|
Wrocław - Piątek, 20 sierpnia 2010, godz. 20:00 Ekstraklasa - 3. kolejka |
|
Śląsk Wrocław
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk) Widzów: 8500 Pełen raport |
|
|
Twierdza Wrocław zdobyta
W ramach 3. kolejki ekstraklasy Legia udała się na mecz do Wrocławia. Legioniści rozpoczęli spotkanie w nieco innym składzie niż poprzednie. Do zespołu po kontuzji dołączył Dickson Choto, który wybiegł na boisko w miejsce Kneżevica, Radović zastąpił Rybusa, a Borysiuk Cabrala.
Spotkanie rozpoczęła Legia, ale to gospodarze pierwsi stworzyli okazję pod bramką przeciwnika. Szczęśliwie dla gości Sobota nie opanował piłki. Pierwsze minuty to akcje gospodarzy pewnie powstrzymywane przez Choto. W obronie z Dixim od razu spokojniej ogląda się mecz :). Goście odgryźli się uderzeniem z dystansu Vrdoljaka, które jednak minęło cel. Defensywie Legii raz po raz dawał się we znaki Sobota. Jednak jak już udało mu się oszukać Jędrzejczyka, to zaporą nie do przejścia okazywał się Choto. Pierwsza naprawdę groźną sytuację legioniści stworzyli dopiero w 20. minucie meczu. Iwański zagrał do Chinyamy, który jednak trafił w słupek. Po chwili okazało się, że sędziowie odgwizdali pozycję spaloną. W 36. minucie gospodarze wyszli z akcją 4 na 4 fantastycznie zatrzymaną przez... oczywiście Choto. Minutę później powinien być gol dla Legii. Chinyama fantastycznie zwiódł obrońcę i majac przed sobą tylko Kelemena, fatalnie przestrzelił. Do końca tej odsłony meczu trwała zażarta walka, która nie przyniosła efektu w postaci gola, a jedynie dwie żółte kartki dla gości.
Druga połowa, podobnie jak pierwsza, to częstsze i groźniejsze ataki gospodarzy. Już w pierwszych minutach dwa razy zagotowało się pod bramką Antolovicia. Ostatecznie górą byli golkiper oraz defensorzy wojskowych. Pod koniec pierwszego kwadransa gospodarze zagrozili bramce Legii strzałem z osiemnastu metrów Diaza. Piłkę pewnie złapał Marijan. Legioniści zdecydowanie panowali w środku pola, natomiast Śląsk lepiej grał na skrzydłach. Bardzo dobrą okazję Legia stworzyła w 65. minucie. Rybus pięknie uderzył z lewej strony tuż nad poprzeczką. Kilka chwil później Śląsk powinien objąć prowadzenie. Sotirović ograł Komorowskiego i wyłożył do Diaza, który nie strzelił do pustej bramki! Jeszcze groźniej było w 77. minucie. Po ogromnym zamieszaniu w polu bramkowym Legii piłka trafiła w poprzeczkę. Ostatecznie daleko wybił ją Jędrzejczyk. Niewykorzystane sytuacje Śląska zemściły się w 80. minucie. Wprowadzony w przerwie Rybus pomknął prawą stroną i pięknym uderzeniem w prawy górny róg bramki pokonał Kelemena. Warto zauważyć, że był to PIERWSZY celny strzał Legii w tym spotkaniu. Gospodarze mogli jeszcze doprowadzić do wyrównania w 89. minucie, jednak uderzenie Mili z siedemnastu metrów minęło słupek bramki strzeżonej przez Antolovicia. Do końca spotkania legioniści starali się jak najdłużej "klepać" piłkę i dowieźli cenne zwycięstwo.
Z meczu na mecz Legia gra coraz lepiej. Obecność w składzie Dicksona Choto wprowadziła dużo spokoju w poczynaniach defensywnych warszawskiego zespołu. Nadal największą bolączką drużyny jest skuteczność Chinyamy, który w każdym meczu marnuje co najmniej jedną znakomitą okazję. Widać, że ostra rywalizacja w drużynie coraz lepiej wpływa na jej postawę.
Autor: Kamil