|
Warszawa - Piątek, 23 kwietnia 2010, godz. 20:00 Ekstraklasa - 25. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 3' Mięciel
- 40' Iwański
- 61' Grzelak
|
3 (2) |
|
Piast Gliwice
| 0 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok) Widzów: 2500 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Ryszard Wieczorek (trener Piasta Gliwice): Gratuluję Legii trzech punktów, choć na pewno wygrana za wysoka, gdy patrzyliśmy na to co działo się na boisku. Co do samego meczu, to Legia ma takich napastników, którzy z jednej okazji potrafią strzelić gola. My mieliśmy okazje, ale je marnowaliśmy. Walczyliśmy, ale nie ustrzegliśmy się prostych błędów. Tak było przy pierwszej bramce, gdzie skończyło się czerwoną kartką i golem.
Pokazaliśmy jednak, że jest dla nas nadzieja na utrzymanie. Musimy grać tak jak dziś. Wiedzieliśmy, że o wygraną na Legii będzie trudno. Co do czerwonej kartki, to faul chyba faktycznie był, ale piłka leciała w bok i Grzelak raczej by z niej nie skorzystał. Sędzia mówi, że był dwa metry od piłki i wszystko dobrze widział.
Stefan Białas (trener Legii Warszawa): Jesteśmy zadowoleni z trzech punktów i trzech bramek. Wiem, że w pierwszej połowie graliśmy słabo. Wtedy mieliśmy dużo szczęścia, bo Piast nas zdominował. Dobrze, że później Mięciel i Iwański strzelili ładne gole. Doświadczenie tych zawodników zadecydowało, że prowadziliśmy 2-0. Ale gdyby nie Janek Mucha, to byłoby z nami krucho.
Rzeźniczak i Astiz są kontuzjowani i dlatego dziś nie grali. Z boiska zszedł Mięciel, bo miał problemy z pachwiną po starciu z bramkarzem. Jarzębowski też narzeka na pachwinę. Mam nadzieję, że nasi obrońcy będą jednak gotowi do gry w poniedziałek w Kielcach.
Przewaga Piasta wynikała z tego, że graliśmy jak dwie drużyny. Pięciu z przodu i pięciu z tyłu, a w środku dziura. To chyba to przez ten ciężki mecz z poniedziałku.
Cieszę się, że Górski zagrał i oddał cztery strzały na bramkę. Widać, że chciał strzelić, ale grał jak młody piłkarz. Na treningach jest inny, ale chyba trochę się speszył.
Pozytywem jest, że nie straciliśmy gola. Ale wiem, że wiele dziś nam brakowało do dobrej gry. Cieszę się więc, że kibice nas wspierali. Tym bardziej, że nasza gra nie musiała się podobać, bo oprócz Muchy i Kumbeva, wszyscy zagrali poniżej swojego poziomu.