Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Lubin - Sobota, 18 września 2010, godz. 18:15
Ekstraklasa - 6. kolejka
Herb Zagłębie Lubin Zagłębie Lubin
  • 55' Plizga
  • 79' Kędziora
2 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 89' Vrdoljak (k)
1 (0)

Sędzia: Włodzimierz Bartos
Widzów: 10217
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Maciej Skorża (trener Legii Warszawa): Chcieliśmy od pierwszej minuty zagrać agresywnie, pressingiem na połowie przeciwnika i to się udało. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, ale zabrakło klarownych sytuacji pod bramką przeciwnika. O ile nasza gra w polu była dobra, wszystko było poukładane jak trzeba, o tyle brakowało stworzenia klarownych sytuacji podbramkowych.
Zagłębie zagęszczało środek pola i mieliśmy problemy z wykonaniem prostopadłego podania i wykończeniem akcji. Mieliśmy próby strzałów z dystansu, ale albo były one zablokowane, albo za słabe. Wydawało się, że po pierwszej połowie będziemy przeważać i stwarzać groźniejsze sytuacje. Kuriozalna bramka, jaką straciliśmy, podcięła nam skrzydła. Potem straciliśmy kolejne 10 minut zanim poukładaliśmy wszystko na nowo. Kiedy wydawało się już, że weźmiemy wszystko w swoje ręce, miała miejsce strata Rybusa i padła druga bramka. Zmieniłem dwóch zawodników, Cabrala i Radovicia, oni dużo dziś z siebie dali. Gdyby Rybus lepiej się zabrał po akcji Vrdoljaka mógłby mieć sytuację do zdobycia bramki. Ambitna postawa i zaangażowanie wystarczyły tylko do zdobycia honorowej bramki. Jesteśmy teraz w sytuacji, gdzie mamy trzecią porażkę z rzędu i to na pewno bardzo boli, ale optymizm we mnie jest, jeżeli chodzi o postawę drużyny. Myślę, że wszyscy dali dziś z siebie wszystko to co mogli. Czasem jest taki dzień, że człowiek daje z siebie wszystko, a te punkty trafiają do przeciwnika. Były momenty bardzo dobrej gry, takiej jaką sobie założyliśmy. Machnowskij miał dziś kilka bardzo dobrych interwencji, ale muszę przeanalizować jeszcze sytuację, w której straciliśmy pierwszą bramkę. Myślę, że może być godnym rywalem Antolovicia. Nie stwarzaliśmy sytuacji. Mamy małą siłę rażenia z przodu. Kucharczyk robił co mógł, Bruno też, ale brakuje nam takiego wyraźnego zawodnika. Liczymy na powrót Chinyamy. Marek Jóźwiak bardzo mocno pracuje nad ściągnięciem napastnika, finalizuje rozmowy z kilkoma piłkarzami i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu ktoś się pojawi nowy. Jestem bardzo przybity trzema porażkami z rzędu.
Po meczu sędzia przyznał Rybusowi, że był faul na nim w sytuacji, kiedy straciliśmy bramkę. Od jakiegoś czasu jest moda na sędziowanie Legii bardzo ostro. W pewnych sytuacjach sędzia mógł pokusić się o bardziej wnikliwą analizę sytuacji i podjęcie innej decyzji.

Marek Bajor (trener Zagłębia Lubin): Cieszę się z wyniku. Jestem podbudowany postawą zespołu. Wcześniej brakowało skuteczności. Mam nadzieję, że po meczu z Legią, drużyna uwierzy w siebie. Chciałbym pogratulować swoim piłkarzom postawy w dzisiejszym spotkaniu

Kostiantyn Machnowskij: Nie mogę być zadowolony ze swojego debiutu, bo przegraliśmy a ja puściłem dwie bramki. Pierwszy gol był bardzo przypadkowy. Tomek Kiełbowicz wybijał piłkę i trafił nią w głowę zawodnika Zagłębia. Nie spodziewałem się tego i musiałem wyciągać piłkę z siatki. Przy drugiej bramce chciałem jak najbardziej skrócić kąt. Myślałem że rywal będzie strzelał po ziemi, a on podciął piłkę i wpadła idealnie przy słupku. O tym, że zagram w Lubinie dowiedziałem się po obiedzie. Długo czekałem na swoją szansę. Mam nadzieję, że teraz częściej będę stawał w bramce. Czego nam brakuje do zwycięstw? Wszystkiego...

Miroslav Radović: Jestem w Legii już kilka lat, ale w takiej sytuacji jak teraz jeszcze nie byłem. Nie wiem co się z nami dzieje... Nie zasłużyliśmy dziś na porażkę, ale i tak nie zdobyliśmy ani jednego punktu. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Musimy pokazać, że jako drużyna potrafimy się podnieść. Musimy zrobić to jak najszybciej, bo wkrótce będzie za późno. Wszyscy z nami "jadą" i trzeba powiedzieć, że mają rację. Kibice nie zasłużyli na to, co pokazujemy na boisku. Mam nadzieję, że wkrótce się przełamiemy. Ta drużyna ma potencjał, a na dziś nic nie pokazujemy. Naszym problemem jest gra w ofensywie, stwarzamy sobie zbyt mało okazji, ale determinacji i zaangażowania na pewno nam nie brakuje. Jedynym rozwiązaniem jest zwycięstwo we wtorek oraz z Lechem. Wiemy ile spotkanie z poznaniakami znaczy dla nas i całej Warszawy. Jesteśmy w stanie z nimi wygrać, tylko musimy mniej gadać, a więcej robić.

Mateusz Bartczak: Nastawiliśmy się dziś na czekanie pod własną bramką na to, co zrobi Legia. Wiedzieliśmy, że to musi przynieść efekty. Czekaliśmy na błędy Legii i byliśmy pewni, że będziemy mieli okazje do strzelenia gola. Nie było ich zbyt wiele, ale i tak Legia miała ich mniej. Legia tak naprawdę zagroziła nam tylko raz, a my wykorzystaliśmy wszystkie swoje okazje i dlatego wygraliśmy.