|
Poznań - Sobota, 3 kwietnia 2010, godz. 19:00 Ekstraklasa - 23. kolejka |
|
Lech Poznań
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 13370 Pełen raport |
|
|
Mucha to za mało
Legia Warszawa przegrała w Poznaniu z Lechem 0-1. Jedyna bramka tego spotkania padła w 76. minucie. Po bardzo ładnym uderzeniu Semira Stilicia Jan Mucha nie miał nic do powiedzenia. Wcześniej jednak spisywał się znakomicie i tylko dzięki jego postawie tyle czasu utrzymywał się remis. Szanse Legii na tytuł mistrzowski w tym sezonie chyba prysły już definitywnie.
Stefan Białas nie zaskoczył niczym w wyjściowej jedenastce. W ataku zagrał Bartłomiej Grzelak, wspierany przez Macieja Iwańskiego. Na skrzydłach wystąpili Rybus i Szałachowski.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy kilkukrotnie zagrozili bramce Jana Muchy. W 12. minucie Ariel Borysiuk od tyłu sfaulował Sławomira Peszkę i został ukarany żółtą kartką. Chwilę później Robert Lewandowski uderzał zza pola karnego, ale bardzo niecelnie. To nie był jednak koniec ataków gospodarzy – strzał Kriwietsa z 20 metrów pewnie obronił Mucha. W 29. minucie mocno zza pola karnego uderzył Jarzębowski, ale tylko nad bramką. Następnie mocno nacisnął Lech. Najpierw znakomitej sytuacji sam na sam z Muchą nie wykorzystał Lewandowski – bramkarz Legii uprzedził lechitę, a kilka minut później Astiz ratował sytuację wybiciem piłki na rzut rożny. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Rzeźniczak podał do Iwańskiego, który strzałem z półobrotu próbował zaskoczyć Buricia, ale mu to się nie udało. W 44. minucie szybka kontra Lecha zakończyła się uderzeniem Peszki po ziemi i próbą wślizgu Lewandowskiego, który jednak nie sięgnął piłki.
W przerwie w drużynie Legii nastąpiła jedna zmiana. W miejsce kontuzjowanego Macieja Rybusa wszedł Miroslav Radović. Już w 47. minucie powinno być 1-0 dla Lecha. Peszko trafił w słupek, a Kriwiec i Lewandowski nie potrafili z kilku metrów wpakować piłki do siatki. Cztery minuty później piłka wpadła do bramki Legii, ale na szczęście Kriwiec był na spalonym. W 55. Minucie Mucha dwukrotnie zapobiegł utracie gola po akcjach Lewandowskiego, a przy trzeciej okazji "Lewego" goście mieli masę szczęścia, bo napastnik gospodarzy minimalnie przestrzelił. Do kuriozalnej sytuacji doszło w 62. minucie. Lewandowski wyszedł sam na sam z Muchą i bramkarz Legii ewidentnie sfaulował go na 15 metrze. Arbiter główny uznał jednak, że napastnik próbował wymusić jedenastkę i ukarał go żółtą kartką. Chwilę później mogło być 1-0 dla Legii, ale w sytuacji sam na sam z Buriciem piłka uderzona przez Miroslava Radovicia nie wpadła do bramki, ponieważ głową zdołał wybić ją Bartosz Bosacki. Kwadrans przed końcem Kumbev w ostatniej chwili zablokował piłkę zmierzającą do Lewandowskiego. Niestety chwilę później Jarzębowski sfaulował 25 metrów przed bramką Muchy i Semir Stilić pięknym uderzeniem z rzutu wolnego dał Lechowi prowadzenie. W 82. minucie Robert Lewandowski ponownie miał sytuację sam na sam z Muchą, ale Słowak świetnie odważnym wyjściem zablokował napastnika Lecha. Do końcowego gwizdka nic się już nie zmieniło. Legia może chyba zapomnieć o tytule mistrza Polski, bo strata do prowadzącej Wisły wzrosła do 8 punktów.
Woytek