę strzelców. To musi cieszyć, ale mnie cieszy każda bramka.
Marek Motyka (trener Korony Kielce): Właściwie nie za wiele mogę powiedzieć. Dziękuję zespołowi, że walczył na tyle na ile mógł. Potem Legia miała o dwóch zawodników więcej i było ciężko. Legioniści odskoczyli nam na dwie bramki i nasz gol niewiele zmienił. To była już walka o stracenie jak najmniejsze liczby goli. Do przerwy było całkiem nieźle. Graliśmy konsekwentnie, ale po wyrównaniu wiedziałem, że będzie ciężki. Szkoda niepotrzebnej kartki Vukovicia, bo mamy i tak dużo problemów z kadrą. Nawet nie wiem za co dostał kartkę, ale tak doświadczony zawodnik powinien trzymać nerwy na wodzy.
Marcin Mięciel: Najważniejsze dziś jest zwycięstwo, bo przecież przegrywaliśmy z Koroną 0-1. Dodatkowo nie za dobrze nam szło. Pokazaliśmy jednak charakter i teraz mam nadzieje, że przełoży się to na mecze na wyjeździe. U siebie o wynik zazwyczaj jesteśmy spokojni. Dziś potwierdziło się, że mamy szeroką kadrę. Wszystkie bramki po przerwie strzelali przecież zawodnicy, którzy spotkanie rozpoczęli na ławce rezerwowych. Chcieliśmy dziś strzelić jak najwięcej goli. Przecież wiemy ile punktów już straciliśmy. Przez kolejne bramki chcieliśmy to choć trochę zrekompensować. To ma nam dać więcej animuszu na następne mecze. Teraz naszym celem jest komplet zwycięstw do końca tego roku.
Dziś po raz kolejny kibice przyjęli mnie bardzo miło. Ale takie przyjęcia spotykają mnie od pierwszego dnia powrotu do Legii. Fani mogliby jednak być trochę bardziej z nami. Wiem, że są te wszystkie konflikty. Ale wiem też jaki jest potencjał w naszych kibicach. Gdyby krzyknęli to może już wcześniej bylibyśmy spokojni o końcowy wynik. Prosimy więc, żeby więcej byli z nami i więcej nam pomagali.
Mariusz Zganiacz (Korona Kielce): Trochę pokrzyżowały nam szyki niepotrzebne kartki dla naszych zawodników. Nie możemy dać się jednak podpuszczać i być zbyt nerwowi na boisku. Po dwóch czerwonych kartonikach było już wiadomo, że dziś nie wygramy. Legia to drużyna, która przewagę dwóch graczy na pewno wykorzysta. Tym bardziej szkoda porażki, bo graliśmy całkiem dobre spotkanie. W pozytywne zakończenie wierzyliśmy jeszcze po naszej drugiej bramce. Szybko zostaliśmy jednak sprowadzeni na ziemię, a Legia pokazała, że wszystko kontroluje. Znów nasze spotkanie z Legią było bardzo emocjonujące i po raz kolejny nie zabrakło bramek.