Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 13 grudnia 2009, godz. 14:45
Ekstraklasa - 17. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 50' Iwański (k)
1 (0)
Herb Arka Gdynia Arka Gdynia
    0 (0)

    Sędzia: Mirosław Górecki
    Widzów: 2000
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii): Cieszę się, że już koniec gry. Trzeba odpocząć, bo wiele niemiłych rzeczy się wydarzyło tej jesieni. Teraz myślę o odpoczynku i tym, że nadal mamy szansę na mistrza. Gdybyśmy dzisiaj nie wygrali to moje myśli byłyby jeszcze gorsze. A tak nadal zachowaliśmy nadzieje na końcowy triumf. Teraz trzeba się wzmocnić zimą i zacząć regularnie wygrywać na wyjazdach. Co do Piotra Gizy to zwracam uwagę, że przy tym co się dzieje na trybunach nie jest łatwo grać. Gdyby to się zmieniło to, wiadomo, że i gra by się poprawiła.

    Chcę pochwalić Inakiego Astiza. Świetny w defensywie a dziś i w ofensywie. Wierzy w swoje siły i w to, że może grać jeszcze lepiej. Tak powinien zachowywać się każdy piłkarz.

    Dariusz Pasieka (trener Arki Gdynia): Trudno oceniać mecz, gdy rządzi przypadek, a tak było dziś. W pierwszej połowie graliśmy, tak jak chciałem. Zagęściliśmy pole gry i kontrolowaliśmy grę. Legia nie miała wtedy szans na bramkę. Jeżeli jednak traci się gola, to potem gra się już trudniej. Wiadomo, że Legia ma większy potencjał niż my. Nie poddaliśmy się jednak i walczyliśmy o remis. Nie mi ocenić czy remis się nam należał. Ważne, że daliśmy z siebie wszystko. Co do karnego, to byłem za daleko, żeby coś widzieć. Zostawiam więc to ekspertom.

    Marcin Mięciel: Dobrze zagraliśmy dopiero po przerwie. Wtedy stworzyliśmy kilka kombinacyjnych akcji. Nie zmienia to jednak tego, że mecz był słaby jak na nas. Najważniejsza jest wygrana i zdobycie trzech punktów. Rzut kany był ewidentny. Nawet nie wiedziałem, że ktoś za mną jest. Chciałem ułożyć sobie piłkę do strzału, ale ktoś zablokował mi nogę i upadłem. Teraz czekają nas urlopy a po nich przygotowania do wiosennych meczów. Mamy co poprawiać. Choćby takie dogrywanie piłki. Kiedyś w Legii graliśmy tak, że futbolówka była dogrywana na przysłowiowy nos. Miało się przed sobą pustą bramkę i wszystko było jasne. Teraz tego nie ma. Trzeba więc więcej gry kombinacyjnej przenieść pod bramkę rywala. Ale do tego trzeba grać dokładniej.

    Tomasz Kiełbowicz: Może mecz nie zachwycił, ale na wygraną w pełni zasłużyliśmy. Stworzyliśmy kilka okazji do zdobycia gola i wygraną mogliśmy zapewnić sobie nie tylko po bramce z rzutu karnego. Najważniejsze było jednak zdobycie trzech punktów i to się nam udało. Co do karnego to moim zdaniem był on ewidentny. Marcin Mięciel miał dogodną pozycję do oddania strzału i został sfaulowany. Wszystko działo się w polu karnym i sędzia podjął słuszną decyzję. A potem był już gol i kołyska dla mojej córeczki, która przyszła na świat dwa dni temu.