|
Chorzów - Wtorek, 16 marca 2010, godz. 18:00 Puchar Polski - 1/4 finału |
|
Ruch Chorzów
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz) Widzów: 4000 Pełen raport |
|
|
Piosenki cmentarne
Po długiej zimowej przerwie i dwóch odpuszczonych wyjazdach, w końcu przyszedł czas na wyjazdową inaugurację w wykonaniu fanów Legii. Choć spotkanie w Chorzowie rozpoczynało się o godzinie 18, legioniści w drogę wyruszyli przed godziną 10. W jednym z sektorów gospodarzy stawiło się 340 kibiców naszego klubu bez barw. W czasie meczu obyło się bez obustronnych uprzejmości. Fani Legii sporo przyśpiewek poświęcili grupie ITI oraz pracownikom klubu. "Walter, Miklas i Błędowski wyp... z Łazienkowskiej" - to jeden z bardziej kulturalnych okrzyków. Pozytywnie przyjęto natomiast Stefana Białasa.
Na wyjazd do Chorzowa tradycyjnie bilety sprzedawał klub z Łazienkowskiej, ale chętnych na nie nie było. W związku z tym sektor gości przez całe spotkanie pozostał pusty. Fani, którzy przyjechali ze stolicy bez pomocy własnego klubu, zajęli miejsca w sektorze 5, sąsiadującym z tym pod zegarem (już bez słynnej Omegi, a z elektroniczną wersją). Wszyscy kibice z Warszawy przy zakupie biletu musieli wyrobić sobie jednorazowy identyfikator, po czym dość sprawnie dostali się na stadion.
Legioniści początkowo czekali na tyłach trybun, aż na teren obiektu wejdą wszyscy. Obok nas przechadzali się natomiast fani Ruchu. Dla niezorientowanej osoby pewnie widok niespotykany, ale w naszym przypadku podobnie jest na większości wyjazdów, na których jesteśmy obecni dzięki uprzejmości kibiców gospodarzy. W oczekiwaniu na ostatnich kibiców, można było obserwować jak miejscowi dostają się na stadion. Choć wejściówki do drogich nie należały (na te sektory - 20 złotych), wiele osób na obiekt dostawało się po... dachu jednej z kas. Dokładnie jak na Żylecie przed kilkunastu laty. Dziś za tego typu wspinaczki w Warszawie fani mogliby liczyć na dożywotni zakaz stadionowy i dotkliwą karę finansową. W końcu, gdy padło hasło, cała grupa przemieściła się do wyznaczonego sektora.
Przywitało nas "Legia to stara..." z sektorów sąsiadujących z trybuną Krytą. Nie reagowaliśmy na zaczepki. Zresztą tego dnia ani razu nie wrzucaliśmy na Ruch. Ze strony gospodarzy bluzgi na Legię ograniczone zostały do minimum. Dziwić mogła dość niska frekwencja na stadionie (max 4 tysiące), w tym skromny, niewiele większy od naszego młyn Niebieskich. Dopingiem legionistów kierował "Staruch", który starał się mobilizować wszystkich do jak największego wysiłku. Choć momentami nie było źle, to wątpię, czy połowa osób, z ręką na sercu może powiedzieć, że dała z siebie wszystko. Legijny repertuar początkowo tylko sporadycznie był przerywany okrzykami pod adresem ITI. Po przerwie proporcje zostały zachwiane.
Zgodnie z ustaleniami, wszyscy kibice gości w przerwie nie opuszczali sektora. To sprawiło, że... w kilka minut wymyślono kilka wulgarnych przyśpiewek o działaczach klubu i samym koncernie. Drugą połowę rozpoczęto od nowej wersji piosenki na melodię "I love you baby". "Ja kocham Legię, pier... ITI..." - niosło się na stadionie przez dobrych kilkanaście minut. Legioniści co chwila wymyślali nowe wersje "zakończenia" i ostatecznie było ich 6 - zaczynając na właścicielu ITI, przez prezesa KP, dyrektora ds. bezpieczeństwa (w rodzaju żeńskim), na Wyborczej kończąc. Kolejne przyśpiewki wymyślano na dość prostą nutę. Rozpoczęto od "Walter, Miklas i Błędowski wyp... z Łazienkowskiej". Później próbowano trzech cmentarnych zakończeń, po czym skandowano "Jeszcze jeden".
Po straconej bramce fani skandowali "Hej Legio, jesteśmy z Wami". Przez parę chwilę feta gospodarzy zupełnie nas zagłuszyła. Dopiero pod koniec spotkania ponownie głośniej było słychać fanów z sektora piątego. "Legia gol allez allez" - śpiewali do ostatniego gwizdka sędziego kibice. Niestety, trzecia porażka z rzędu stała się faktem. "Walczyć trenować, Warszawa musi panować" - skandowano w stronę piłkarzy, którzy po chwili podbiegli pod sektor i przybili piątki z kibicami. Na cześć Donga fani zaśpiewali dla zbytów piosenkę o znanym bohaterze anime z dawnych lat - Tsubasie. Nie brakowało również okrzyków o Kodziro i Wakaszimazu. Powstał nawet pomysł, by na otwarcie nowego stadionu Legia zagrała z Nankatsu ;)
Warto podkreślić, że kibice bardzo sympatycznie przyjęli powrót do naszego klubu Stefana Białasa. W trakcie i po meczu skandowano jego nazwisko. Kilka minut po zakończeniu spotkania mogliśmy opuścić stadion i udać się do naszych samochodów. Czas po zakończeniu meczu to tradycyjne ogłoszenia parafialne. "Staruch" serdecznie zapraszał wszystkich na mecze naszych sekcji - dzisiejsze spotkanie koszykarzy na Bemowie (g.18) oraz sobotnie - "wielkie derby stoLicy" pomiędzy CWKS-em a Gwardią (g.17, ul. Obrońców Tobruku 11) oraz mecz koszykarzy z Sidenem Toruń (g.19, ul. Obrońców Tobruku 40). Na tych meczach fani zamierzają stworzyć atmosferę, o jakiej na Łazienkowskiej na razie (i pewnie jeszcze długo) można tylko pomarzyć.
Frekwencja: 4000
Kibiców gości: 340
Flagi gości: 0
Doping Ruchu: 6
Doping Legii: 6
Autor: Bodziach