|
Warszawa - Sobota, 31 października 2009, godz. 18:30 Ekstraklasa - 12. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
2 (2) |
|
Ruch Chorzów
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 2996 Pełen raport |
|
fot. Mishka |
Skandal na Łazienkowskiej
Spotkanie Legii z Ruchem rozegrano dzień przed Wszystkich Świętych. Na Łazienkowskiej nie było jednak atmosfery zadumy, a wiele osób opuszczając stadion nie znało nawet wyniku meczu. Sobotni pojedynek zakończył się skandalem, który na długo zapadnie w pamięci kibiców.
O niskiej frekwencji na dzisiejszym meczu mógł świadczyć chociażby pusty parking pod Torwarem. Kolejek do wejścia nie było praktycznie wcale, oprócz jednej - podpisanej "bilety bezimienne", czyli tej, którą wchodziły zgłoszone wcześniej grupy z różnych firm. Przy wejściu stali ochroniarze z kamerami. Niektórym wejście na stadion trochę się wydłużyło. Wszystko za sprawą łączonego szalika Legia-Pogoń. Po konsultacji ochrony z "górą", barwy Pogoni mogły jednak zostać wpuszczone na obiekt.
Kilka minut przed rozpoczęciem meczu spiker poinformował o śmierci Jana Wejcherta, jednego z trzech właścicieli ITI. Później na gniazdo wszedł "Staruch", który wygłosił prywatne przemówienie (bez użycia megafonu). Jak podkreślił, nie było to stanowisko SKLW, a jedynie jego osobiste zdanie. Chodziło o nieuszanowanie minuty ciszy, której ostatecznie nie zarządzono. "Staruch" przypomniał, że kilkanaście miesięcy temu działacze nie zgodzili się na minutę ciszy ku pamięci jednego z fanów Legii, Ś.P. "Kotka".
Gdy piłkarze pojawili się na murawie, z gniazda dwukrotnie zarzucono "jeszcze jeden". Część osób zaczęła skandować hasło, a część wyraziła dezaprobatę w stronę "gniazdowego". Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego rozpoczął się doping dla Legii. Właściwie nie pośpiewaliśmy wiele. "Staruchowi" udało się zaintonować jedynie pieśń "Legia, Legia Warszawa", która śpiewana była przez kilka minut oraz "My kibice z Łazienkowskiej nie poddamy się...". Później na trybunę przed krytą E wkroczyła spora grupa ochrony. Ubrani w żółte uniformy ochroniarze weszli na gniazdo i próbowali z niego usunąć prowadzącego doping. Część kibiców, oburzonych zachowaniem ochrony, zaczęła skandować hasło "ITI sp...", a także inne, odnoszące się do ochroniarzy. "Starucha" szarpano przez dobrych kilka minut, zanim zrzucono go z gniazda i wyniesiono siłą na płytę boiska. W tym czasie piłkarze Legii strzelili pierwszą bramkę. Właściwie niewiele osób skupiało wówczas uwagę na poczynania zawodników, a trybuny żyły tym, co działo się na trybunach.
W czasie akcji ochrony z trybun poleciało kilka krzesełek, napoje oraz zapalniczki. Ochroniarze tymczasem z bardzo bliskiej odległości użyli przeciwko kibicom gazu pieprzowego. Gdy "gniazdowego" siłą wyprowadzono z trybun, młyn Legii postanowił opuścić stadion. Skandowano m.in. "Cała Legia zawsze razem". W międzyczasie doszło do wymiany poglądów pomiędzy fanami opuszczającymi stadion a tymi, którzy zamierzali na nim pozostać. Większość osób, która opuściła swoje miejsca, zgromadziła się w okolicy wejścia głównego na trybunę Krytą, przy tablicy poświęconej Kazimierzowi Deynie. Tam kilkanaście minut czekano na wypuszczenie "Starucha". W końcu ochrona w asyście policji z tarczami wyprowadziła prowadzącego na Legii doping, a kibice skandowali anty policyjne hasła i "Staruch jesteśmy z Tobą". Chwilę wcześniej ochrona po raz kolejny użyła gazu, co zostało zgłoszone na policję.
Kierujący akcją policjant wyjaśnił tylko, że mundurowi pojawili się na terenie stadionu na wezwanie gospodarzy spotkania.
W tym samym czasie przed stadionem na ulicy Łazienkowskiej zebrały się setki policjantów w pełnym rynsztunku oraz armatki wodne. Mijający je kibice wyrażali zdanie, że akcja pod kątem organizacji przypomina tę z września zeszłego roku. Część osób opuściła stadion zaraz po tym, jak "Starucha" wyprowadzono przez przejście pomiędzy bocznymi boiskami a kortami, w stronę ulicy Myśliwieckiej. Tam w asyście sporej grupy policji został przetransportowany na komendę na Pawiej, a stamtąd na Wilczą.
Do końca meczu na stadionie nie było dopingu. Legia wygrała 2-0. Na konferencji pomeczowej padały pytania odnośnie zachowania na trybunach. "Wszyscy widzieliśmy co się działo na początku spotkania. To jest skandal. Zachowanie ochrony było adekwatne do sytuacji. Nie była planowana minuta ciszy ze względu na prośbę rodziny Jana Wejcherta" - powiedział po meczu rzecznik prasowy klubu, Michał Kocięba.
Biorąc pod uwagę fakt, że na tym spotkaniu testowany był zupełnie nowy wysokiej klasy monitoring, wkrótce możemy spodziewać się kolejnych zakazów stadionowych.
Po meczu ochrona na Legii zaatakowała jednego z pracowników służby medycznej. Sanitariusz został dotkliwie pobity i bezpośrednio po meczu złożył zeznania policji.
P.S. Przed spotkaniem z Ruchem postanowiono, że legioniści nie pojadą na mecz z Wisłą do Sosnowca. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest ogólnie znana od paru lat - stosowanie sprzętu przez kibiców Wisły. W tym samym czasie (piątek, g. 20) w hali Polonii przy Konwiktorskiej 6 zagrają koszykarze Legii. Wszystkich kibiców spragnionych dopingu zapraszamy na to spotkanie.
Frekwencja: 2996
Kibiców gości: 0
Doping Legii: 0
Autor: Bodziach