Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Szczecin - Wtorek, 21 września 2010, godz. 19:00
Puchar Polski - 1/16 finału
Herb Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 88' Kucharczyk
    1 (0)

    Sędzia: Dawid Piasecki
    Widzów: 10000
    Pełen raport

    Niech przyjaźń trwa wiecznie!

    Mecz Pogoni z Legią w Szczecinie w ramach 1/16 finału Pucharu Polski był pierwszym oficjalnym pojedynkiem pomiędzy oboma zespołami od prawie 3,5 roku. Jako że portowcy i legioniści od dawna są z sobą zaprzyjaźnieni, chętnych do zacieśniania zgodowych więzi nie brakowało. W stolicy województwa zachodniopomorskiego stawiło się około 400 kibiców z Warszawy.

    Tak stosunkowo duża liczba sympatyków ze stolicy Polski, i to jeszcze w środku tygodnia, może świadczyć jedynie o tym, że gdyby mecz odbył się w weekend, portowe miasto z pewnością zostałoby odwiedzone przez znacznie większą rzeszę fanów wojskowych. Do Szczecina kibice docierali na kilka sposobów, przy czym dominującym środkiem transportu był pociąg.
    W dniu meczu całe miasto mieniło się w granatowo-bordowych oraz czerwono-biało-zielonych barwach i rozbrzmiewało pieśniami sławiącymi Pogoń i Legię. Portowcy starali się ugościć swoich przyjaciół jak tylko potrafili najlepiej. Dało się to dostrzec zwłaszcza w przystadionowym barze "Kalinka", gdzie fani obu drużyn spożywali hektolitry lokalnego "Bosmana". Tego dnia na hasło "wyjazd na trzeźwo" warunkowo przymykano oko ;)

    Wchodzenie na stadion odbywało się szybko i bez większych problemów. Jedyny przykry akcent stanowiło potraktowanie niepełnosprawnych kibiców Legii przez część ochroniarzy, którzy kazali im okrążyć cały stadion, żeby zakupić wejściówki na spotkanie.
    Na obiekcie im. Floriana Krygiera zajęliśmy miejsca w sektorach 11 i 12, czyli tam, gdzie znajduje się obecnie młyn portowców. Trzeba przyznać, iż taka decyzja była jak najbardziej słuszna.

    Doping podczas spotkania prowadziło dwóch głównych gniazdowych Pogoni i Legii – Lisek oraz Staruch. Starali się oni zachęcać zgromadzonych kibiców do jak najgłośniejszego śpiewania. Fanów nie trzeba było jednak szczególnie mobilizować. Głośne "Legia, Pogoń" rozbrzmiewało na całym obiekcie. W pierwszej połowie zaprezentowano zgodową oprawę – setki małych flag na kijach w barwach klubów z Warszawy i ze Szczecina, które wyglądały naprawdę efektownie. Na płocie stadionu zawisło kilka płócien, m.in. nowa flaga zgodowa "1948 – 1916", "Visitors", "A melanż trwa", "Pogoń Szczecin", "Lads from Szczecin" i inne.
    Trzeba przyznać, że "Pogoń, Pogoń MKS" oraz "Legia, Legia Warszawa" śpiewane na dwie trybuny wychodziło naprawdę fenomenalnie. Trybuny dosłownie ryczały. Oprócz pieśni zgodowych, śpiewano również inne, sławiące obydwa kluby. Gniazdowy ze stolicy zachęcał, aby fani z całego serca, ze wszystkich swoich sił odśpiewali "Warszawę", co zostało przyjęte z ogromnym entuzjazmem, a samo wykonanie było naprawdę efektowne.

    Upływały kolejne minuty, na boisku wynik nie ulegał zmianie – Pogoń remisowała z Legią 0-0, a widowisko zaczęło nabierać coraz wolniejszego tempa. W przeciwieństwie do trybun, na których fala zgodowych pieśni trwała w najlepsze. "Legia Warszawa, Pogoń szczecińska" dało się słyszeć przez dobrych kilka minut. Pod koniec pierwszej połowy doping nieznacznie osłabł, ale wszyscy mieli nadzieję, że po przerwie głośne śpiewy ponownie rozgrzeją stadion przy Twardowskiego.
    Z każdą chwilą doping przybierał na sile. W drugiej połowie meczu dominowały pieśni Pogoni, m.in.. "Od Szczecina do Opola..." czy "O mój MKSie...”. Aby przypomnieć o konieczności pogłębiania przyjaźni, zaintonowano "A melanż trwa...". Nie zabrakło także kilku meksykańskich fal, a niektóre z nich tworzono praktycznie jedna za drugą.

    Kilka minut przed końcem spotkania bramkę na wagę zwycięstwa warszawskiego zespołu zdobył Michał Kucharczyk. Po golu doping nieco osłabł. Gniazdowy Pogoni zasugerował wszystkim fanom, iż nieistotne, kto przejdzie do kolejnej rundy Pucharu Polski, bo i tak na kolejny wyjazd wszyscy udamy się razem i zarzucił "Puchar jest nasz!". Tuż przed końcem meczu jeden z kibiców odpalił racę.

    Po ostatnim gwizdku piłkarze obu zespołów podziękowali kibicom brawami za doping. Gniazdowi podziękowali wszystkim za zdzieranie gardeł i zaintonowali hymn, który powinien na długo pozostać w głowach warszawskich i szczecińskich kibiców: "hej MKS, hej CWKS, nasza zgoda najlepsza w Polsce jest!".

    Stadion szybko opustoszał, ale zabawa przeniosła się do domów i pubów. Ci, którzy nie musieli wracać do stolicy zaraz po meczu, zostawali w Szczecinie i umacniali zgodę, natomiast ci, którzy nazajutrz musieli stawić się w pracy, udali się bezpośrednio na dworzec kolejowy, skąd o północy ruszyli w podróż powrotną do Warszawy. I tak naprawdę szkoda jedynie, że takie mecze przyjaźni zdarzają się raz na kilka lat, bo okazji do wspólnego świętowania mogłoby być zdecydowanie więcej. Z tego względu nam – legionistom – nie pozostaje nic innego jak życzyć naszym przyjaciołom ze Szczecina jak najszybszego powrotu do ekstraklasy :)

    PS. Pozdrowienia dla degustatorów oleju "Kujawski" ;)

    Frekwencja: 10 000
    Kibiców Legii: 400
    Flagi Legii: 7

    Doping Pogoni i Legii: 8

    Hugollek