Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 25 listopada 2009, godz. 20:15
Puchar Polski - 1/8 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 100' Szałachowski
  • 117' Rybus
2 (0)
Herb Cracovia Cracovia
    0 (0)

    Sędzia: Dawid Piasecki
    Widzów: 800
    Pełen raport

    Czekali 100 minut

    Aż 100 minut czekała na bramkę kilkusetosobowa grupa fanów, która zdecydowała się na obejrzenie na żywo spotkanie 1/8 finału Pucharu Polski pomiędzy Legią i Cracovią. Regulaminowy czas gry nie wyłonił zwycięzcy. Dogrywkę lepiej rozpoczęli legioniści - najpierw sytuacji sam na sam nie wykorzystał Jakub Kosecki, a w setnej minucie przepiękną bramkę zdobył Sebastian Szałachowski. Wynik ustalił w 117. minucie Maciej Rybus, dobijając strzał Szałachowskiego.

    W spotkaniu z Cracovią trener Jan Urban postanowił oszczędzić Macieja Iwańskiego i Dicksona Choto, którzy nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych. W pierwszym składzie wybiegli natomiast Adrian Paluchowski, Artur Jędrzejczyk, Tomasz Kiełbowicz, Tomasz Jarzębowski, Ariel Borysiuk. Najaktywniejszym zawodnikiem w pierwszej połowie był Miroslav Radović, który w ciągu dwóch minut oddał dwa groźne strzały, ale za każdym razem lepszy był golkiper gości, Łukasz Merda. W 24. minucie Orest Lenczyk musiał dokonać pierwszej zmiany, bo kontuzji doznał Marek Wasiluk i zastąpił go były legionista, Łukasz Mierzejewski. Minutę przed końcem pierwszej części gry rzut rożny wykonywał Rybus. Piłkę uderzył bardzo słabo, nisko i prosto na piąty metr. Ta o dziwo trafiła pod nogi Artura Jędrzejczyka, który bez zastanowienia strzelił w światło bramki, ale na drodze stanęły nogi obrońców Cracovii.

    Trener Legii w przerwie dokonał jednej zmiany. Zupełnie niewidocznego Tomasza Jarzębowskiego zastąpił Sebastian Szałachowski. To jednak nie zmieniło obrazu gry. Groźną akcję "Szałach" przeprowadził w 54. minucie, ale zamiast podać do Radovicia, podał do obrońcy gości. W 60. minucie, po tym jak dogodnej sytuacji nie wykorzystał Michał Goliński, zgromadzeni fani nie wytrzymali i zaśpiewali "Legia grać, k... mać" . Sześć minut później na boisku pojawił się Michał Żyro, zastępując na lewym skrzydle Miroslava Radovicia. W 77. minucie Paluchowski mocno nacisnął Mierzejewskiego, który potknął się w polu karnym, Merda wybił piłkę słabo prosto pod nogi Rybusa, ale strzał młodego legionisty przeleciał wysoko nad poprzeczką. W 82. minucie prawą stroną przedarł się Szałachowski i zdołał posłać piłkę w pole karne, ale Rybus jej nie sięgnął, a bez problemów złapał Merda. W końcówce meczu kontuzji doznał Paluchowski i opuścił boisko na noszach. Jego miejsce zajął Jakub Kosecki. W 88. minucie koszmarny błąd popełniła obrona Legii do spółki z Janem Muchą, ale Matusiak nie potrafił tego wykorzystać. Chwilę później przed szansą stanął Szałachowski, po dobrym podaniu Borysiuka, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez Merdę. Cracovia miała jeszcze dogodne okazje w doliczonym czasie gry, a w ostatnich sekundach wykonywała nawet rzut rożny, ale nic z tego nie wyszło.

    Tuż po rozpoczęciu pierwszej części dogrywki przed znakomitą okazją stanął Jakub Kosiecki, ale w sytuacji sam na sam uderzył prosto w Łukasza Merdę. W setnej minucie przepięknym uderzeniem z ponad 25 metrów popisał się Sebastian Szałachowski i umieścił piłkę tuż pod poprzeczką bramki gości!
    W 107. minucie znakomitą szansę na wyrównanie miał Radosław Matusiak. Jego strzał z czterech metrów znakomicie stopą obronił Jan Mucha. Kropkę nad "i" legioniści postawili w 117. minucie. Dobre podanie ze środka boiska otrzymał Sebastian Szałachowski, wpadł w pole karne i zdecydował się na uderzenie z ostrego kąta. Piłkę odbił bramkarz Cracovii. Ta nie zmieniła jednak toru lotu i zmierzała do siatki, ale dla pewności z dwóch metrów wpakował ją do bramki Maciej Rybus.

    Autor: Woytek