|
Warszawa - Piątek, 20 listopada 2009, godz. 20:00 Ekstraklasa - 14. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Polonia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Marcin Borski Widzów: 3500 Pełen raport |
|
|
By czuli się bezpieczniej. Kibice
Od dawna mecze derbowe były na Łazienkowskiej wielkim świętem. Stadion wypełniał się wtedy po brzegi, kibice prezentowali efektowne oprawy, a na trybunach było głośny, bezustanny doping. Dzisiejszy mecz z Polonią nie różnił się natomiast niczym od zwykłego meczu sparingowego. Nawet zatrudniona przez klub okrojona orkiestra nie była w stanie zachęcić kibiców do dopingu.
Mecz Legii z Polonią obejrzało zaledwie 3500 widzów. Do tak niskiej frekwencji zdążyliśmy się już przyzwyczaić i na nic zdadzą się tłumaczenia o budowie nowego stadionu. Na mecz nie przyszło wielu karneciarzy, którzy są już znudzeni atmosferą, a właściwie jej brakiem na naszym stadionie. Ponadto na piątkowe spotkanie nie weszło parędziesiąt osób, które po meczu z Ruchem otrzymały zakazy klubowe, ani legijny gniazdowy, który choć zakazu nie otrzymał, biletu nie mógł zakupić z powodu anulowania karty kibica.
Po raz pierwszy od paru miesięcy na naszym stadionie nie było gniazda (to zdemontowano po meczu z Ruchem), a osoby, które stały w pobliżu płotu (nie na krzesełkach), były odsyłane przez ochronę na swoje miejsca (po wcześniejszym udokumentowaniu przez wyposażonych w kamery ochroniarzy). Tradycyjnie przy wejściu na stadion kibice byli nagrywani przez ochroniarzy z kamerami. Tym razem nie trzeba było okazywać karty kibica do kamery. Trybuny natomiast były jeszcze lepiej monitorowane niż na meczu z Ruchem. Oprócz dwóch kamer, które pojawiły się już wtedy, na płocie zainstalowano dodatkowe 4 kamery na wysokości sektorów F i E trybuny przed krytej. By wszyscy czuli się zdecydowanie bezpieczniej...
Niezbyt długo trwała akcja klubu polegająca na informowaniu o meczach sekcji. Jak dotąd zachęcanie do wspierania innych legijnych zespołów pojawiło się na jednym meczu. Choć miało być kontynuowane na kolejnych, jak pokazał mecz z Polonią, prawdopodobnie nie będzie. Ale przejdźmy do meczu. W czasie spotkania na trybunach panowała cisza. Nie licząc kilku wyjątków przy ofensywnych akcjach piłkarzy, kiedy na trybunach skandowano "Legia, Legia". Trudno jednak okazjonalne okrzyki części trybun uznać za doping. Więcej już było okrzyków antypolinijnych z tych samych, górnych sektorów trybuny Krytej. Fani pokazali właściwie, że lepiej znają przyśpiewki traktujące o KSP niż o własnym klubie.
Często nieprzyjazne Polonii okrzyki pojawiały się, gdy piłkę wybijać miał ich bramkarz, Przyrowski. Ten robił wszystko, byśmy o nim nie zapomnieli, notorycznie przeciągając wznowienia gry czy odkopując futbolówki rzucane przez chłopców do podawania piłek. W pewnym momencie Ryszard Szul tak się zdenerwował, że przebiegł pół boiska, by... zganić chłopców do podawania piłek, by ci rzucali je Przyrowskiemu szybciej. Nie pomogło. Bramkarz Polonii dalej udawał głupiego, gdy przychodziło do wprowadzania futbolówki do gry z pola karnego, wywołując frustrację na trybunach.
Po bramce strzelonej przez Grzelaka byliśmy świadkami jedynego w czasie meczu wybuchu radości. W tym momencie zaistnieć chciał chyba nowy spiker, który zaraz po pytaniu ile goli ma Legia, zamiast zapytać o liczbę bramek strzelonych przez gości, ew. podziękować za odpowiedź, zapytał... "Kto wygra mecz?". Odpowiedzi właściwej nie doczekał się. W końcu goście z Grodziska... to jest z Muranowa doprowadzili do wyrównania. Chyba mało kto potrafi zrozumieć dlaczego Mucha nie zareagował przy lekkim strzale Piątka, który wylądował w siatce. Legioniści do końca próbowali coś zmienić, ale w kilku sytuacjach strzeleckich piłka o centymetry mijała bramkę Przyrowskiego. Największą ambicją wykazał się natomiast wprowadzony w końcówce Michał Żyro, który w ciągu paru minut zaprezentował się lepiej niż większość naszych graczy przez cały mecz.
Gdy sędzia gwizdnął po raz ostatni, publiczność zaczęła gwizdać i opuszczać trybuny. Cześć osób skandowała "ITI sp...". Inni zastanawiali się po co była wygrana z Wisłą i robienie kibicom nadziei, kiedy w kolejnym meczu nasi zawodnicy nie są w stanie pokonać słabiutkiej Polonii. Ale w końcu każdy mecz jest trudny, a do tego murawa kiepska, piłki zbyt ciężkie...
Kibice Polonii na stadion nie zostali wpuszczeni z powodu braku sektora gości na Łazienkowskiej. Mecz obejrzeli na telebimie przy Konwiktorskiej 6.
Przed nami mecz z Cracovią w Pucharze Polski, a później wyjazd do Bełchatowa. Frekwencja w środę na pewno do wysokich nie będzie należała. Klub z Łazienkowskiej zakończył już sprzedaż 400 biletów na mecz z GKS-em i wiadomo, że zbyt wielu chętnych na nie się nie znalazło.
P.S. Jutro o 19 dopingujemy koszykarzy. Zapraszamy do hali na Bemowie.
Frekwencja: 3500
Kibiców gości: 0
Doping Legii: 0
Autor: Bodziach