|
Warszawa - Sobota, 2 października 2010, godz. 19:15 Ekstraklasa - 8. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Lechia Gdańsk
- 70' Buval
- 88' Wołąkiewicz
- 90+4' Nowak
| 3 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 17000 Pełen raport |
|
Maciej Rybus zmanrował znakomitą okazję do wyrównania stanu meczu - fot. Mishka |
Poniżej poziomu dna
Wygrana z Lechem okazała się "wypadkiem przy pracy". Z Lechią Legia zagrała dużo słabiej niż z poznaniakami i przegrała 0-3. To już piąta porażka w tym sezonie, a za nami dopiero osiem kolejek. W sobotni wieczór legioniści nie mieli pomysłu na pokonanie Lechii i polegli, tracąc wszystkie gole w ostatnich 20 minutach.
Na mecz z Lechią Maciej Skorża musiał przemeblować skład. Z gry wyłączeni zostali bowiem Dickson Choto, Sebastian Szałachowski i Ivica Vrdoljak. Bez "Dixiego" drużyna będzie musiała sobie radzić do końca roku, w sobotę jego miejsce zajął Marcin Komorowski. Na pozycji defensywnego pomocnika zobaczyliśmy Ariela Borysiuka i Artura Jędrzejczyka. Rola ofensywnego pomocnika przypadła Alejandro Cabralowi, jednak Argentyńczyk zupełnie sobie nie poradził i został już zmieniony w 46. minucie.
Mecz przebiegał w dość jednostajnym tempie. W ataku legionistów osamotniony był Michał Kucharczyk. W drugiej połowie wzmocnieniem miał być Bruno Mezenga, ale ten zawodnik nadal gra tak, jakby piłka mu przeszkadzała... Mimo to legioniści ruszyli do ataku, przejęli inicjatywę. Z prawej strony próbował przedrzeć się Manu, ale bez efektu. W 60. minucie groźnie zaatakowali gdańszczanie. Buval wpadł w pole karne, urwał się Komorowskiemu, ale znakomicie w bramce spisał się Marijan Antolović, który obronił uderzenie lechisty i dobitkę Nowaka. W kolejnych minutach przewaga Legii nie malala, ale to goście objęli prowadzenie. Po kontrze prawą stroną Lukjanovs dograł piłkę na piąty metr, a tam Inaki Astiz nie upilnował Buvala i z najbliższej odległości pokonał Antolovicia. W 85. minucie powinno być 1-1, ale Rybus nie potrafił pokonać z kilku metrów Pawła Kapsy. Trzy minuty później było już 0-2. Wołąkiewicz uderzył z narożnika pola karnego po ziemi w długi róg bramki Antolovicia. Legioniści stracili wiarę, a część kibiców zaczęła opuszczać trybuny. Na dodatek w doliczonym czasie gry świetny kontratak Lechii bramką zakończył Nowak.
Legia przegrała PIĘĆ z OŚMIU meczów w tym sezonie. Limit się wyczerpał. Kolejna porażka oznaczać będzie koniec walki o mistrzostwo - przynajmniej tak powiedział na spotkaniu z kibicami 8 września Maciej Skorża. A skoro szansa jest marna... to oprócz rozliczenia trenera i piłkarzy, pora na rozliczenie osób odpowiedzialnych za transfery: Marek Jóźwiak i Leszek Miklas powinni drżeć o swoje posady.
Woytek