|
Lubin - Piątek, 4 grudnia 2009, godz. 20:00 Ekstraklasa - 16. kolejka |
|
Zagłębie Lubin
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Adam Lyczmański Widzów: 9000 Pełen raport |
|
|
Tylko remis
W pierwszej wiosennej kolejce, rozgrywanej awansem, na stadionie w Lubinie Legia zremisowała 0-0 z miejscowym Zagłębiem. Spotkanie nie stało na wysokim poziomie. Przez zdecydowaną większość dominowali legioniści, ale nie potrafili tego udokumentować golem.
Do składu po urazie żeber wrócił Piotr Giza i w tej sytuacji trener Jan Urban posadził na ławce rezerwowych Marcina Smolińskiego. Zgodnie z przewidywaniami w ataku legionistów od pierwszej minuty wystąpił Marcin Mięciel i już w 17. minucie stanął przed szansą na zdobycie pierwszej bramki. Piłka podaniu Radovicia i uderzeniu "Miętowego" z kilkunastu metrów trafiła jednak tylko w poprzeczkę i wyszła na aut. Zagłębie odpowiedziało dziesięć minut później. Traore przyjął piłkę z prawej strony pola karnego i natychmiast uderzył z ostrego kąta w długi róg - na szczęście minimalnie niecelnie. W kolejnych minutach aktywniejsi byli legioniści, ale z akcji ofensywnych nic nie wynikało. Z kolei z drugiej strony boiska większość akcji przeprowadzanych przez gospodarzy kończyła się na Dicksonie Choto, który bezbłędnie zabierał piłkę Mouhamadou Traore i Fernando Dinisowi.
Na drugą połowę obie ekipy wyszły bez zmian. W 51. minucie przed szansą na zdobycie gola stanął Marcin Mięciel, ale piłka po uderzeniu głową przeleciała nad poprzeczką. Kilka minut później zza pola karnego próbował uderzać Giza - Aleksander Ptak bez problemów obronił. W 68. minucie trener Legii wzmocnił ofensywę i w miejsce Ariela Borysiuka wpuścił Bartłomieja Grzelka. Pięć minut później powinno być 1-0 dla Legii po tym jak Grzelak idealnie wyłożył piłkę Mięcielowi, a ten niestety uderzył za lekko i Ptak zdołął obronić. Jednak jeszcze groźniej było w 76. minucie pod bramką Legii, ale kolejny raz genialnie spisał się Jan Mucha broniąc w sytuacji sam na sam, odbijając dobitkę i łapiąc trzeci strzał gospodarzy. W ostatnich minutach w pole karne Zagłębia raz po raz leciała futbolówka, ale nic z tego nie wynikało. W doliczonym czasie gry z 16. metrów Grzelak uderzył tuż nad poprzeczką.
Woytek