Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 7 sierpnia 2010, godz. 17:00
Sparing - mecz towarzyski
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 17' Cabral
  • 34' Jędrzejczyk
  • 37' Jędrzejczyk
  • 73' Jędrzejczyk
  • 90+1' Iwański
5 (3)
Herb Arsenal Londyn Arsenal Londyn
  • 39' Chamakh
  • 53' Eboue
  • 60' Eboue
  • 62' Gibbs
  • 78' Thomas
  • 81' Nasri
6 (1)

Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)
Widzów: 23000
Pełen raport

Rozgrzewka za nami

Rozgrzewka za nami. Tak można określić pierwszy mecz na nowym stadionie. Znowu jak dawniej na trybunach było głośno i niestety, również jak w przeszłości doszło do błędów organizacyjnych ze strony klubu. Meczu nie obejrzała część kibiców, którzy wcześniej mieli zagwarantowane miejsce na trybunach. 23 tysiące osób zapamięta jednak z soboty miłe momenty.

Zaparkowanie samochodu w okolicy stadionu graniczyło z cudem. Wiele osób parkowało w miejscach niedozwolonych, ale straż miejska i policja przymykały na to oko. Część osób wybrała dodatkową linię autobusową, która kursowała dość często, choć tylko na jednej trasie.

Tłumy w okolicy stadionu gromadziły się już długo przed godziną 14, na tę bowiem zaplanowano otwarcie bram. To się opóźniło, prawdopodobnie przez awarię systemu biletowego. Później kibice już sprawnie dostawali się na trybuny. Niestety na razie niemożliwe było przemieszczenie się przed meczem pomiędzy trybunami. Narzekali na to również kibice z trybuny im. Kazimierza Deyny, bowiem tam otwartych było najmniej punktów cateringowych.

Wśród nich, w porównaniu z dniem otwartych pojawiły się punkty grillowe. Przed wejściem natomiast fani mogli zakupić kiełbaski. Uroczystości przed meczem z Arsenalem rozpoczęły się ok. godziny 15:45 od występu Orkiestry Wojska Polskiego. Później było jeszcze kilka artystycznych występów oraz przemówienia polityków. Te trochę się dłużyły, było w nich trochę gwizdów, ale ostatecznie wszyscy zostali nagrodzeni brawami.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice dali pokaz dopingu. Później, gdy już piłkarze pojawili się na murawie, wszyscy wstali i minutą ciszy uczcili Edmunda Zientarę - wielkiego legionistę, którego od kilku dni nie ma wśród nas.

Na początku spotkania Żyleta zainicjowała meksykańską falę. Ta przeszła dwukrotnie przez cały stadion, poprzedzona tradycyjnym okrzykiem "Niech ta fala zapier...". Wulgaryzmów jednak na Łazienkowskiej było bardzo niewiele. Fani nie pokusili się jednak o nagradzanie brawami akcji Arsenalu, do czego namawiał spiker. Na największe owacje mógł oczywiście liczyć Łukasz Fabiański. Pod adresem kibiców Arsenalu dwukrotnie zaśpiewano "Deszcze niespokojne". Na więcej nie zasłużyli - poza obecnością na meczu, zupełnie nie zachwycili - raptem parokrotnie odzywając się i to na tyle cicho, że w młynie nie dało się tego zarejestrować.

Żyleta natomiast nadawała ton jak za dawnych lat. Pewnie, często brakowało zgrania pomiędzy dolną i górną trybuną, ale miejmy nadzieję, że z czasem cały stadion będzie śpiewał równo. Dzisiejszy mecz można było właśnie potraktować jako rozgrzewkę. Dopingiem przez 90 minut kierował "Szczęściarz", kilkakrotnie megafon przejął "Alchim" ze swoim charakterystycznym "Ceeeeeee". Kilka razy w czasie meczu faktycznie było bardzo, bardzo głośno. Przez większość spotkania nie było źle, ale stać nas na zdecydowanie więcej. Co miejmy nadzieję udowodnimy już w czasie meczu ligowego z Cracovią.

Co ciekawe dość często w czasie całego meczu do wspólnych śpiewów przyłączała się trybuna wschodnia. Znacznie rzadziej - można rzec sporadycznie, kibice zasiadający po przeciwległej stronie młyna. Właśnie w celu rozruszania innych trybun, z młyna zarzucano pieśni na dwie trybuny. W ten sposób wykonaliśmy m.in. "Warszawę", "Legia Warszawa to nasza duma i sława", "Za nasze miasto", czy "Ole ole".

Nasz doping, wspomagany dwoma bębnami można ocenić jako niezły, ale do ideału brakowało jeszcze sporo. Jak na wspomnianą rozgrzewkę było nieźle. Teraz pozostaje tydzień do meczu już na poważnie. W przyszły poniedziałek dajemy z siebie wszystko.

Wysoki wynik dzisiejszego meczu prawdopodobnie sprawi, że sporo osób przychodzących na mecze sporadycznie, zdecyduje się na zakup karnetu. Porażką z Arsenalem oczywiście nikt się nie przejmował, czemu wyraz dała Żyleta, skandując "Ch... z wynikami, Żyleta jest zawsze z Wami". Tym bardziej, że jednobramkową stratę z pewnością odrobimy w rewanżu ;)

Frekwencja: 23500
Kibiców gości: 600
Flagi gości: 4

Doping Legii: 7
Doping Arsenalu: 1

Autor: Bodziach