Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Poniedziałek, 16 sierpnia 2010, godz. 18:45
Ekstraklasa - 1. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 77' Komorowski
  • 90+4' Iwański
2 (0)
Herb Cracovia Cracovia
  • 4' Ślusarski (k)
1 (1)

Sędzia: Daniel Stefański
Widzów: 13980
Pełen raport
fot. Mishka

Wypowiedzi pomeczowe

Maciej Skorża (Legia): Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz, że w drużynie była wola walki. Pewnie, że popełnialiśmy błędy i rywale mieli okazje, ale walczyliśmy do końca. Wykorzystaliśmy rzut wolny, który podyktował sędzia. Cóż, liczyłem, że arbiter wcześniej upomni rywala. Do tego jeszcze to leżenie na murawie. Nie liczyłem czasu trzymania piłki przez Marcina Cabaja. Jeżeli chodzi o naszą grę, to popełniamy sporo błędów w obronie. Mamy problem ze zgraniem bloku defensywnego nad czym musimy pracować. Oni dają z siebie wszystko, co mogą, a kluczem do sukcesu jest perfekcyjna gra stoperów. Jakub Wawrzyniak i Srda Kneżević nie rozumieją się w pełni.
Ślusarski z Klichem mieli więcej miejsca, bo musieliśmy od 4. minuty gonić wynik. Czekamy na Astiza i Choto, ale do tego czasu musimy poprawić grę w obronie. To konieczne!
Chcę, abyśmy byli z każdym meczem coraz lepsi, ale nie jestem w stanie określić, kiedy będziemy idealni. W każdym spotkaniu będziemy robić krok do przodu. Sądzę, że już w porównaniu do meczu z Polonią wykonaliśmy krok w przód. To doda nam pozytywnej energii i wiary w siebie.

Rafał Ulatowski (Cracovia): Ja wiem, że mogliśmy wygrać ten mecz. Sześć sekund! Sześć sekund, może dłużej przetrzymał Marcin Cabaj piłkę w rękach. Takich sytuacji było więcej przez całą drugą połowę, a arbiter ani razu nie gwizdnął! Nic! Dopiero w 93. minucie, gdy mieliśmy piłkę, Legia cofnęła się na swoją połowę i co? Rzut wolny! A wiadomo, że jak trwoga, to do Macieja Iwańskiego! Czy mam interweniować w tej sprawie? U kogo?! U kogo? Starałem się o przełożenie meczu i nic nie wskórałem. To, że przegraliśmy, to jest nasza wina, owszem. Aczkolwiek nie w takich okolicznościach, gdzie krew się lała. Zmieniłem trzech zawodników, bo były kontuzje. Jeden ma rozcięty łuk brwiowy. Mogliśmy wygrać ten mecz, bo mieliśmy swoje akcje i mam pretensje, że przegraliśmy to spotkanie, ale nie mogę sobie wybaczyć w jakich okolicznościach straciliśmy te punkty. Futbol to jest gra, w której każdy z siebie daje to, co najlepsze. Mamy dobry zespół i poradzimy sobie w lidze! Pojedziemy na Lecha i będziemy walczyć!


Marijan Antolović: Trudno mi to wyrazić słowami, ale gra przy takiej publiczności to coś wspaniałego. Kibice byli dziś naszym dwunastym zawodnikiem. Dzięki nim mogliśmy czuć się pewniej. W Chorwacji mamy dobrych fanów, ale dziś czułem się wyjątkowo. Przed meczem w pamięci mieliśmy derbową porażkę. Dziś jednak pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem. Czy wybroniłem nam mecz? Bez przesady – to moja praca.
Kolejny mecz powinien być dla nas łatwiejszy. Dziś pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Przed sezonem w szatni powiedzieliśmy sobie, że walczymy o mistrzostwo i to jest nasz cel. W każdym meczu musimy więc wygrywać.

Marcin Komorowski (Legia): Kwestią czasu jest zgranie i ułożenie wszystkiego w obronie. Na początku był przypadkowy rzut karny, który nieco podciął nam skrzydła. Cieszę się, że dostałem szansę od trenera i mogę grać, a z przydzielonych zadań staram się wywiązać najlepiej, jak tylko mogę.

Maciej Iwański: Cieszy wygrana, szczególnie w okolicznościach, w jakich ją odnieśliśmy. Jasne, że chcieliśmy zwyciężyć, ale bramki miały padać wcześniej. Trzeba podkreślić, że publiczność dopingowała nas wspaniale do ostatniej sekundy. Dziękujemy im za to i będziemy się starali odwdzięczać za doping postawą na boisku tak jak dziś.
Mecz nie był fantastycznym widowiskiem. Cracovia nastawiła się na kontry i miała z nich kilka akcji sam na sam. Dobrze, że Marijan Antolović bronił dziś bardzo dobrze. Po przerwie byliśmy już inną drużyną. Do ostatniej sekundy chcieliśmy wygrać. Cieszy, że to się udało, choć powinniśmy wykorzystać wcześniejsze okazje. Czy szybko stracona bramka nas zestresowała? To jest piłka nożna – tu nie wszystko można przewidzieć. Chcielibyśmy, żeby wszystko szło po naszej myśli, ale nie zawsze tak jest. Rywale strzelili gola, cofnęli się i nastawili na kontry. W drugiej połowie to jednak my zagraliśmy bardziej ofensywnie i mieliśmy okazje do zdobycia goli.
Na gorąco po meczu nawet nie wiem za co był rzut wolny, po którym strzeliłem bramkę. Może bramkarz za długo trzymał piłkę? Zresztą przez całe spotkanie Cracovia albo się kładła i zabierała cenne sekundy, albo bramkarz przetrzymywał piłkę. Co do samego gola, to patrzyłem jak ustawią się zawodnicy w murze. Dobrze zachowali się moi koledzy, którzy zasłonili pikę. Wystarczyło trafić w bramkę, choć to też nie jest zawsze łatwe.

Jakub Wawrzyniak: Pamiętaliśmy, że w piątek przegraliśmy 0-3 i kibice nie mieli powodów do zadowolenia. Tym bardziej dzisiejsza wygrana była nam potrzebna. Po meczu widać, że nasza gra w defensywie wymaga wielu poprawek. Na siebie też biorę winę, bo trener wymaga ode mnie organizacji gry w obronie. Ten element gry musimy jednak poprawić jako cała drużyna. Wiem, że większość osób pamięta mnie jako lewego obrońcę, ale wystarczy spojrzeć do statystyk ile racy grałem na skrzydle po powrocie z Panathinaikosu. Przeważnie gram na środku.
Po trzech latach gry w Legii mogę powiedzieć jedną rzecz – miałem mieszane uczucia co do wydarzeń na trybunach. Dzisiejszy mecz pokazał jak wielką siłę mają kibice. Wiemy, że bez nich dziś mogłoby być różnie. Przez 90 minut mieliśmy jednak fantastyczny doping. Tego uczucia nie da się opisać, gdy oni niosą nas swoim wsparciem. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że bez nich tego meczu byśmy nie wygrali. Wielki szacunek dla nich, że skoncentrowali się na dopingu i nie dali nam odczuć, że byli na nas wściekli po porażce w derbach.